Dziennikarz Paweł Dobrowolski i dwaj działacze opozycji zostali brutalnie pobici w poniedziałek przez funkcjonariuszy milicji i OMON. Wszystko działo się w budynku sądu w Mińsku, w którym 25 stycznia rozpoczął się głośny proces tzw. „graficiarzy”.
W poniedziałek 25 stycznia rozpoczęła się sprawa przeciwko autorom graffiti o treści patriotycznej. Budynek sali ochraniany był tego dnia szczególnie przez funkcjnariuszy milicji i OMON-u. Jednak dwóm młodym opozycjonistom, działaczom Młodego Frontu, udało się przemycić na salę rozpraw transparent z napisem „Nie dla prześladowań politycznych”. Jeszcze przed rozpoczęciem procesu zaczęli wykrzykiwać „Sztuka to nie zbrodnia”, co zarejestrował obecny na sali reporter portalu tut.by.
Obecny na sali rozpraw milicjant spacyfikował szybko chłopaków, wypraszając ich za drzwi, gdzie czekało kilku rosłych bandziorów (prawdopodobnie wściekłych z powodu braku refleksu). Rzucili się na „młodofrontowców” i na dziennikarza. Wywlekli ich do przylegającej sali, a tam brutalnie ich pobili. Dziennikarz powiedział później kolegom, że oberwał kilkadziesiąt mocnych kopniaków po całym ciele. Świadkowie zeznawali, że odgłosy bicia i krzyki było słychać na sali sądowej.
Trzej młodzi ludzie zostali następnie postawieni przed tym samym „wymiarem sprawiedliwości”, który uznał, że działania tajniaków były zgodne z prawem. Jako świadek wystąpił funkcjonariusz MSW Siergiej Kowalczuk, który brał udział w ich pobiciu. Sędzia Maria Jerochina skazała dwóch opozycjonistów i dziennikarza na kary grzywny o wartości od 9,5 do 10,5 mln rubli białoruskich (równowartość ok. 1800-2000 zł).
Kresy24.pl/belsat.eu/spring.96.org
3 komentarzy
ltp
26 stycznia 2016 o 14:25Mini Sowieckij Sojuz. Dzicz
Luki
26 stycznia 2016 o 17:46Rosje i tą białoruś powinno się odgrodzić murem berlińskm…
Syøtroll
26 stycznia 2016 o 19:01No i gdzie ta „brutalna napaść milicji” na dziennikarza „relacjonującego” proces sądowy ? Bo ja nie widzę ani jednego ani drugiego, jedynie próbę spokojnego (nieudaną) wyprowadzenia manifestanta z sali sądowej.