
Collage / fot: Defense Express / Warthunder
Pozbycie się uzbrojenia jako sposób na wzmocnienie własnej siły militarnej? Brzmi absurdalnie, a jednak to prawda.
Mimo swojego ograniczonego potencjału wojskowego, niewielka Macedonia Północna jest jednym z najwierniejszych sojuszników Ukrainy. Kiedy tylko Rosja rozpoczęła agresję, Macedończycy oddali Ukraińcom wszystkie swoje czołgi – 31 T-72, a także wszystkie samoloty szturmowe Su-25.
Czy tym samym Macedonia stała się bezbronna? Wręcz przeciwnie. Wkrótce jej potencjał obronny będzie znacznie większy, niż wcześniej. Pozbycie się posowieckiego sprzętu stało się bowiem impulsem do dużych zakupów nowoczesnego uzbrojenia zachodniego, na co wcześniej władze w Skopje nie mogły się zdecydować, mimo wstąpienia w marcu 2020 roku do NATO.
Macedońskie dowództwo słusznie oceniło, że w tak górzystym kraju (góry to ponad 80 proc. powierzchni) odziedziczone po rozpadzie Jugosławii czołgi i tak niewiele mogłyby zdziałać. O wiele lepiej sprawdzą się natomiast znacznie szybsze i bardziej zwrotne wozy bojowe Stryker i pojazdy opancerzone JLTV.
Zostaną one wzmocnione silnie rozbudowywaną flotą dronów bojowych, kamikaze, zwiadowczych, wyrzutniami przeciwlotniczymi Mistral i systemami obrony powietrznej średniego zasięgu.
Wszystkie te rodzaje uzbrojenia nie są też przesadnie drogie, w sam raz na skromny roczny budżet wojskowy Macedonii wynoszący niecałe 400 mln USD, z czego 1/3 przeznaczona jest na zakup sprzętu – pisze Defense Express. Uruchamiana jest też kooperacja zbrojeniowa z głównymi sojusznikami z NATO: globalnymi – USA i Wielką Brytanią oraz regionalnymi – Słowenią i Czarnogórą.
Kto w starciu drona z czołgiem w górach ma większe szanse? Odpowiedź jest oczywista, bo nawet na nizinach Ukrainy widać, że drony skutecznie niszczą rosyjskie siły pancerne, często zanim te w ogóle zdążą dotrzeć na pole walki.
Obrona Macedonii będzie się więc opierać nie tyle na sile ognia i grubych pancerzach, ile na szybkości, giętkim manewrowaniu i dobrej koordynacji działań wszystkich rodzajów wojsk – to jedna z lekcji, które dowództwo macedońskie wyniosło z analizy wojny na Ukrainie.
Zobacz także: Bunt w 155 Brygadzie! Dowództwo nie żyje. Generał-Rzeźnik kontra “Czarna Śmierć”.
KAS
1 komentarz
Róża
10 lipca 2025 o 07:02No proszę, Macedonia dała taki dobry przykład, że trzeba tam na wczasy pojechać i z wdzięcznością zostawić im trochę pieniędzy w restauracjach i hotelu.