
Fot: GEOPOLITYKA 2025 / NR 51-52
Krym nigdy nie był rdzenną rosyjską ziemią! Półwysep został okupowany przez Rosję dopiero pod koniec XVIII wieku, podobnie jak Polska, która w tym samym stuleciu padła ofiarą ekspansji imperium Romanowów.
Uznanie ukraińskiego Krymu za część Rosji byłoby niezwykle niebezpiecznym precedensem, który w przyszłości mógłby posłużyć do usprawiedliwienia rosyjskich roszczeń wobec Polski. Skoro dziś Putin cynicznie kłamie, że ‘Krym to ziemia rdzennie rosyjska’, to w przyszłości może równie dobrze ogłosić to samo o ‘Kraju Nadwiślańskim’. Tym bardziej, że zarówno Krym, jak i Polska zostały zajęte przez Rosję w drugiej połowie XVIII wieku.
PUTIN MARZY O PODPORZĄDKOWANIU SOBIE POLSKI
Zachodni dyplomaci nie mają złudzeń co do apetytów rosyjskich imperialistów. Były unijny komisarz ds. stosunków zewnętrznych Chris Patten w wywiadzie dla portugalskiego „Diario de Noticias” ostrzegł jasno: Władimir Putin wciąż marzy o podporządkowaniu sobie Polski i innych państw naszego regionu. „Nie interesuje go ich niepodległość. Uważa, że powinny być one związane z Moskwą i z nikim więcej” — podkreślił Patten.
„Kiedy Churchill powiedział, że Lwów nigdy nie był częścią Imperium Rosyjskiego, Stalin odparł: »Ale Warszawa była«” – powiedział Putin na konferencji prasowej po szczycie Rosja–Afryka, który odbył się w dniach 27–28 lipca 2024 r. w Petersburgu.
Słowa te idealnie wpisują się w imperialną logikę Putina, którą świat już miał okazję poznać. Podczas słynnego telemostu 17 kwietnia 2014 roku rosyjski prezydent otwarcie stwierdził, że południowo-wschodnia Ukraina to „Noworosja” — ziemie, które rzekomo zostały „przekazane” Ukrainie przez bolszewików w latach 20. XX wieku. Roszczenia te opierał na wydarzeniach sprzed dwóch wieków, gdy w latach 1782–1783 książe Potiomkin i caryca Katarzyna II podbili Krym oraz stepy czarnomorskie.
Ta fałszywa logika staje się niebezpiecznym narzędziem w rękach Kremla. Jeśli dziś Putin usprawiedliwia aneksję Krymu historycznymi podbojami, to jutro może równie cynicznie rościć sobie prawa do Prawobrzeżnej Ukrainy, a potem — do Polski. Przecież zarówno Krym, jak i Rzeczpospolita zostały rozszarpane przez Rosję w drugiej połowie XVIII wieku.
To nie jest żadna abstrakcyjna groźba. Przed I wojną światową państwa bałtyckie, Finlandia i duża część Polski były integralną częścią imperium Romanowów. Jeśli dziś Putin cynicznie głosi, że „Krym to ziemia rdzennie rosyjska”, to nic nie stoi na przeszkodzie, by w przyszłości zadeklarował to samo o „Kraju Nadwiślańskim” — tak właśnie rosyjscy zaborcy nazywali polskie ziemie pod swoim panowaniem.
Nie zapominajmy: historia ekspansji carskiej Rosji już stała się oficjalnym pretekstem do aneksji Krymu. Uznanie ukraińskiego półwyspu za rosyjski byłoby fatalnym precedensem, który w przyszłości może otworzyć Kremlowi drogę do roszczeń wobec Warszawy i całej Polski.
PUTIN MARZY O WSKRZESZENIU IMPERIUM ROMANOWÓW
To nie są czcze obawy. Putin od lat maniakalnie dąży do odbudowy imperium. Jego ideologiczni akolici mówią o tym zupełnie otwarcie. Władimir Żyrinowski, polityczny błazen Kremla, przed wyborami prezydenckimi w 2018 roku stwierdził bez ogródek: „Obywatele wybierają najwyższego władcę rosyjskiego świata. Świata, którego granic jeszcze nie wyznaczyliśmy”. Wcześniej, podczas prorządowej manifestacji w Moskwie, nawoływał wręcz, by „rosyjski był językiem nie tylko Ukrainy, ale także Polski i Rumunii”.
