Wczoraj – cokolwiek niepostrzeżenie – minęła sto-któraś rocznica urodzin Romualda Traugutta, jednej z najpiękniejszych postaci powstania styczniowego – i całego wieku XIX.
W jednej z Elegii Duinejskich powiada Rainer Maria Rilke, że „piękno jest przerażenia początkiem”. Z podobnym lękiem, jak sądzę, wielu podchodzi do Traugutta – nieskończenie bardziej zdolnego od nas współczesnych, rozleniwionych dobrobytem, do poświęceń za Ojczyznę. Tych największych.
Wspominamy człowieka ze spiżu.
Swą przygodę z wojskiem zaczynał – jak tylu innych – w armii rosyjskiej, w szeregach której walczył m.in. na Węgrzech pod Iwanem Paskiewiczem oraz na Krymie w czasie słynnej wojny toczonej przeciw Francji i Anglii w latach 1853-1856.
W insurekcji 1863 roku początkowo przewodził jednemu z oddziałów walczących na Polesiu, jednak już latem przedostał się do Warszawy. Opanowany przez umiarkowanych „Białych” Rząd Narodowy mianował go dyktatorem, licząc na to, że Traugutt stopniowo wygasi powstanie. On jednak – dokonując niejako gwałtu na własnej osobie – podjął się realizacji programu „Czerwonych”- programu walki.
Dzięki własnym talentom organizacyjnym oraz wojskowym umiejętnościom gen. Hauke-Bosaka udało mu się jeszcze przez kilka miesięcy prowadzić skuteczną kampanię w Kongresówce. Przy czym skuteczność polegała już głównie na tym, by nie dać się złapać w pułapkę.
Jego plan polityczny opierał się na dwóch założeniach: reformie wojska, którą chciał po napoleońsku podzielić na jednolite korpusy, dywizje, brygady, etc. – w miejsce niekorespondujących ze sobą „partii”, a także przyspieszyć uwłaszczenie chłopów.
Plan był dobry, ale czas grał na niekorzyść powstańców. Armii nie było już z czego zbierać i w dużej mierze owe korpusy Traugutta groźnie wyglądały jedynie na papierze. Z koeli manewr z uwłaszczeniem chłopów ukradła dyktatorowi rosyjska władza, implementując w marcu 1864 stosowną reformę.
W kwietniu Traugutt został schwytany – notabene wskutek zdrady – a następnie poddany ciężkiemu śledztwu. W jego toku zachował milczenie, jak na konspiratora wolności przystało. Stracony w sierpniu tegoż roku na stokach warszawskiej Cytadeli.
„Monotonne to wszystko, nikogo nie zdoła poruszyć”. Oddajmy zatem głos mistrzyni pióra, Kresowiaczce Elizie Orzeszkowej. W swej noweli Gloria victis tak oto wspominała przedostatniego dyktatora powstania styczniowego:
Wodzem ich był człowiek świętego imienia, które brzmiało: Romuald Traugutt. Pytasz, dlaczego świętym jest to imię? Albowiem według przykazania Pana opuścił on żonę i dzieci, dostatki i spokój, wszystko, co pieści, wszystko, co raduje i jest życia ponętą, czarem, skarbem, szczęściem, a wziąwszy na ramiona krzyż narodu swego poszedł za idącym ziemią tą słupem ognistym i w nim zgorzał. Nie tutaj zgorzał. Nie w tej mogile śpi. Kędyś daleko. Ale wówczas na czele hufcu tego na tę polanę przyszedł i patrzałyśmy na niego my, drzewa.
Po razy wiele w czasach dalekich spod głazu niewoli, który tę ziemię tłoczył, wzbijał się był słup ognisty ku obiecanej krainie wolności wiodący i gromady ludzi za nim szły. Wzbił się i teraz, gromady ludzi za nim poszły, ta była jedną z nich, a on jej przywodził. Widziałyśmy jego czarnowłosa głowę z oczyma myśliciela i uśmiechem dziecka. Oczy miał mądre, smutne – podobno bratem bliźniaczym mądrości bywa u ludzi smutek – a uśmiech świeży, perłowy, z kroplą słodyczy dziecięcej albo niewieściej. Przez czoło śniade palec tragicznych przeznaczeń wcześnie przeciągnął mu zmarszczkę surową, niekiedy aż groźną.
Nie od rzeczy będzie dodać, że narracja Orzeszkowej nie jest jedynie fikcją literacką, jaką – disons – uprawia Bunsch, pisząc o Aleksandrze Wielkim. Autorka Nad Niemnem nie tylko brała udział w powstaniu, ale osobiście znała samego Traugutta, którym opiekowała się po tym, jak został ranny w czasie jednej z potyczek na Polesiu.
Dominik Szczęsny-Kostanecki
4 komentarzy
smutny
17 stycznia 2017 o 16:06Dlaczego nikt nie pisze kto go zdradził ?
panMarek
18 stycznia 2017 o 01:27Traugutt został aresztowany przez rosyjską policję w nocy z 10 na 11 kwietnia 1864 w swojej warszawskiej kwaterze (został wydany przez Artura Goldmana).
Dominik
18 stycznia 2017 o 01:53Zgadza się. Kwatera mieściła się przy ul. Smolnej. Przed wojną jeszcze istniała.
Ukłony,
Dominik Szczęsny-Kostanecki
smutny
18 stycznia 2017 o 19:14Zawsz przychodzi mi na mysl ten fragment, moze troche obok tematu ale bardzo przerazajacy, o represjach po powstanczych.
„Z okresu powstania styczniowego pochodzi jeszcze jedna relacja, tym razem ustna, o tym, co robili Rosjanie, by zastraszyć mieszczan tykocińskich i okoliczną ludność: drzewa topoli, rosnące na grobli za mostem, na drodze wiodącej do Knyszyna, okręcili wnętrznościami zabitych powstańców. Osoba opowiadająca nie sprecyzowała dokładnie terminu akcji rosyjskiej….”
Calosc opracowania pani Malgorzaty Choinskiej mozna znalesc :
http://repozytorium.uwb.edu.pl/jspui/bitstream/11320/2932/1/Studia_Podlaskie_16_Choinska.pdf