Czasem Ukraińcy używają zachodniego sprzętu w szaleńczy sposób – pisze Washington Post.
Nagranie niesamowitej szarży ukraińskiego Bradley’a na rosyjski BTR-82A z desantem obiegło Internet. Do starcia doszło 31 maja pod wsią Sokoł na wschodniej Ukrainie. Rosjanie wyjechali BTR-em z piechotą zza drzew i znaleźli się naprzeciwko ukraińskiej maszyny.
Przez kilka mrożących krew w żyłach sekund oba pojazdy pędziły na siebie z pełną prędkością, strzelając do siebie i gubiąc część piechoty. Bradley dostał trafienie, które zniszczyło jego system celowniczy, a potem dwa kolejne trafienia.
Jego dowódca, 40-letni Wiktor uznał jednak, że ma jeszcze po swojej stronie 20 ton rozpędzonego żelastwa, a wróg tylko 15 ton. „Taranuj go!” – krzyknął do kierowcy. Oba pojazdy minęły się dosłownie o włos.
Na widok „idącego na czołowe” Bradleya kierowcy rosyjskiego BTR-a wyraźnie jednak puściły nerwy. Po chwili skręcił w bok i zatrzymał się, a rosyjski desant wyskoczył i uciekł. Ukraińska piechota utrzymała teren.
Najbardziej zdumiewa, że Bradley, choć uszkodzony, wrócił po tym starciu na swoje pozycje o własnych siłach, wbrew twierdzeniom rosyjskiej propagandy, że został zniszczony i jego załoga uciekła. Trzy dni później Wiktor opublikował kolejne nagranie, na którym walczył tam już na innym Bradley’u.
Tym razem załoga miała jednak mniej szczęścia. Wjechała na minę, kierowcę wyrzuciło przez luk, żołnierz z tyłu złamał nogę, a Wiktor trafił do szpitala z kontuzją kręgosłupa i kolan. Zapowiada, że za miesiąc wróci do walki. Przyznaje, że najbardziej denerwuje go zbyt mała ilość amunicji. „Gdybyśmy jej mieli więcej, to i zrobilibyśmy znacznie więcej” – mówi.
Czytaj także o innym niesamowitym wyczynie: Kozacka szarża pancernym kolosem! Nie mogli zniszczyć rosyjskiego czołgu Nr 1. Więc go ukradli.
KAS
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!