Jeszcze dobitniej mówi czołowy rosyjski geopolityk i ideolog Aleksander Dugin, który bezwstydnie głosi: „Na eurazjatyckim kontynencie dla Polski miejsca nie ma”.
To niebezpieczne myślenie podważa fundamenty prawa międzynarodowego i zagraża bezpieczeństwu całego świata. Putinowska manipulacja historią to broń, którą Kreml wykorzystuje do ekspansji. Jeżeli świat zgodzi się dziś na legalizację aneksji Krymu, jutro może stanąć wobec nowej fali rosyjskich roszczeń — już nie tylko wobec Ukrainy, ale także wobec Polski i całej Europy Środkowo-Wschodniej.
KRYM – RDZENNA ZIEMIA TATARÓW KRYMSKICH , WIERNYCH WOLNEJ UKRAINIE
Krym nie jest „sporną ziemią”. Krym nie jest „rosyjskim regionem”. Krym to Ukraina – był, jest i będzie!
Po pierwsze – przeważająca większość Tatarów krymskich, rdzennych mieszkańców półwyspu, to zagorzali zwolennicy integralności terytorialnej Ukrainy. Jeszcze w 1795 roku, tuż przed rosyjską inwazją, Tatarzy stanowili aż 87,6% ludności Krymu. Wielowiekowe represje, deportacje i brutalna polityka demograficzna Imperium Rosyjskiego, ZSRR i dzisiejszej Rosji doprowadziły do tego, że dziś jest ich zaledwie nieco ponad 10%. Ale ich głos – głos prawdziwych gospodarzy Krymu – pozostaje niezmiennie jednoznaczny: Krym to Ukraina!
Po drugie – 1 grudnia 1991 roku, w ogólnonarodowym referendum, aż 92,3% obywateli Ukrainy opowiedziało się za Aktem Ogłoszenia Niepodległości Ukrainy. Ten akt – przyjęty przez Radę Najwyższą Ukrainy 24 sierpnia – został poparty przez wszystkie 27 jednostek administracyjnych, w tym przez mieszkańców Krymu i Donbasu. W obwodzie donieckim „za” głosowało 76,85%, w ługańskim – 83,86%, a w Autonomicznej Republice Krymu – 54,19%. Krym wybrał Ukrainę!
Po trzecie – Zgromadzenie Ogólne ONZ przyjęło rezolucję potwierdzającą integralność terytorialną Ukrainy i jednoznacznie wzywającą Rosję do zakończenia tymczasowej okupacji Krymu oraz natychmiastowego wycofania swoich wojsk.
Krym nie jest „kwestią negocjacji”. Krym jest aktem zbrodni! Każdy dzień okupacji to nowa rana zadawana Ukrainie i światu cywilizowanemu. Każde słowo relatywizujące tę prawdę jest współudziałem w agresji.
Naród ukraiński nigdy nie pogodzi się z utratą Krymu – tak jak Polacy nigdy nie pogodzili się z utratą Wilna i Lwowa. Tak jak każda dumnie wolna nacja nie pogodziłaby się z grabieżą swojej ziemi.
Nie będzie pokoju bez sprawiedliwości. Nie będzie sprawiedliwości bez powrotu Krymu do macierzy!
Bo prawda jest po stronie tych, którzy walczą o wolność – nie po stronie tych, którzy mordują, kłamią i kradną!
Włodzimierz Iszczuk. Tekst ukazał się w numerze 51-52/2025 Głosu Polonii/GEOPOLITYKA
3 komentarzy
Sarmata
30 czerwca 2025 o 15:45a moze otworzy to droge do uznania Naszych Kresów i Moskwy?
hihi
30 czerwca 2025 o 16:40Ja tam tez uwazam ze Polska i Moskwa powinny byc z soba zwiazane… pod rzadami Polski 🙂
LT
30 czerwca 2025 o 16:22Jedna korekta
To nie Churchill powiedzial ze Lwow nigdy nie byl rosyjski tylko Mikolajczyk
Na to Molotow odparl,ale Warszawa byla.
Drugie
Polska uznala niepodleglosc Kosowa (inne kraje tez)
I na ten precedens powolal sie Putin zajmujac Krym
Lech Kaczynski(ktorego nie bylem sympatykiem) na 100 % przewidzial konsekwencje uznania Kosowa
Sikorski byl wtedy min spraw zagranicznych
Komentarz zbyteczny.