Turysta, który przyjedzie do Galicji, zawsze znajdzie tam coś, co warto zwiedzić. Ilość bowiem muzeów, starych cerkwi, kościołów, zamków i pałaców jest tam wprost niewyobrażalna. Wystarczy wspomnieć chociażby Lwów… Za każdym razem, kiedy się do niego przyjeżdża – odkrywa się coś nowego. Dlatego proponuję kontynuację tematu z poprzedniego numeru „Krynicy”.
I tak, „zamki Lwowszczyzny” – ciąg dalszy. Oto przed nami jedna z zapomnianych fortec, która znajduje się na terenie obwodu lwowskiego – Świrski zamek. Wystarczy jedno spojrzenie, aby zorientować się, że jego mury pochodzą z czasów renesansu. Baszty ze zdobionymi okiennymi portalami o wyjątkowych kształtach, zwieńczenia dachów oraz wielkie jezioro obok zamku – wszystko to jako żywo przypomina francuski pałac z czasów Henryka III czy Ludwika XIII.
Zapewne tak właśnie pomyślał reżyser filmu „D’Artagnan i trzej muszkieterowie”, kiedy właśnie to miejsce wybrał jako plan filmowy. Oddzielne części zamku pełniły w tym filmie „rolę” klasztoru w Bethune, domu kata, a częściowo zrujnowana wieżą „stała się” bastionem w Saint German. Zamek został wzniesiony na początku XVI wieku przez magnatów Świrskich. Kiedy w wieku XVII forteca stała się własnością hrabiego Aleksandra Cetnera, kilkakrotnie ją przebudowywano i ostatecznie nadano kształt, w jakim prawie bez zmian przetrwała do dzisiaj. Prawie, bo mimo swego „pokojowego” wyglądu forteca niejednokrotnie używana była zgodnie z przeznaczeniem: podczas ukraińsko-polskiej wojny w latach 1648 – 1654 zamek zdobywali oddziały kozackie. W 1672 roku przetrwał on nawałę turecką. Jeszcze nie raz wrogowie wypróbowywali mocność jego ścian. Wroku 1907 zamek przeszedł na własność hrabiego Roberta Salansa, który dokonał jego renowacji od podstaw, wyposażył go w cenne meble, obrazy.
Podczas I wojny światowej zamek został doszczętnie spalony przez wojska rosyjskie. Hrabia Robert po raz drugi odnowił zamek, jednak nie na długo… Ponad 30 lat zamek stał w ruinach. Dopiero w 1975 roku zaczęły się tu ponownie prace renowacyjne. Niedaleko od Świrza znajdują się Brody a tam kilka na wpół zrujnowanych bastionów i fortyfikacji, za którymi stoi dwukondygnacyjny obłupiony budynek. Z trudem można dojrzeć w nim zarys XVIII-wiecznego zamku, zbudowanego przez Stanisława Poniatowskiego.
Historia tego zamku rozpoczęła się w XVI wieku, kiedy to Stanisław Żółkiewski – ojciec bardziej znanego Stanisława Żółkiewskiego, zwycięscy spod Kłuszyna – wzniósł tutaj drewnianą fortyfikację. W roku 1629 miasto nabył hetman Stanisław Koniecpolski. Hetman rozbudował Brody, czyniąc z nich fortecę z 10 bastionami i zamkiem, ale zadbał także o ich rozwój gospodarczy osadzając Żydów i Ormian. Pracami budowlanymi w latach 1630 – 1635 kierował Andrea dell’Aqua według planów, które stworzył Wilhelm le Vasseur de Beauplan. Miasto przebudowano według modnej wówczas w Europie koncepcji „idealnego miasta”. Ulice uporządkowano zgodnie z planem.
