Niewiarygodne. Gdyby nie czas i okoliczności, można byłoby uznać piątkowe wystąpienie rzeczniczki rosyjskiego MSZ Marii Zacharowej za niezły żart. Problem w tym, że ona wcale nie żartowała.
W płomiennym, przydługim wystąpienie, z wypiekami na twarzy (niektórzy uważają, że ma we krwi jakieś promile), rzeczniczka rosyjskiego ministerstwa spraw zagranicznych Maria Zacharowa mówiła o „kulturze wykluczenia”, której ma obecnie doświadczać Rosja.
Przedstawicielka resortu dyplomacji przekonywała, że naród ukraiński zawłaszczył dla siebie przepis na barszcz i nie chciał się z nikim dzielić. Dlatego ukraiński to przykład ksenofobii, nazizmu i ekstremizmu.
„(…) zakazali nawet książek kucharskich. Czemu? Bo nie chcieli się z nikim dzielić barszczem. Oni (Ukraińcy – red.) chcieli, żeby barszcz należał do kogoś jednego, do jednego narodu. A żeby tak każda gospodyni w różnych miejscach mogła go przygotować go po swojemu, to już nie”– mówiła podekscytowana rzeczniczka rosyjskiego ministerstwa spraw zagranicznych Maria Zacharowa podczas oficjalnej konferencji MSZ.
„Nie chcieli iść na kompromis. No to właśnie o tym mówię, to jest ksenofobia, nazizm i ekstremizm we wszystkich postaciach” – dodała bez żenady Zacharowa.
oprac. ba za twitter.com
2 komentarzy
xcs
9 kwietnia 2022 o 10:40było pite, bo źle się dzieje w ruSSkim wojennym karablu 😉
robercik
9 kwietnia 2022 o 14:14Babcia mi opowiadała, że jak ruSSka swołocz napadła 17.09.1939 roku na Polskę to kacapskie onuce wykręcały w polskich domach krany. Gdy zapytała się po co to robią to powiedzieli, że jak po wojnie wrócą do siebie to wkręcą w ściany krany i też będą mieli wodę … i tak jest tam do dzisiaj oprócz moSSkwy i leningradu !!!