„Białorusini i Rosjanie to jeden naród”, „Jestem człowiekiem radzieckim” – lubił mawiać prezydent Białorusi, Aleksander Łukaszenko. I nie tylko mówił. Język rosyjski na Białorusi jest obok białoruskiego – językiem państwowym. Wjeżdżający na Białoruś mogą zobaczyć pas kontroli granicznej wydzielony specjalnie dla obywateli „sojuznogo gosudarstwa”, czyli Państwa Związkowego Rosji i Białorusi. Place i ulice sąsiedniego państwa nadal „zdobią” setki pomników Lenina, a zresztą same place i ulice często noszą nazwy komunistycznych wodzów, przypomina Robert Mickiewicz na portalu kurierwilenski.lt.
Ale ostatnio u Białorusinów dzieją się przedziwne rzeczy. Kilku rosyjskim dziennikarzom grozi nawet 12 lat więzienia za „negowanie dziedzictwa historycznego Wielkiego Księstwa Litewskiego, lekceważenie wartości języka białoruskiego, nawoływanie do odrodzenia wielkiego państwa – ZSRR”.
Wreszcie, jeden z dziennikarzy trafił na ławę oskarżonych za stwierdzenie, że „Białoruś to strzęp ziemi ruskiej. A Białorusinów i Ukraińców wymyślili Polacy”. Wyrok jeszcze nie zapadł i prawdopodobne, rosyjscy patrioci siedzieć będą długo. Śledztwo trwało rok i przez cały ten okres trzymano ich w mińskim areszcie KGB.
Wygląda na to, że baćka Łukaszenka, urządzając ten pokazowy proces, postanowił na pniu wytrzebić prorosyjską piątą kolumnę. Białoruś zaczęła odrabiać ukraińską lekcję, ale na pewno nie będzie miała łatwo.
Mińsk: Proces autorów rosyjskiej agencji Regnum oskarżonych o podżegania do wrogości etnicznej
Kresy24.pl za kurierwilenski.lt/AB
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!