
Collage / fot: ltou.lt
Tak Łukaszenka “podziękował” za przedterminowe otwarcie mu granicy przez Litwę.
Wysyłane z Białorusi balony meteorologiczne sparaliżowały pracę lotniska w Wilnie. Z tego powodu nie mógł tam 20 bm. wylądować m. in. samolot, którym wracał z Brukseli szef MSZ Litwy, Kestutis Budris i litewski eurokomisarz ds. obrony, Andrius Kubilius.
Obaj politycy poinformowali o tym na X (Twitterze). “Białoruś kontynuuje swoje ataki hybrydowe przeciwko Litwie i innym państwom UE i eskaluje sytuację. Mamy dla reżimu Łukaszenki jednoznaczny przekaz: nie będziemy tolerować jego hybrydowych ataków i odpowiemy w sposób dla niego bolesny – jeszcze ostrzejszymi sankcjami. Im szybciej – tym lepiej” – napisał Budris.
Podobnie zareagował Kubilius: “Przestrzeń powietrzna Litwy znowu została naruszona przez balony Łukaszenki. Sankcje to jedyny język, który on rozumie”.
Przypomnijmy, że z powodu zagrożenia, które balony meteorologiczne z Białorusi stworzyły dla samolotów, lotnisko w Wilnie wstrzymało 20 bm. pracę na ponad godzinę.
Warto zauważyć, że ten hybrydowy atak, który reżim białoruski próbuje maskować pod “działania przemytników papierosów”, nastąpił w tym samym dniu, w którym Litwa – jako gest dobrej woli – przedterminowo otworzyła przejścia graniczne z Białorusią, zamknięte wcześniej w ramach retorsji właśnie za masowe wysyłanie tych balonów.
Zdaniem obserwatorów, w tej sytuacji trudno o bardziej bezczelne i prowokacyjne zachowanie. Widać, że Łukaszenka zwyczajnie kpi sobie z grożenia mu nowymi sankcjami przez UE, gdyż już dawno zrozumiał, że od “europejskiego straszenia” do realnego działania droga bardzo daleka.
A nawet gdy w końcu nowe sankcje nastąpią, wystarczy z jego strony jakieś minimalne “ustępstwo”, żeby zachwyceni zachodni politycy natychmiast te restrykcje cofali. Potem wszystko “wraca do normy” i ta zabawa w kotka i myszkę zaczyna się od nowa.
Pytanie, gdzie są granice zachodniej naiwności? Najwyraźniej nie ma ich wcale.
Zobacz także: Cud Putina: ukraiński nielot rozwinął skrzydła! Największe lotnictwo w Europie.
KAS










7 komentarzy
krzysio
21 listopada 2025 o 13:11zamknąć granice nie dla żartu tylko naprawdę
TL
21 listopada 2025 o 13:22no to w ramach protestu litwini umyjcie asfalt na niedawno
otwartym przejsciu z krajem tego spasionego przy głupa
Róża i Błażej
21 listopada 2025 o 16:24Ruskie trolle spasowały, uznając, że białoruskiego satrapy nie ma co bronić.
qumaty
21 listopada 2025 o 16:26Litwini powini powołać Towarzystwo Wspierania Głodującej Białorusi, dać mu dotację parę milionów euro, zakupić za to parę tysięcy takich samych balonów meteorologicznych, sprzęt do ich pompowania, do każdego balonu doczepić solidną skrzynkę z kartoflami i co noc słać parę setek na Białoruś. Róża wiatrów im bardziej sprzyja. Szybko okaże się kto ma większy problem w lotnictwie z fruwającymi losowo po kraju balonami. W tą grę przecież można grać w dwie strony. No trochę kreatywności, a nie płakać i tupać nogami.
