Samozwańczy przywódcy prorosyjskich separatystycznych republik DNR i ŁNR złożyli w Symferopolu hołd Bohdanowi Chmielnickiemu.
Pod dedykowanym mu pomnikiem, gdzie odbył się wiec poświęcony 363 rocznicy Ugody perejasławskiej, Zacharczenko i Płotnicki zapowiedzieli, że realizując testament Chmielnickiego nie pozwolą dłużej na zakłamywanie historii Rosji, wymiotą z rosyjskiej Ukrainy wszystkich wrogów i ponownie doprowadzą do zjednoczenia słowiańskich narodów.
Powrót do spuścizny Chmielnickiego i połączenie Ukrainy z Rosją Aleksandr Zacharczenko ogłosił również na zorganizowanej na Krymie konferencji prasowej (patrz drugie wideo). – Za rok na „perejasławskiej radzie” jest nam potrzebne już całe terytorium Ukrainy” – oznajmił Zacharczenko. (Czytaj również: Ukraina, jak za Chmielnickiego, „znów nieuchronnie zjednoczy się z Rosją”)
https://www.youtube.com/watch?v=uF5sYAycuGk
Kresy24.pl
14 komentarzy
tagore
19 stycznia 2017 o 14:46Ukraińscy politycy słabo znają twórczość Tarasa Szewczenki,gdyby było inaczej Chmielnicki występował by jako zdrajca ,a tak będą się kłócić z separatystami o to dla kogo jest większym bohaterem.
SyøTroll
19 stycznia 2017 o 15:36Co pan chce, przecież mają do tego absolutne prawo.
ltp
19 stycznia 2017 o 19:47do czego?
SyøTroll
20 stycznia 2017 o 07:24Do kultywowania przyjaźni chmielnicko-perejasławskiej.
Michał Kalinowski
29 stycznia 2017 o 16:23On nie był tylko zdrajcą i szubrawcem, ale renegatem i mordercą, Dla przypomnienia po bitwie pod Batohem kazał kozakom i tatarom wyciąć w pień ponad 3500 polskich jeców, którzy złożyli broń po zapewnieniu o honorowej kapitulacji. To był 300 lat wcześniej pierwszy Katyń.
Dymitr Ogonowski
4 lutego 2017 o 08:17Racja. Z tym, że przyznaję, że miał życiową tragedię, bo mu zachłostali syna. A na Ukrainie banderowcy i im podobni też go czczą. W tej sprawie jest tam całkowity konsensus sił prorosyjskich z banderowcami. A w ogóle to był syn szlachcica mazowieckiego i on stał na czele kozackiego buntu antyfeudalnego. Ale Ukraina jako kraj bez historii musi się do czegoś odwoływać. Nie przyzna, że pierwsze państwo ukraińskie dopiero próbowały się tworzyć w pod koniec I wojny światowej.
pol
19 stycznia 2017 o 17:56Komedianci he he he sami sie z tego śmieją .
Japa
19 stycznia 2017 o 21:11Ja bym się z tego nie śmiał. Antybanderowcy sa w większości na Ukrainie. W przytłaczającej większości. Kto zna ten kraj, to wi, że ich religią (wschodniej Ukrainy) jest antyfaszyzm. Koniec może być tylko jeden, federalizacja. Tyle, ze kto zechce żyć obok neobanderowskich nacjonalistów? Jeśli ich zagnają do matecznika, czyli w granice dawnej Polski i pozostawią w spokoju, to problem bedzie miała Polska. Jeżeli wtrąci się w to ktoś trzeci i będzie finansował neobanderowców, to mamy rzeż. Jeżeli sami zechcą rżnąć się do oporu, to ……….. nic nie powiem. To będzie straszne. Tyle, ze dla dobra Europy problem neobanderowski musi się zakończyć. Nobla temu, kto pokojowe rozwiązanie znajdzie.
ltp
24 stycznia 2017 o 21:42Jakiś ty gupi, dla bolszewika każdy” niebolszewik” jest faszystą. Nie przeszkodziło to jednak tym pierwszym razem z faszystowskimi Niemcami najechać na Polskę. Wiem truizm
looker
29 stycznia 2017 o 19:07Jacy „heroje” – taka „dierżawa”.
agrypina
20 stycznia 2017 o 10:11Bohdan Chmielnicki był polskim szlachcicem rządzącym Ukrainą. Tak więc dwaj rosyjscy bandyci „rządziciele” w imieniu kremlowskiego herszta putina kawałkiem oderwanej od Macierzy Ukrainy pojechali „pokłonić się” polskiemu zdrajcy i warchołowi – Chmielnickiemu. Co by nie powiedzieć o Chmielnickim, zawsze to Wielki Polak, któremu należy się kłaniać.
tagore
20 stycznia 2017 o 16:31Nie był Polakiem tylko Rusinem, zausznikiem Króla w cichej wojnie domowej z Kniaziami Ruskimi . Ale jak to w życiu bywa intrygi
z wieloma graczami dają nieoczekiwane efekty.
miki
24 stycznia 2017 o 15:41Zamiast się spierać czy był 100% Lachem czy bardziej Rusinem obywatelem Rzeczpospolitej stwiedźmy fakty. A fakty są takie ,że na pewno nie był ani Moskalem ani Ukraińcem hahahhhaaaaaaa
zubek
26 czerwca 2020 o 16:48Pewnie, że tak. Bogdan Chmielnicki był szlachcicem pochodzenia czysto polskiego. Był jednocześnie warchołem i politycznym analfabetą, zupełnie, jak co niektórzy polscy współcześni polityczni analfabeci z tak zwanej „platformy obywatelskiej”. Też sobie warcholą. I raz chcą do cioci Angeli z Berlina, a raz do dziadzi Wołodymira z Moskwy. Historia się powtarza.