Kolejne tony żelastwa rozwiążą problem i pomogą wygrać wojnę?
W czasach, gdy światowa technika zmierza raczej w kierunku miniaturyzacji, rosyjska armia z wrodzoną sobie gigantomanią jak zwykle zmierza w stronę przeciwną. Po tym jak tzw. pancerne żółwie, czyli dodatkowo obite blachą czołgi raczej nie sprawdziły się na polu walki, masowo niszczone przez drony i artylerię, rosyjskie dowództwo wysyła właśnie do walki super-żółwie.
Jedyna różnica polega w zasadzie na tym, że mającego chronić czołgi żelastwa jest dwa razy więcej niż poprzednio, a wewnątrz klatki anty-dronowej wokół czołgu znajduje się jeszcze jedna. Pierwszymi egzemplarzami tego sprzętu pochwaliła się już w Internecie rosyjska 40 Brygada piechoty morskiej Floty Oceanu Spokojnego walcząca na kierunku południowo-donieckim na Ukrainie.
Army Recognition wątpi jednak w zdolności bojowe Superżółwi. O ile już w przypadku zwykłych pancernych żółwi pole widzenia z czołgu, zwrotność i prędkość były bardzo ograniczone z powodu dodatkowej masy, a ponadto nie dało się obracać lufy w różne strony, to obecnie – tym bardziej.
Zdaniem ekspertów, Superżółwie bardziej mogą się sprawdzić jako stacjonarne punkty ogniowe lub zamiennik artylerii samobieżnej. Natomiast w bezpośredniej walce ich brak manewrowości i powolność sprawią, że staną się łatwym celem, choć z pewnością „trudniej przebijalnym” przez pociski kumulacyjne i drony.
Druga rola, którą będą zapewne pełnić, podobnie jak wcześniej zwykłe żołwie, to oczywiście torowanie drogi przez pola minowe dzięki pchanemu przed sobą trałowi przeciw-minowemu. Czy groźnie wyglądające Superżółwie spełnią pokładane w nich przez rosyjskie dowództwo nadzieje okaże się jednak dopiero na polu bitwy.
KAS
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!