25 października w Lidzie, podczas łapanki przeprowadzonej przez oddział specjalny milicji aresztowana została Irena Biernacka, prezes miejscowego Oddziału Związku Polaków na Białorusi.
Oprócz Ireny Biernackiej, wskutek użycia gazu łzawiącego podczas akcji OMON-u ucierpiało jeszcze kilkanaście osób, miejscowych działaczy ZPB, poinformował portal znadniemn.pl.
O aresztowaniu Biernackiej napisała na facebooku prezes ZPB Andżelika Borys, a fakt zatrzymania polskiej działaczki potwierdziła jej córka Weronika Piuta.
Według córki polskiej działaczki, Irena Biernacka o godz. 13: 30 przyszła pod kościół, gdzie wyznaczono miejsce zbiórki Lidzian, biorących udział w akcji protestacyjnej „Ultimatum Ludowe dla Łukaszenki”. W chwili zbiórki w kościele zakończyła się Msza św., po której wierni katoliccy, w większości – miejscowi Polacy i działacze Oddziału ZPB w Lidzie, dołączyli do protestujących.
Jak poinformowała portal Znadniemna.pl lidzka działaczka ZPB Teresa Siemionowa wraz z protestującymi Białorusinami lidzcy Polacy zdążyli przejść około 500 metrów pod miejscowy dom towarowy, gdzie gromadziła się kolejna duża grupa mieszkańców Lidy. Niespodziewanie pojawił się OMON w pełnym ekwipunku i zaczęła się łapanka. Milicjanci użyli gazu, opryskując nim ludzi na oślep. Gazem trafiono kilkadziesiąt osób, w tym kilkunastu lidzkich działaczy ZPB. Jeden z milicjantów trafił gazem prosto w oczy jednej z miejscowych polskich działaczek Lucynie Klimaszewskiej, prezes Uniwersytetu Trzeciego Wieku przy Oddziale ZPB w Lidzie.
Kobietę, która tymczasowo straciła wzrok, zaczęli ratować zwykli przechodnie i udało im się wyprowadzić Lucynę Klimaszewską ze strefy, zagrożonej schwytaniem przez milicyjnych oprawców i wsadzeniem do autozaku (na Białorusi – nazwa pojazdu, będącego odpowiednikiem milicyjnej „suki” w Polsce, w czasach PRL-u – red.).
Podróży autozakiem nie uniknęli niestety inni miejscowi Polacy. Trafiła do niego, a w konsekwencji także na komendę milicyjną, m.in. Irena Biernacka. Nie wiemy, jak była traktowana. Pozostawiono ją do sądu w areszcie. Lidzcy działacze wieczorem wyszli z protestem pod gmach komendy milicji z żądaniem uwolnienia Ireny Biernackiej, ale zostali brutalnie rozpędzeni.
Przypomnijmy, że Irena Biernacka już stawała przed sądem w Lidzie i została ukarana grzywną za udział w nowennie pompejańskiej koło miejscowego kościoła farnego. Sądzona i ukarana grzywną za udział w protestach przeciwko dyktaturze Łukaszenki, które nie słabną na Białorusi już trzeci miesiąc, była także jej córka Anna Kosko i wiele innych lidzkich Polaków . Na jutro, 26 października, wyznaczony jest sąd nad młodszą córką Ireny Biernackiej – Weroniką Piutą. Jej także zarzuca się udział w protestach przeciwko dyktatorowi.
Będziemy śledzić dalszy rozwój wydarzeń w Lidzie, mieście, w którym Polacy stanowią około połowy mieszkańców, a przedstawiciele polskiej społeczności miasta są prześladowani przez reżim Łukaszenki w sposób szczególnie brutalny i bezwzględny.
Kresy24.pl za Znadniemna.pl
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!