Wszystko wygląda na to, że głową państwa ponownie zostanie rządzący od 2007 roku Gurbanguly Berdimuhamedow.
Od momentu wybicia się Turkmenistanu na niepodległość w 1991 roku, Turkmenistan miał dwóch prezydentów: zmarłego w 2006 Saparmyrata Nyyazowa i obecnego, który objął władzę w drodze przewrotu pałacowego.
Jak twierdzą obserwatorzy zagraniczni – można im nie wierzyć – jeszcze nie zdarzyło się, aby wybory w tym kraju odbyły się w sposób transparentny.
A dlaczego by miały? Dziedzictwo Czyngis-Chana krzewi inną tradycję polityczną. Ostatnio pisaliśmy o zmarłym prezydencie Uzbekistanu – Karimowie: podobno lubił gotować swoich przeciwników na wolnym ogniu.
Podobne doniesienia, choć być może nie tak krwiożercze, dochodziły również z Aszchabadu. Problem w tym, że o tym kraju w ogóle niewiele wiadomo, bo informacja jest tu ściśle reglamentowana.
W każdym razie za pasem wybory. Żeby było ciekawiej, miesiąc temu turkmeński parlament przegłosował poprawkę do konstytucji, która umożliwia piastowanie urzędu prezydenta powyżej 70 roku życia. Wcześniej było to niemożliwe.
Po uprzednim zatwierdzeniu jej przez Radę Starszych Berdimuhamedow w swej łaskawości poprawkę podpisał. Równocześnie prezydent wydłużył sobie kadencję (nie, żeby obecną – dopiero następną!) do siedmiu lat.
Być może taka kpina z demokracji jest konieczna, żeby możni tego świata wpuszczali dalej na salony. Zresztą, czym się tu przejmować? Prezydent i tak nie płaci za wybory z własnych pieniędzy.
Kresy24.pl
1 komentarz
gorszy sort
17 października 2016 o 17:08w polsce też się kpi z demokracji zwykły poseł ma władze absolutną,a prezydent premier i inni służą mu wiernie i spełniają jego urojenia.wstyd.