Życie
Józef Makhluf urodził się 8 maja 1828 roku w ubogiej rodzinie chłopskiej jako piąte dziecko Antoniego Makhlufa i Brygidy Al-Chadjak z Bcherry, w malowniczej wiosce Bqa’a Kefra na północy Libanu. W tym samym roku położono kamień węgielny pod budowę klasztoru św. Marona w Annaya, gdzie Święty spędził 47 lat.
Obecnie na najwyższym szczycie wioski, nad domem rodzinnym świętego wznosi się kościół. Obok jasna, masywna, kamienna statua świętego dominuje nad cała okolicą. Stary dom rodzinny świętego to dziś sanktuarium – kaplica. Jedna duża izba o mocno zadymionym sklepieniu z belek, wspartym na starych, wiekowych podporach.
Do groty, gdzie często przebywał w samotności mały Józef, wiodą drugie schody i aleja wspaniałych cedrów. Obok groty kaplica z wizerunkiem świętego w ołtarzu.
W ósmym dniu po urodzeniu chłopiec został ochrzczony w kościele Saidy (Pani) Bqa’a Kefra. Matka uczyła go modlitwy i prawd wiary. Rósł w kochającej rodzinie walczącej o przetrwanie w ciężkich wówczas dla Libanu czasach. Miał zaledwie trzy lata, gdy ojciec został siła zabrany przez tureckich żołnierzy do przymusowej pracy, skąd niestety już nie wrócił – zmarł z wyczerpania w drodze do domu. Od wczesnego dzieciństwa chłopiec wypasał owce i kozy w dolinach i górach otacząjących rodzinną wioskę.
W roku 1833 matka ponownie wyszła za mąż. Ojczymem Józefa został kapłan maronicki, jako że obrządek ten zezwala na małżeństwo duchownych w pewnych przypadkach. Na rozwój duchowy młodego Józefa wielki wpływ mieli też jego dwaj wujowie ze strony matki pustelnicy z Mahabsy – pustelni Mar Antonios , odległej o dwie godziny drogi od Bqa’a Kefa.
Młody Józef Makhluf w wieku 10 lat znał Ewangelię i język aramejski. Od dziecka tęsknił za samotnością. Już w wieku 14 lat często przebywał w grocie poza wioską, gdzie się modlił. Pragnął zostać księdzem.
W 1850 roku, nie żegnając nikogo, nie zawiadamiając nawet ukochanej matki, opuścił rodzinę. Miał 23 lata i czuł się jak żołnierz chrześcijański idący na spotkanie z nowym życiem. Pieszo dotarł do Wadi Mayfouk (Doliny Mayfouk), do jednego z najpiękniejszych klasztorów libańskich (jest tu ikona Matki Bożej z X wieku). Pozostał w nim przez lata 1851–1852. Był to zakon o bardzo surowej regule. Józef bez żalu rozstał się z życiem świeckim. Jego dni wypełniała ciężka praca na roli, w kuźni, szwalni, modlitwą siedem razy na dobe, modlitewne czuwanie. Przyjął imię zakonne Charbel – „Historia Boga”.
Choć rodzina usiłowała jeszcze zawrócić go z obranej drogi, odmówił spotkania nawet z matką. Przełożony zakonu określił go natomiast jako bardzo cierpliwego, zadowolonego z każdej pracy, zdolnego, silnego, upartego, cichego i koleżeńskiego. Po roku został przeniesiony do Annaya, do klasztoru Mar Marona. Uroczyste oboczyny w biały habit nastąpiły w roku 1853, kiedy Charbel miał 25 lat.
Wysłany do klasztoru Deir Kfifane (męczenników wczesnochrześcijańskich Mar Kabrianosa i Justyna), podjął naukę w seminarium, chcąc zostać kapłanem. Spotkał u Nimatullaha Kassba Al-Hardini, który stał się dla młodego mnicha wzorem. Charbel studiował teologie, uczył się drukować księgi.