Główna ulica prowadziła od bramy głównej do zamku. Wroku 1648 Chmielnicki wraz z Kozakami zdobył i spalił miasto, jednak zamek Stanisława Koniecpolskiego odparł atak Kozaków. Aleksander Koniecpolski zapisał w testamencie m.in. Brody, Podhorce, Złoczów królowi Sobieskiemu, którego syn Jakub w 1704 sprzedał je Józefowi Potockiemu. W czasie wojny o sukcesję polską miasto w 1734 roku została zajęte przez Rosjan. W połowie XVIII wieku, Potoccy wybudowali na terenie zamku nowy barokowy pałac z wieżą. W 1772 roku Brody znalazły się pod zaborem austriackim. 27 maja 1809 r. – w czasie wojny polsko-austriackiej i marszu spod Zamościa oraz po wejściu do Galicji, płk Piotr Strzyżewski ze swoim oddziałem, ruszył na południe, na Brody, zdobywając miasto bez walki. Obecnie ruiny zamku stały się śmietniskiem i ostatecznie niszczeją. Podobnie wygląda niemniej znany zamek Lwowszczyzny – Dobromilski.
Zbyt daleko znajduje się on od głównych szlaków obwodu. A szkoda, bo historia tego zamku jest bardzo interesująca. W 1566 r. król Zygmunt August za wierną służbę tronowi wynagrodził Stanisława Herburta, pozwalając mu przekształcić wieś Dobromil w miasto na prawie magdeburskim. Kilka lat później Szczęsny Herburt na górze modrzewiowej wzniósł zamek obronny z czterema bastejami. Do dziś przetrwała tylko jedna z nich, potężna, wielokondygnacyjna, ośmiokątna, z fragmentami fryzu arkadowego, a na niej tablica z herbem Herburtów i z inicjałami S.H.K.L. (Stanisław Herburt kasztelan lwowski).
Przez wieki zamek w Dobromilu był obiektem wielu ataków i inwazji Turków, Tatarów i Węgrów Rakoczego. Zapomnieliśmy jednak opowiedzieć o zamku w ¯ółkwi, który jakimś cudem ocalał prawie w całości. Jednak stoi dziś pusty. Dostępna jest jedynie niewielka ekspozycja, która zajmuje zaledwie kilka sal. A przecież zamek wzniesiony został w legendarnych czasach przez legendarne osobistości. Pierwszą z nich był hetman wieki koronny Stanisław Żółkiewski. Z jego woli w latach 1594 – 1610, najprawdopodobniej według projektu Pawła Szczęśliwego, wzniesiono zamek w ¯ółkwi. Kamieniarkę opracował Paweł Rzymianin i Ambroży Przychylny. Budowę prowadziła i nadzorowała żona hetmana.
Na skutek małżeństwa Zofii Żółkiewskiej, właścicielem zamku stał się Jan Daniłowicz, a potem jego córka, która wyszła za Jakuba Sobieskiego, ojca późniejszego króla Polski Jana III Sobieskiego. Zamek został założony na planie kwadratu o boku około 100 metrów, z czterema czworobocznymi wieżami na narożach (zachowały się tylko trzy). Od strony miasta do zamku prowadziła umieszczona symetrycznie czteropiętrowa wieża z bramą zdobioną herbem Lubicz od zewnątrz i tablicą fundacyjną od strony dziedzińca. Wewnątrz murów znajdowały się cztery dwutraktowe budynki połączone gankami bojowymi z wieżami. Głównym pałacem był budynek znajdujący się na wprost bramy.
Drzwi i okna miały profilowane obramienia kamienne, a nad nimi widniały łacińskie sentencje. Pod zamkiem mieściły się dwukondygnacyjne sklepione piwnice. Zamek w pierwszej fazie nosił cechy manieryzmu o weneckich, a także niderlandzkich źródłach. Zamek łączył się z fortyfikacjami miasta, a do jego wschodniej i północnej wieży przylegały odcinki miejskich murów obronnych. Za zamkiem w 1606 roku umieszczono zwierzyniec. Za czasów Sobieskich zamek został przebudowany na wspaniałą rezydencję godną monarchy. M.in. w tym czasie zbudowano przy prawym skrzydle kaplicę. Gdy zamek otrzymał Jan III Sobieski, przebudował go w latach 1685 – 1694 na rezydencję barokową pod kierunkiem Piotra Bebera, a wnętrza, nową galerię i portyk kolumnowy z dwubiegowymi schodami zaprojektował prawdopodobnie Augustyn Locci. Zbudowano też przybudówki z loggiami, które flankowały elewację ogrodową.
