
Collage ilustracyjny / fot: SG Ukrainy
Upragniona przez Putina wizja defilady wojsk rosyjskich w Sumach rozwiała się z dymem wojny.
Ukraińskie siły odbiły z rąk Rosjan Andriejewkę na północ od Sum, wypychając z niej pododdziały rosyjskiej 810 Brygady Piechoty Morskiej – donosi rosyjski z-bloger wojskowy Rybar. Jest to miejscowość ważna strategicznie, gdyż kontrola nad nią pozwalałby Rosjanom rozpocząć bezpośredni atak na Sumy.
W obecnej sytuacji perspektywa zdobycia przez wojska rosyjskie tego miasta znacznie się oddaliła, front został odsunięty. Jest to dla Putina o tyle bolesne, że Sumy miały być pierwszym – i jedynym jak dotychczas – ukraińskim miastem obwodowym (wojewódzkim) zdobytym przez Rosjan w czasie 3,5 roku wojny (oprócz Chersonia, który szybko stracili).
Jednak “sumska ofensywa”, na którą Rosjanie rzucili potężne siły, już dawno utknęła w martwym punkcie, a walki na północnym froncie przybrały charakter wojny pozycyjnej. Putin zdymisjonował za to dowodzącego nią generała Aleksandra Łapina.
Rosjanie atakowali ostatnio lokalnie w obwodzie sumskim i kurskim pod Waraczino, Junakowką, Jabłonowką i Nowonikołajewką, a Ukraińcy kontratakowali pod Biessałowką, Kondratowką i Aleksiejewką – wynika z doniesień wojskowych blogerów obu stron.
Rosyjscy z-korespondenci skarżą się, że bardzo duża obecność ukraińskich dronów na tym kierunku frontu paraliżuje możliwości przemieszczania się wojsk rosyjskich.
Przypomnijmy, że dzień wcześniej ukraiński głównodowodzący Ołeksander Syrski poinformował o odbiciu z rąk Rosjan ponad 180 km kw. terytorium na północ od Pokrowska w obwodzie donieckim – zobacz: Uparcie naprzód! Zdobywają kolejne kilometry. Cześć mediów pisze wręcz o “przełomie na froncie”, ale naszym zdaniem jest to określenie przesadzone.
Zobacz także: Groźny nosiciel Kinżałów “zaliczył glebę”!
KAS
2 komentarzy
qumaty
10 października 2025 o 15:29drony zmieniły wszystko, dawniej (raptem 3 lata temu) formowało się pułk pancerny w szyk bojowy i było niezmiernie trudno coś takiego zatrzymać nie mając pod ręką porównywalnych sił. Ryło się okopy, artyleria prowadziła zmasowany ogień, a front był wiadomo gdzie. Trochę jak w II wojnie światowej jeszcze. Dziś “front” to 40-50km strefa niczyja, gdzie ogólnie jest “czeski film”. Nikt nic nie wie. W piwnicach siedzą cicho jedni i drudzy, ogień otwierany jest w ostateczności, bo to ujawnia swe pozycje, często obie strony siedzą u siebie za plecami, tworząc pogmatwaną mozaikę. Wszelka logistka jest sparaliżowana, a “szturmy” prowadzą ekipy 2-3 osobowe. Walka o wieś to często starcia trzech na trzech. Czasem ekipa pruje na motorach czasem skrada się od krzaka do krzaka pieszo, czasem jedzie na madmaxach (przerobionych autach cywilnych). A nad wszystkim zawsze fruwa brzęczące morze dronów. Jedne obserwują, inne atakują wszystko co się rusza, oraz ostatnio atakują coraz częściej siebie nawzajem. Drony zbijają drony, drony dowożą zaopatrzenie, często u Ukraińców widzane są już drony naziemne do ewakuacji rannych, bo wysłanie sanitariusza to gwarancja że też zginie. W takich warunkach wszelkie zmasowane ruchy wojsk są natychmiast wykrywane i często nawet nie dochodzi do naziemnych starć, bo po drodze atakujący są wybijani do nogi. Z obu stron modne są obecnie “flagowtyki”, gdzie wysyła się ekipę, by wbiła flagę gdzieś (zwykle potem bohatersko ginącą). Ukraińcy miejscowo mają znaczną dominację w powietrzu. Równowaga jest generalnie na głownych kierunkach rosyjskiego ataku. W takich warunkach, taka nieciągła obrona jest łatwiejsza i powoduje znacznie mniej strat niż wszelkie próby ofensywne, ale też niesie ryzyko przesączenia się znacznych sił za plecy obrony. Przykład ostatniego “przerwania frontu” pod Pokrowskiem, dowodzi jednak, że nawet taki “przesączony” batalion niewiele daje, bo z powodu dronów żołnierze i tak zalegają potem w piwnicach bojąc się wychylić stamtąd nosa. A ile można siedzieć cicho w piwnicy? Bez wody i z jedzeniem jakie się samo w plecaku przyniosło? Bez dowozu amunicji? Wyjdziesz w dzień “efpiwiszka” zabije, w nocy krąży zaś Baba Jaga (duży dron z termowizją zrzucający ładunki wybuchowe) Tak pewnie i było z tą Andiejewką. Jako że to już deko zapomniany kierunek natarcia, Ukraińcy mając tam przewagę w powietrzu odcieli im wszelkie zaopatrzenie i poczekali aż ruskim zbrzydło te siedzenie w piwnicach i się popoddawali, resztę wybili i mamy wyzwolenie. Madrze, bo latanie kompanii wojska i zaglądanie do każdej piwnicy kosztowało by bez porownania więcej żyć. Trzy lata raptem, a mamy na froncie kompletnie inny świat. Javeliny za 100tyś dolarów sztuka zastąpiły drony za 500 dolarów, artyleria może pracować tylko na granicy zasięgu i to dobrze schowana, a czołg ma sens jedynie w warunkach kompletnej dominacji własnej w powietrzu inaczej w kwadrans zamieni się w spaloną kupę złomu. Stach pomyśleć jakie to ma konsekwencje dla nas, bo nasza “nowoczesna armia” jaką dopiero budujemy już dziś wygląda na przestarzałą i boję się że w tym starciu jakie się dziś na wschodzie odbywa nie miałaby wielkich szans. A przecież wojna trwa, jaka będzie za kolejne 2 lata? Strefa niczyja 100km w obie strony, zatarcie pojęcia bezpiecznych tyłów i wyłącznie starcia robotów bojowych? Dawniej bym to SF nazwał dziś już chyba nie.
Redakcja
10 października 2025 o 15:45Bardzo byśmy chcieli mieć więcej takich qumatych komentatorów jak Pan. To w zasadzie cały wielki artykuł, a spostrzeżenia jak najbardziej celne i podejrzewam, że pisze znany mi fachowiec :), chyba że się mylę. Bardzo dziękuję.