23 lipca 1859 roku, gdy skończył 31 lat otrzymał święcenia kapłańskie w Bkerke. Powrócił jako kapłan do klasztoru Mar Marona w Annaya, gdzie żył wśród zakonników przez 16 lat. Na polecenie przełożonego czasami pielgrzymował chorych. Odznaczał się wielką serdecznością, dobrocią, zrozumieniem. Unikał zgodnie z regułą zakonu spotkania z kobietami, nawet z rodziny, nosił głęboko nasunięty na twarz kaptur. Zakonnicy libańscy w czasach szczególnie trudnych dla kraju (okupacja turecka) byli światłem wiary i wiedzy, kultury.
Pustelnik
Już za życia, w klasztorze, Charbel nosił miano „upojonego miłością Boga”. Pustelnicy libańscy „upojeni Bogiem” przechodzili ciężka próbę, poświęcając życie tylko dla Boga w samotności, wedle bardzo surowych reguł. Charbel gorąco dziękował Opatrzności za nową, wielką laskę – zgodę przełożonego i patriarchy maronickiego na zamieszkanie w pustelni w Annaya.
13 lutego 1875 roku, mając 47 lat, Ojciec Charbel na drugi dzień po śmierci poprzednika, zamieszkał na wschód od klasztoru Mar Marona. Spalony żarem słońca, chłostany silnymi wichurami ostrej, mroźnej zimy, dygocący z zimna pozostał w modlitwie na szczycie Annaya przez 23 lata za życia, a po śmierci na zawsze… Prowadził życie więcej niż ubogie, żywił się raz dziennie suchym chlebem i owocami. Za odzienie służył mu najbardziej sfatygowany, szorstki habit, który nosił latem i zima, przebywając na wysokości 1300 m n.p.m. Całymi nocami modlił się, spał zaledwie kilka godzin w swej ciasnej celi, na ziemi usłanej gałęziami drzew dębu górskiego. Za poduszkę miał kawałek drewna, przykrywał się derką z ostrej wełny.
Pustelnik sumiennie przestrzegał surowej reguły z 1816 roku dotyczącej życia eremitów, w tym zakazu: rozmowy, widzenia się z odwiedzającymi, obcinania włosów; sypiał po 5 godzin. Pustelnikowi nie wolno było opuścić pustelni. Mógł to zrobić jedynie za zgoda przełożonego klasztoru. Na specjalne polecenie przełożonego schodził czasami ze szczytu miejsca pustelni odwiedzać chorych. Pielęgnował ich, modlił się za nich, błogosławił. Już za życia stał się bardzo znany wśród mieszkańców gór i całej okolicy.
Jeszcze przed wstąpieniem do pustelni O. Charbel chronił, bronił, pomagał prześladowanym uciekinierom chrześcijańskim. Stał się dla nich ostoją, oparciem, bastionem żarliwej wiary. Był wzorem duchowym, religijnym, światłem wiary, ucieczką, szczególnie w roku 1860, po wielkim pogromie chrześcijan, kiedy to zginęło w masakrze ponad 14 000 wiernych, wielu zakonników, zakonnic, zarówno w libańskich, jak i Jezuitów z Europy. Kiedy Deir Kamar spłynął krwią chrześcijańską, kiedy znieważano kościoły, palono klasztory i domostwa chrześcijan, tysiące uciekinierów z zagrożonych rejonów znalazło opiekę i pomoc w Annaya.
16 grudnia 1898 roku, w wieku 70 lat, mnich pustelnik po kilku godzinach spędzonych w kościele, dygocząc z zimna, ciężko zaniemógł, nie mógł już dokończyć umiłowanej gorąco Eucharystii. Sparaliżowany leżał przez 8 dni. Cierpiał bez słowa skargi. Odmówił pomocy i pożywienia. Modlił się na głos.
Barbara Anna Hajjar
Syria – Tartous
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!