W Petersburgu zatrzymano 38-letniego mężczyznę, który od lipca tego roku siał postrach wśród tamtejszych bankowców, ograbiając kolejne kasy pożyczkowe w iście ekspresowym tempie. Łącznie „zaliczył” ich równo 20 w stylu równie brawurowym, co nieskomplikowanym.
Mężczyzna nie łamał sobie głowy nad wymyślnymi planami napadów. Po prostu wchodził do kasy, terroryzował obsługę pistoletem, jak się później okazało – gazowym – i zabierał gotówkę. W ten sposób „wyczyścił” z pieniędzy kasy pożyczkowe w rejonie kirowskim, wyborgskim, kołpińskim, admirałtejskim i wasilieostrowskim.
Ponieważ napadane przez niego kasy zajmowały się głównie udzielaniem mikropożyczek, nigdy nie udało mu się zgarnąć większej sumy. Stąd właśnie uznał, że musi postawić bardziej na ilość niż jakość napadów. W ten sposób zgromadził łącznie ok. 400 tys. rubli. Najdziwniejsze jest jednak to, że działając w tak prosty i powtarzalny sposób, w dodatku ciągle na tym samym terenie, przez długi czas pozostawał dla policji całkowicie nieuchwytny.
W końcu zatrzymano go koło jednej z petersburskich stacji metra, kiedy – jak co dzień – udawał się do swojej rutynowej „pracy”. Nie stawiał oporu, oddał pistolet i od razu przyznał się do wszystkich zarzucanych mu czynów. Zapytany o motyw swoich napadów bardzo się zdziwił: „Nie miałem wyjścia, zbierałem na spłatę kredytu. Wiecie ile wiszę bankowi?!”
Kresy24.pl / mk
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!