Kolejnej przebudowy dokonał po 1740 roku hetman wielki litewski Michał Radziwiłł zwany Rybeńko. Za jego czasów przebudowano wnętrza w stylu rokoko, rozbudowano krużganki tak, że ciągnęły się na dwu piętrach wzdłuż całego boku naprzeciw wjazdu.W1753 roku na frontowych schodach postawiono nowe rzeźby, m.in. z pomnikiem króla Jana III. Odbudowano spalone wieże, pomarańczarnię i oficynę. Prace prowadził Aleksander von Berg, a potem Antoni Castelli.
W 1772 roku po rozbiorze, zamek przejęli Austriacy, a w 1787 roku zamek kupił na licytacji Adam Józefowicz- Hlebnicki. W połowie XIX wieku ówczesny właściciel Artur Głogowski rozprzedał resztki wyposażenia i rozebrał część zabudowań, m.in. kaplicę i sąsiadującą z nią wieżę, krużganki i wielkie schody. W póŸniejszych latach budynki zamku były jeszcze kilkakrotnie przebudowywane na cele różnych instytucji. Poważne zniszczenia dotknęły zamek w czasie I wojny światowej na skutek spalenia go przez Rosjan, a w okresie II Rzeczypospolitej po częściowej odbudowie (np. okien i strzelnic) były tu koszary wojskowe, a potem szkoła. Kolejne prace restauratorskie podjęto w latach 70. XX wieku, a po powstaniu państwa ukraińskiego rozpoczął się kolejny remont zamku prowadzony do dziś. Jest kilka ciekawostek związanych z Żółkwią.
Kiedy Stanisław Żółkiewski w 1620 roku zginął w bitwie pod Cecorą, jego ciało zostało wykupione u Osmanów i pochowane w kościele p.w. św. Laurentego, gdzie znajduje się do dzisiaj. A w czasie wojny północnej w żółkiewskim zamku przebywał car Piotr I. Legenda głosi, że rzeczka, która płynie obok zamku zawdzięcza swoją nazwę – Świnia temu, że pijany Piotr I wpadł do niej… A dziś? Dziś nikogo już nie interesuje historia tego zamku. Ileż jeszcze w obwodzie lwowskim obwodzie jest takich interesujących fortyfikacji!? Miejsc pełnych tajemnic i niezwykłego uroku… I tam się spotkamy. Do zobaczenia!
Anton BARANOWSKI Tłum. D. Jaworska/KRYNICA nr 85
5 komentarzy
Maxea
27 maja 2015 o 23:06Popieram przed mówcę Dzięki wielkie za podpowiedzi! Czasami człowiek siedzi i trudzi się nad rozwiązaniem problemu, a tu wystarczy załączyć komputer i tak wiele odpowiedzi w jednym.
OLO
16 września 2016 o 21:15JAKIEJ GALICJI? CZY LWÓW LEŻY NA PÓŁWYSPIE IBERYJSKIM? TO MAŁOPOLSKA WSCHODNIA, A NIE WYMYSŁ HABSBURGÓW
Emeryt
2 listopada 2016 o 22:49Uprzejmie wyjaśniam: Królestwo Galicji i Lodomerii leży tam gdzie powinno, do powszechnego użycia weszło po I rozbiorze Polski.
Szeroko stosowano prześmiewczą nazwę: „Królestwo Golicji i Głodomerii”
Niech Pan sprawdzi w encyklopedii …
MoszeKantor
22 kwietnia 2017 o 14:39Ukraina to wymysl naszych wrogow ;zydow niemcow astryiakow anglikow.Podsycana wrogoscia miedzy rusinow(ukriancow)I polakami.I to trwa do dzisiaj.
A glupota ukraincow I polakow trwa do dzisiaj.
MiraS
1 listopada 2016 o 07:33Wojna polsko-kozacka? Raczej bunt zbrojnych i czerni żądnej krwi i łupów przeciw królowi i pracowitej władzy.