26 czerwca szef białoruskiego resortu spraw zagranicznych Uładzimir Makiej zabrał głos w sprawie bieżącej, coraz bardziej napiętej sytuacji na Białorusi.
Minister postanowił rozwiać błędne – jego zdaniem – opinie na temat kondycji białoruskiego reżimu.
Według ministra, wszyscy ci, zarówno na Białorusi jak i poza jej granicami, którzy sądzą, że białoruski reżim osłabł, „stracił wigor”, bardzo się mylą.
„Wszyscy wspominają rok 2010 (odbyły się wybory prezydenckie, a Płoszcza została brutalnie rozpędzona przez OMON, za kratki trafiło ponad 700 osób, w tym wszyscy kandydaci na prezydenta – red.), wtedy wszyscy myśleli, że reżim jest słaby, a teraz jest jeszcze słabszy. Zapewniam was: reżim jest silny, spokojny i jesteśmy przekonani, że sytuacja będzie pod kontrolą”, powiedział minister cytowany przez ria.ru.
Uładzimir Makiej mocno podkreślił, że „uliczne akcje” (pikiety solidarności z aresztowanymi kandydatami na prezydenta) nie mają sensu, i co ważne, na pewno nie wpłyną na polepszenie sytuacji w kraju i rzucają się długim cieniem na relacje białorusko – europejskie. W tym kontekście nawiązał do powolnego wychodzenia Mińska z izolacji międzynarodowej;
„… i dlatego „rozwój wydarzeń według niepożądanego scenariusza… nikt tego nie potrzebuje”, powiedział minister.
Minister przyznaje, że Bruksela wyraża zaniepokojenie sytuacją mającą miejsce w ostatnim czasie na Białorusi.
„Jeśli wystąpią te niepożądane wydarzenia, które nas wyrzucą do roku 2010, to trzeciego ocieplenia (relacji z UE) nie będzie. Przywrócenie normalnych stosunków z innymi krajami potrwa znacznie dłużej niż po 2010 roku”, przestrzega Uładzimir Makiej.
oprac. ba na podst. euroradio.fm.ria.ru
Dodaj komentarz