
Ilustracja: AI
Ktoś w Moskwie nacisnął nie ten guzik?
W czasie kolejnego rosyjskiego nalotu na Ukrainę w nocy na 31 lipca nad terytorium Białorusi wtargnęło co najmniej 26 rosyjskich dronów bojowych Shahed, wywołując panikę w białoruskiej obronie powietrznej. Z danych kanałów monitoringu wynika, że to absolutny rekord dotychczasowych rosyjskich “nalotów” na Białoruś.
Bezzałogowce zaobserwowano nad szeregiem miast obwodu homelskiego, m. in. nad Narowlą, Mozyrzem, Braginem, Łojowem i na południe od samego Homla. Jedne wlatywały i wylatywały, inne leciały wzdłuż granicy z Ukrainą, kilka skręciło nad Prypeć, Czarnobyl i Owrucz, a po kilku kolejnych ślad zaginął, czyli albo spadły, albo zostały strącone nad Białorusią – donosi Flagsztok.
W rzeczywistości było ich zapewne więcej, gdyż nie wszystkie udało się zauważyć. Łącznie tej nocy Rosjanie wystrzelili w Ukrainę ok. 300 dronów, co oznacza, że aż 12% z nich zeszło z kursu i “zaatakowało bratnią Białoruś”.
Tym samym został też pobity miesięczny rekord ze stycznia liczby wtargnięć rosyjskich Shahedów nad białoruskie terytorium – 96 przypadków, 5 razy więcej niż w czerwcu. To, że nikt jeszcze tam nie zginął można uznać za cud, choć ostatnio niewiele brakowało – dwa dni temu jeden dron odbił się od bloku mieszkalnego w Mińsku, spadł na zaparkowane samochody i eksplodował.
Białoruski reżim niemal zawsze pomija te “sojusznicze naloty” całkowitym milczeniem. Jedynie po wspomnianym uderzeniu w stolicy wydano oficjalny komunikat i “wszczęto śledztwo”, które zapewne “niezbicie wykaże”, że był to dron ukraiński.
Zobacz także: Jaki tatuś, taki syn. Obaj martwi. Dowódca pułku “wyzerowany”!
KAS
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!