Rosyjska wieś wyludnia się i niszczeje. Zmiany stają się nieodwracalne ponieważ degradacji ulega infrastruktura. Nawet dla rozczarowanych życiem miejskim powrót staje się niemożliwy.
[Pierwsza część materiału dostępna tutaj].
Każda wieś pełna jest ruin, które przypominają o starych dobrych – oczywiście sowieckich – czasach. Były kołchozy, ale było i jakieś zaplecze. Do obowiązkowych ruin należą więc fundamenty po stołówce, ściany po klubie i często hoteliku. Wokół tego istniała infrastruktura, o którą trzeba było dbać. W roku 2010 na 133 708 zamieszkałych wsi tylko 47 926 czyli 35% miało bieżącą wodę, a tylko 5%, to jest 7086 posiadało kanalizację.
Kiedy wieś pustoszeje pojawiają się szabrownicy, którzy niszczą to, co jeszcze zostało. Najpierw wyciągają zewsząd złom, rozbierają piece, łamią deski, niszczą i palą. Nawet gdyby komuś przyszło do głowy wrócić po roku do siebie, to często na miejscu zastanie już tylko zgliszcza.
Ci, którzy zostali mają dużo mniejsze szanse na pomoc w razie nagłego wypadku lub choroby. Z 3659 szpitali wiejskich w roku 2005, do roku 2014 przetrwało 1064. Te liczby nabierają groźniejszej wymowy, gdy uświadomimy sobie, że 12 milionów mieszkańców wsi, czyli jedna trzecia, to emeryci. Zdrowie to jedno, ale w ich przypadku problem goni problem. Jest nim nawet dowiezienie emerytury na miejsce przeznaczenia. Często listonosz lub specjalna firma wiezie ją kilkadziesiąt kilometrów. Wystarczy przemnożyć ilość kilometrów przez liczbę emerytów, aby zdać sobie sprawę z kosztów tej comiesięcznej operacji.
Ciężki los ludzie wynagradzają sobie, czym zwykle, czyli wódką. Ale i z nią coraz gorzej. Od 2016 wszyscy detaliczni sprzedawcy alkoholu obowiązani są korzystać z komputerowego systemu EGAIS. Roczny koszt jego obsługi to około 60-70 tysięcy rubli. Dla sklepu w małej wsi to zbyt duży koszt i rezygnują z koncesji. Do łask wrócił samogon. W roku 2014 na ogólną liczbę 490 tysięcy osób cierpiących na chorobę alkoholową i psychozy alkoholowe, 111 tysięcy mieszkało na wsi.
Adam Bukowski
3 komentarzy
kuraż
12 czerwca 2018 o 18:56Widok upadających rosyjskich cerkwi , to miód na moją zbolałą wątrobę. Znaczy to – koniec rosji.
hihi
13 czerwca 2018 o 07:52Paliwem dla Rosji od wiekow byly podboje i jeńcy ktorzy stanowili tania sile robocza. Widocznie Zachod zrozumial ze aby pokonac Rosje nie nalezy toczyc wojen. Nalezy za wszelka cene ich unikac… Rosja bez podbitych terenow i taniej siły roboczej nie jest w stanie sie utrzymac. To czego nie dokonał Napoleon załatwi demografia.
observer48
14 czerwca 2018 o 11:58@hihi
Demografia jest bezlitosna i nieubłagana. Liczbę etnicznych kacapów w faszystowskiej Federacji RoSSyjskiej ocenia się na 106 milionów, a przeciętna etniczna kacapka ma tyle samo aborcji, co żywych porodów. W samej Moskwie około 30% mieszkańców to Muzułmanie i procent ten gwałtownie rośnie. Kluczową sprawą staje się uchronienie Ukrainy przed kacapskimi wpływami, bo kacapia bez Ukrainy padnie i rozpadnie się w sposób naturalny jeszcze przed rokiem 2050.