4 sierpnia na Białorusi rozpoczęło się głosowanie przedterminowe w wyborach prezydenckich. Choć od lat jest krytykowane przez OBWE i białoruską opozycję, nadal pozostaje narzędziem w rękach reżimu Łukaszenki, umożliwiającym sfałszowanie wyników wyborów.
Niepokój budzi brak możliwości obserwowania procesu głosowania. Białoruska opozycja alarmowała do tej pory, że newralgicznym momentem jest noc, kiedy przy urnach pozostają jedynie pozostający na usługach władzy milicjanci, to wówczas dochodzi do dorzucania głosów do urn. Ale w związku z tym, że w tym roku na wybory na Białoruś nie pojechali żadni obserwatorzy zza granicy, nawet z Rosji, aparat państwowy pozwala sobie na jeszcze bardziej śmiałe poczynania.
Niezależne media donoszą, że obserwatorzy skupieni wokół inicjatyw tj. „Uczciwi ludzie” i „Prawo wyboru-2020”, nie są wpuszczani do lokali wyborczych, a jeśli uda im się jakoś dostać do środka, są przepędzani, nasyłana jest na nich milicja, są oskarżani o chuligaństwo, komisje ignorują ich pytania.
Od pierwszego dnia głosowania przedterminowego, w całym kraju mają miejsce zatrzymania obserwatorów. W od wtorku zatrzymano co najmniej 18 osób obserwatorów z inicjatywy „Uczciwi ludzie” i „Prawo wyboru-2020”. Troje z nich zwolniono po rozmowie prewencyjnej lub wyjaśniającej, a pozostałych 11 osób oczekuje na proces albo siedzą już aresztach.
Przedstawiciele inicjatywy „Uczciwi ludzie” odnotowali 5 sierpnia ok. 1000 naruszeń Kodeksu Wyborczego Białorusi, a w ciągu zaledwie dwóch dni przedterminowego głosowania jest 3056 takich naruszeń.
Głosowanie przedterminowe potrwa do soboty 8 sierpnia, a niedziela 9 sierpnia będzie dniem glosowania zasadniczego.
ba
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!