Walczący z Ukrainą najemnicy „Wagnera”, firmy kierowanej prze Jewgienija Prigożyna, ponieśli ogromne straty. Chodzi przede wszystkim o doświadczonych wojskowych, których z ciężkimi ranami musieli zostać odesłani na tyły, i którzy raczej już nie powrócą na front. Rzecz jasna, do prawdziwej hekatomby ofiar doszło wśród więźniów rosyjskich zakładów penitencjarnych, których zwerbował Prigozyn, ale to mięso armatnie, którym nikt nie zaprząta sobie głowy. Obecną sytuację „wagnerowców” przeanalizował rosyjski portal „WCzK-OGPU”.
„”Wagner” będzie musiał radykalnie zmienić swój format. Wcześniej taktyka małych grup szturmowych była najskuteczniejsza – zaczerpnięta w rzeczywistości z doświadczeń ISIS, które były z powodzeniem stosowane i wielokrotnie militarnie modyfikowane” – poinformowało źródło portalu.
Tyle że nawet do stosowania tej taktyki brakuje zasobów ludzkich. „Doświadczeni weterani [zabójcy – red.] z poważnymi obrażeniami, którzy nie mogą już walczyć, zamieniają się w instruktorów i dowódców na tyłach. Stąd ten system wymaga uzupełnienia przez nowicjuszy, w bardzo, bardzo dużych ilościach. Weterana z wygojonym kręgosłupem i płytkami w miednicy nie da się przywrócić do formacji szturmowej” – dodaje ów informator.
„Wagnerowcy” mają też duże problemy ze sprzętem i amunicją.
Według portalu Sztab Generalny Sił Zbrojnych FR miał nadzieję, że „wagnerowcy” po walkach z Sołedarze zgodzą się współdziałać z armią rosyjską, ale wtedy pojawił się problem w postaci samego Prigożyna, który odmówił takie współpracy, z powodu ogromnych strat swojej formacji.
Inna sprawa, że rekrutacja skazanych przez Prigożyna wyraźnie spadła w porównaniu z tą z jesieni ub. roku. Analitycy tłumaczyli to konfliktem między „kucharzem Putina” – jak ironicznie określa się Prigożyna – a ministrem obrony Rosji Siergiejem Szojgu i szefem Sztabu Generalnego Sił Zbrojnych FR Walerijem Gierasimowem.
W rzeczywistości Prigożynowi coraz trudniej idzie werbunek w więzieniach i koloniach karnych, mimo obietnicy ułaskawień z zamian za odbycie półrocznej służby w jego formacji. Skazańcy już wiedzą, że bałagan i szafowanie życiem „wagnerowców” powodują, że możliwość przeżycia na froncie jest niewielka. Znane są już dziesiątki przypadków śmierci na froncie ciężkich przestępców i seryjnych morderców.
„Wagnerowcy” z reguły rzucani są na najcięższe odcinki frontu, gdzie wysyła się ich do walki na pierwszej linii, bez dostatecznego uzbrojenia i wsparcia artyleryjskiego.
Opr. TB, t.me/vchkogpu/36491
1 komentarz
Andrzej
9 lutego 2023 o 08:41Dlaczego pokazujecie tego łysego bandytę? Dla mnie to jest dziwne że ten szatan żyje.
Tac jak on nie mają prawa żyć na naszej planecie!