Przebywający w ubiegłym tygodniu z wizytą na Białorusi rosyjski minister spraw zagranicznych Siergiej Ławrow po raz kolejny przypomniał o groźbie ataku na Białoruś ze strony Sojuszu Północnoatlantyckiego. Wydaje się jednak, że sama Rosja wcale nie obawia się inwazji. I są absolutnie przekonani, że NATO nie zaatakuje.
Nie chcę nawet spekulować na temat takich ponurych, mrocznych scenariuszy. <> I mamy wielką nadzieję, że pozostała tam, choć niewielka liczba rozsądnych elit, ludzi, którzy mają instynkt samozachowawczy, wyciągnie właściwe wnioski i nie przekroczy najbardziej niebezpiecznej linii,
– powiedział Ławrow po rozmowach z ministrem spraw zagranicznych Białorusi Siergiejem Olejnikiem (cytowany przez państwową agencję informacyjną BelTA).
O tym, że w przyszłości nie można wykluczyć konfliktu na pełną skalę między Rosją a NATO, mówił również prezydent Rosji Władimir Putin. Od czasu do czasu o zagrożeniu ze strony Zachodu przypomina także Aleksander Łukaszenka, strasząc Białorusinów wojowniczymi planami Sojuszu. A w nowej doktrynie wojskowej przyjętej przez białoruski reżim NATO jawi się jako „instrument ekspansji”.
Tylko sama Rosja najwyraźniej w ogóle nie wierzy w atak NATO. W przeciwnym razie, jak inaczej wytłumaczyć, że północna granica Rosji z Finlandią, która, nawiasem mówiąc, stała się członkiem Sojuszu już ponad rok temu, pozostała praktycznie niechroniona?
Według wysokiego rangą źródła w fińskim wywiadzie wojskowym, garnizony graniczne i bazy wojskowe rosyjskich sił lądowych są praktycznie puste. Dzieje się tak pomimo twierdzeń Moskwy, że zwiększy ona liczebność swoich sił zbrojnych w regionie po przystąpieniu Helsinek do NATO.
Około 80 procent sprzętu i żołnierzy zostało przeniesionych na wojnę na Ukrainie — cytuje źródło wywiadowcze portal Yle.
Dane te potwierdzają również zdjęcia satelitarne. I to pomimo faktu, że granica lądowa między Rosją a Finlandią rozciąga się na około 1300 kilometrów. Rosja nie ma tak długiej granicy z żadnym z państw członkowskich Sojuszu. W niektórych garnizonach granicznych pozostaje jedna piąta personelu wojskowego, w innych jeszcze mniej. Liczby różnią się w zależności od sezonu – fińscy wojskowi uważają, że co pewin czas są tam sprowadzani poborowi na szkolenie, a następnie wysyłani do służby w różnych regionach.
Jedynie instruktorzy pozostają na stałe. Według źródła Yle w wywiadzie wojskowym, żołnierze kontraktowi wyjechali walczyć na Ukrainie. Cały najlepszy sprzęt również został zabrany na wojnę – pozostał tylko stary i odrestaurowany.
Dotyczy to przede wszystkim sił lądowych – rosyjskie siły powietrzne, siły obrony powietrznej i marynarka wojenna są lepiej obsadzone.
Jak mówi fiński ekspert wojskowy Marko Eklund, w Pietrozawodsku znajduje się nowy hangar, w którym naprawiany jest sprzęt uszkodzony podczas walk na Ukrainie. Głównym zadaniem jest naprawa i odesłanie na front jak największej ilości sprzętu.
Służby wywiadowcze sąsiedniej Norwegii, która ma znacznie mniejszą granicę z Rosją, potwierdzają informacje swoich fińskich kolegów.
Zastanówmy się teraz — czy przywódcy kraju przygotowującego się do inwazji wroga wycofają wojska lądowe z potencjalnie niebezpiecznego obszaru? Czy wręcz przeciwnie, spróbują wzmocnić granice?
Rosja nie traktuje poważnie groźby inwazji na Sojusz. Za mało prawdopodobny uważają na Kremlu scenariusz agresji NATO na Białoruś. Ale wciąż celowo podsycają nastroje wojenne. Słowem, Rosja prowadzi wojnę nie z Ukrainą, ale z całym Sojuszem. Łatwiej jest wyjaśnić ludności, dlaczego druga armia świata nie była w stanie wygrać do tej pory.
Oficjalny Mińsk również stara się dotrzymać kroku na tym polu. To prawda, żołnierzy ma mnóstwo – wystarczająco, aby utrzymać ich na granicach i nieco dalej.
Ale cele ma inne. Jego bagnety są skierowane nie na zewnątrz, ale do wewnątrz. Jest to zrozumiałe – wróg jest konieczny, aby uzasadnić militaryzację wszystkich sfer społeczeństwa.
Jeśli nie ma prawdziwego wroga, trzeba go wymyślić. Przecież nie można powiedzieć Białorusinom bezpośrednio, że nikt nas nie zaatakuje, ale zbroimy się i szkolimy, aby chronić się przed wami, nasi drodzy współobywatele, a nie przed wrogiem zewnętrznym. Nie zrozumieją.
Igor Lenkiewicz/reform.news
2 komentarzy
Jagoda
27 czerwca 2024 o 10:03Niedźwiedź, co dotąd zżerał własne dzieci
Krwią się zachłyśnie własną i upadnie.
Ten niby „olbrzym” przed karłem z północy
Drugi cios straszny z południa otrzyma,
A smok ze wschodu dobije olbrzyma.
Wszechmocny Pan Bóg kartę dziejów zmieni.
W stolicy Pańskiej tajne dokumenta
Ze 113 papież wyjmie szafy,
W Rzymie się pocznie odrodzenie świata.
Bóg wstrząśnie ziemią, powalą się domy.
Gdy zacznie mijać strasznie sroga zima,
Od Boga danym będzie znak widomy.
Od gór i stepów idzie wybawienie.
Pokój się Boży ustali w Warszawie,
Wielka w przymierzach, bogactwie i sławie
Polska ku morzom granicami sięgnie.
Dla tych co cierpią, przyjdzie dzień wesela,
Dla tych co wątpią, dzień sądu i kary.
Tak mówił Anioł i uleciał w gwiazdy
A jam się ocknął na swoim klęczniku
I jeszczem słyszał jak mówił z daleka:
Niech się twój naród burzy nie ulęknie,
Gdy Bogu ufa to w gromach nie pęknie.
Ręka go Boża przywiedzie wśród nocy
I zanim nadejdą dni lata gorące,
W proch zetrze wrogów i wynijdzie słońce.
Autor: Jan Cieplak – 1888 r.
rafal
27 czerwca 2024 o 23:59Piękne. Czas skończyć z tym niewolnikiem narodów.