– Jeśli spojrzymy na obecne inicjatywy wojskowe Rosji, to można powiedzieć, że są to nie tylko przygotowania do wojny z Ukrainą, lecz element szerszego rozwijania rosyjskiej machiny ofensywnej. Rozciąga się ona od Morza Północnego aż po Syrię. Faktycznie możemy mówić o przygotowaniach do wojny światowej – powiedział Walentyn Petrow, szef Służby Bezpieczeństwa Informacyjnego ukraińskiej Rady Bezpieczeństwa Narodowego i Obrony.
Petrow wystąpił w Kijowie na prezentacji projektu „Świat 2019”, opracowanego wspólnie przez tygodniki „Ukrainskyj Tyżdeń” i „The Economist”. Jego zdaniem do globalnego konfliktu może dojść już w najbliższych latach.
Petrow podkreślił, że w przyszłym roku na Ukrainie są wybory parlamentarne i prezydenckie. – Jest absolutnie zrozumiałe, że nasz przeciwnik postara się to wykorzystać. Wojenna mapa już jest, na granicach rozwijane są zgrupowania wojskowe. Jest to naprawdę straszliwa siła i grozi ona nie tylko Ukrainie. W jej planach jest przejście przez Ukrainę i dalej, przez Białoruś, dojść do państw bałtyckich i Polski – powiedział.
Oprac. MaH, dziennik.pl
fot. kremlin.ru, CC BY 4.0
3 komentarzy
Kazimierz S
15 grudnia 2018 o 05:20Jeżeli na Ukrainie to jest „ekspert” – to niechybnie państwo to szybko (kilkanaście lat) upadnie.
Niestety ten „ekspert” sam w to nie wierzy, a szuka naiwnych głupków u siebie w kraju, tudzież nad Wisłą – nad Wisłą takie niedorzeczności często zyskują posłuch… ekhm … :(.
Darek
16 grudnia 2018 o 21:03Owszem, przesadza ale Polacy nie mogą spać spokojnie. W zasadzie zgadzam sie z tym co napisał Podlaszuk, to najbardziej prawdopodobna strategia Putina. Będzie podgryzał co tylko się da nie uruchamiając swojej wojennej machiny. Jednak kęs po kęsie zbliża się do granic Polski, jeżeli sie tego nie boisz to…
Podlaszuk
15 grudnia 2018 o 12:49To, że Rosja będzie próbowała pójść dalej jest bardzo prawdopobne. Myślę jednak, że kolejność będzie inna. Konflikt z Ukrainą będzie podtrzymywany na podobnym poziomie jak dziś, bez większej eskalacji. Teraz Rosja będzie próbowała przejąć Białoruś, widać to po reakcjach Łukaszenki. Jeżeli to się uda, to będzie miała Ukrainę w worku. Zanim do tego dojdzie jesteśmy bezpieczni. Kolejne kroki to pewnie będzie próba destabilizacji państw bałtyckich, a później prowokacje na pograniczu polsko-białoruskim.
Tak czy inaczej, powinniśmy mocno trzymać kciuki za żołnierzy Ukrainy. Komplikują plany Kremla.