Dzień po tym, jak telewizja Biełsat wyemitowała materiał o prześladowanym przez władze Szczuczyna Alieksieju Szczedrowie, w drzwiach prowadzonego przez niego przytułku dla bezdomnych pojawiła się milicja. Funkcjonariusze zażądali wyjaśnień, dlaczego poskarżył się na nich mediom.
W reportażu, który zobaczyli Białorusini na antenie Biełsatu, Alieksiej Szczedrow opowiedział, jak został pobity na komisariacie. Mówił, że milicjanci przemocą próbowali wydobyć z niego przyznanie się do kradzieży, z którą nie miał nic wspólnego. Nękali go całą noc, bili, nie pozwolili zmrużyć oka, a kiedy opadł z sił, przyznał się do winy – dla świętego spokoju. Dopiero po kilku godzinach, po sprawdzeniu nagrań z monitoringu okazało się, że zarzuty wobec niego są bezpodstawne. Ale zamiast przeprosin Szczedrow usłyszał tylko, że ma się wynosić ze swoimi bezdomnymi z wioski.
Już następnego dnia po emisji, milicjanci pojawili się w Aleksandrówce. Zażądali od Szczedrowa wyjaśnień dotyczących jego udziału w reportażu TV Belsat.
– Powiedzieli, że robienie zdjęć komisariatu w Szczuczynie grozi odpowiedzialnością z artykułu kodeksu wykroczeń. Spisali wyjaśnienia moje oraz bezdomnych, którzy wystąpili w materiale – opowiedział Bielsatowi Szczedrow, który prowadzi przytułek dla bezdomnych.
Grodzieńskie służby znów nękają założyciela schroniska dla bezdomnych
Jak informuje Biełsat, milicjanci przyjechali do Szczedrowa na polecenie ppłk Siergieja Asowika, który w 2013 roku prowadził przeciwko Szczedrowowi postępowanie karne – za występowanie w imieniu niezarejestrowanej organizacji.
Kresy24.pl/belsat.eu/ba
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!