
Biały Dom. Fot: Jacob Morch /unsplash.com
Według Reutersa, administracja USA zlikwidowała międzyresortową grupę pracującą nad strategią zmuszenia Kremla do negocjacji pokojowych. Zespół, utworzony wiosną i koordynowany przez Radę Bezpieczeństwa Narodowego, skupiał przedstawicieli Departamentu Stanu, Pentagonu, Skarbu i wywiadu.
Jednym z koordynatorów był Andrew Peak, który wraz z zespołem ds. Ukrainy został zwolniony w maju w ramach większych zmian kadrowych. Już wtedy zauważono, że prezydent Trump nie chce eskalować napięć z Moskwą, mimo wcześniejszych zapowiedzi zakończenia wojny „pierwszego dnia prezydentury”.
Zamiast intensyfikować mediacje, Trump zaczął kwestionować sens dalszego zaangażowania w ten proces USA. To budzi niepokój w Europie, zwłaszcza przed zbliżającym się szczytem NATO.
Krytycy ostrzegają, że niejednoznaczna postawa Trumpa wobec Rosji – od pochwał po krytykę – może osłabić jedność Zachodu. Przed szczytem G7 stwierdził nawet, że wykluczenie Rosji z G8 było błędem i że obecność Moskwy mogła zapobiec wojnie.
Tymczasem Politico informuje, że Trump może rozważać nowe sankcje wobec Rosji. Według byłego doradcy ds. bezpieczeństwa narodowego Donalda Trumpa Freda Fleitza prezydent USA czuje się lekceważony przez Władimira Putina z powodu jego odmowy poważnego potraktowania rozmów pokojowych z Ukrainą.
ba za reuters.com
2 komentarzy
Cyryl III Onuca
18 czerwca 2025 o 09:31Kiedy zlikwidujemy brak toalet na wschód od Moskwy, a zwłaszcza za Uralem, to ponownie zaczniemy ubiegać się o bycie ósmym najbardziej uprzemysłowionym krajem świata.
Jagoda
18 czerwca 2025 o 09:32I prawidłowo !