qumaty
21 listopada 2025 o 16:49..a tak już na poważniej. Paczka papierosów kupiona hutrowo w fabryce na Białorusi (mając dojścia) to ok 30 centów. Na zachodzie Europy (bo to czesto dalej jedzie) przebitka na paczce papierosów przemyconej do UE wynosi 3-4$. To kilkaset procent! Naprawdę lukratywny interes, a biorąc pod uwagę, że “handlarz papierosów” to jednak nie “handlarz narkotyków”, “sutener”, “handlarz ludzmi” czy “handlarz dziecięcą pornografią” (a dochodowość podobna) to i kary za to są niewielkie i ryzyko utknąć na lata za kratami żadne. To pchnęło do biznesu spore grono “inwestorów”. Ponieważ Białoruś tylko połowę wyprodukowanych papierosów potrzebuje dla rynku krajowego, daje to plus minus 1,5 miliarda rocznie potencjalnego zysku. Zajmują się tym nie tylko służby łukaszenki ale i całkiem prywatne “firmy”. Balony można puszczać w zasadzie z całego terytorium kraju. Jedyne ograniczenie to rozkład wiatrów, bo przeważnie wieje jednak z zachodu. Jakimś rozwiązaniem byłoby oprogramowanie które lokalizuje karty sim na wysokości powyżej 1000m i je blokuje. Wszystkie bowiem balony mają litewskie (czasem i polskie czy łotwewskie) katy sim i to dzięki nim są zdalnie odczepiane od balonu, spadają na spdochronoe i to tak są potem odnajdywane. Bez łączności całe przedsięwziwcie traci sens. Nie wierzę że to się tak łatwo przykróci, nawet na zamordystycznej Białorusi, dopóki zysk z tego będzie tak kolosalny, można natomiast akurat ten uciążliwy rodzaj przemytu uczynić zbyt ryzykownym i nieopłacalnym.
Wojciech
24 listopada 2025 o 15:48Przecież to się kupy nie trzyma, po co miałby to Łukaszenka robić skoro zabiegał o otwarcie granicy. Nie zastanawia nikogo, że to może robić ktoś komu zależy na skłóceniu tzw. zachodu ze wschodem ( czytaj wynajęci przez korporacje “Jamesy Bondy” bo to w ich interesie jest, żeby Litwa np. kupowała produkty na zachodzie, a nie od Białorusi.
qumsty
24 listopada 2025 o 17:58no to trochę właśnie Litwinom umyka.. próg wejścia w ten “biznes” jest naprawdę niewielki. Duży lateksowy balon meteteorologiczny, w praktycznym czarnym kolorze, taki w który wejdzie ok30 m3 helu i który uniesie na 18 km 30kilo towaru, kosztuje na “jednym z wiodących chińskich portali” 🙂 …aż 30 zł, do tego trzeba skołować butlę z helem, polatać po kioskach by nie rzucając się w oczy kupić trochę sztang papierosów, trochę folii bąbelkowej, by to dobrze omotać, stary smartfon, bateryjka, albo prosty lokalizator gps z tegoż portalu, karta sim z internetem z któregoś z krajów UE i paru obrotnych licealistów w zasadzie może taki najprostszy, zdający się na wiatr i los “start up” śmiało odpalić. Nawet na Białorusi z jej kontrolą, bo przrcież nie tylko miejscowi to robią. Czekasz na dobry wiatr, jedziesz nocą na pole, nawet 100km od granicy, pompujesz balon, podczepiasz towar i wio. Balon znika w chmurach, wznosi sie, leci z wiatrem w końcu pęka i spada. Te zaawansowane biznesy odczepiają towar zdalnie i towar spada na spadochronie, te prymitywniejsze zdają się na los. Pęknie to spadnie. Ostatnio jakiemuś chłopu pod Sokółką pół dachu na stodole taki losowy pakunek rozwalił. Ekipa po drugiej stronie śledzi tylko na smartfonie w aplikacji lokalizacyjnej gdzie co jest i zabiera co znajdzie. Zwykła osobówka do tego starczy. I proszę mi inny podobnie rentowny i w miarę “niskokaralny” i “trudnouchwytny” biznes pokazać. Chętnych zatem nie brak i nigdy nie brakło odkąd padł CCCP i lud ruszył na handel, wóda i fajki to zawsze był główny towar ścisgany ze wschodu. Iwszem zajmują się tym ludzie pod kuratelą wschodnich służb, ale i kompletni amatorzy, i to ci amatorzy są wg mnie większym problemem. Otwarcie granicy sprawi, że zawodowcy przerzucą się na bardziej dla nich adekwatne ilości czyli “tiry i wagony”, a amatorzy zostaną przy balonach co i już widać wg mnie.