Bohaterem tej opowieści jest ostatni Prezydent II RP na uchodźstwie, urodzony w 1919 r. w Białymstoku, Polak i katolik, harcerz do końca swego życia. Zginął 10 kwietnia 2010 r. pod Smoleńskiem w drodze na uroczystości katyńskie.
Do Związku Harcerstwa Polskiego Kaczorowski wstąpił w 1931 r., pełnił funkcje zastępowego i przybocznego w kilku drużynach. We wrześniu 1939 r. był zastępcą komendanta Pogotowia Harcerskiego w Białymstoku. Na wiadomość, że Białystok nie będzie broniony przed wojskami niemieckimi (w rzeczywistości 15 września doszło do kilkugodzinnych walk) starsi druhowie wyjechali rowerami do Wołkowyska, gdzie mobilizowały się pułki rezerwowe polskiej kawalerii. Stąd harcerzy białostockich załadowano wraz z rowerami do pociągu i zamierzano dowieźć w rejon Lwowa. W Baranowiczach 17 września rano dowiedzieli się, że Armia Czerwona wtargnęła w granice Polski. Co dalej robić? Część druhów postanowia pojechać rowerami do Wilna, bo wierzyli, że to legendarne miasto, ukochane przez Marszałka Józefa Piłsudskiego, będzie się bronić. W Nowogrodku drogę zajechały im sowieckie tanki, musieli wrócić do domów.
Konspiracja
W Białymstoku okupanci sowieccy ustanawiali swoje rządy. Komendant Chorągwi Białostockiej polecił zachować spokój, by nie narażać się na represje NKWD, ale młodsi instruktorzy nie zamierzali czekać biernie i przeszli natychmiast do konspiracji. Wśród nich był i druh Ryszard, został drużynowym, a dla zamaskowania swej działalności wstąpił do Instytutu Handlowego, założonego przez nową władzę. Wkrótce dotarł do Białegostoku z Warszawy przedstawiciel Głównej Kwatery Szarych Szeregów, konspiracji harcerskiej współpracującej ze Związkiem Walki Zbrojnej (późniejsza Armia Krajowa), i polecił utworzyć tajny Ul „Biały”. Kolejnym emisariuszem z Warszawy był „Wolski” (tak się przedstawił). Spotkał się na początku marca 1940 r. z harcerzami białostockimi niejako po drodze, bo miał przebyć uzgodnioną trasę do Grodna, a następnie do Wilna. Zdecydowano, że Ryszard Kaczorowski będzie mu towarzyszył na pierwszym etapie niebezpiecznej wyprawy. Białostoczanin tak opisał tę podróż: „Umówiliśmy się następnego dnia na dworcu. Będę trochę wcześniej i kupię bilety, a jako student z dowodem osobistym jestem mniej zagrożony. Odebrałem [już poprzedniego dnia] od wizytatora pas, w którym były dokumenty i pieniądze dla wileńskiego podziemia. Włożyłem go na siebie i tak umundurowany stawiłem się na stacji. Na 10 minut przed odjazdem pociągu przyszedł wizytator. Tuż przed odjazdem pociągu weszliśmy na peron i szybko zajęliśmy miejsce w wagonie bez szyb. Tabor wojskowy nosił na sobie wyraźne ślady wojny. Za nami weszło kilku milicjantów.
Z rozmów wynikało, że byli chłopami ze wsi w okolicach Grodna i po kursie wracają na posterunki. Nie było możliwości rozmawiania. Udawaliśmy, że drzemiemy. Nasi współpasażerowie nie zwracali na nas uwagi. Szarzało, gdy dojechaliśmy do Grodna. Wizytator znał adres i drogę do domu, gdzie miałem go zostawić. Weszliśmy do kilkupiętrowego, nowego domu i wizytator zadzwonił do jednego z mieszkań. W tych czasach dzwonek napawał niepokojem nas, jak i mieszkańców. Drzwi otworzyła pani domu i odwracając się w stronę mieszkania krzyknęła do męża: – Pan Domański. Weszliśmy do przedpokoju i wizytator uśmiechnąwszy się powiedział: – Konspiracja się nie udała. Druh teraz wie, kim jestem. Harcmistrz Lesław Domański (1913-1941), „Wolski” i „Zeus” prowadził przed wojną działalność harcerską w Nowogródku i Wilnie. Należał do założycieli Szarych Szeregów i został wizytatorem Polski Wschodniej, co opisał Aleksander Kamiński w „Kamieniach na szaniec”. Aresztowany nocą z 14 na 15 marca 1941 r. przy nielegalnym przekraczaniu granicy białorusko-litewskiej w Ejszyszkach był więziony w Lidzie i Mińsku. Skazany na karę śmierci, rozstrzelany prawdopodobnie w Mińsku.
Areszt, cele więzienne
Konspiracja harcerska w Białymstoku okrzepła, zaczęto nawet kurs podchorążych. NKWD też różnymi sposobami zyskiwała nowych konfidentów. Jeden z nich (pomijam opis szczegóły), aresztowany kurier z Warszawy, „wsypał” kilka członków Ula „Biały”, łącznie z komendantem, którym od maja 1940 r. był Kaczorowski. 17 lipca student Ryszard został wezwany do dyrektora Instytutu Handlowego, tam go przejęli funkcjonariusze z granatowymi otokami. Po trzech dniach przewieziono aresztowanego do więzienia w Białymstoku i rozpoczęło się śledztwo na serio. Po kolejnych dwóch miesiącach „obrabiania” konspiratora oficer NKWD powiedział: „Chcielibyśmy, żebyś dobrowolnie zeznał to, co my i tak już wiemy. Wysyłamy cię do Mińska, tam krwią i potem wydobędą to, co trzeba”. Transport odbył się „stołypinką”, wagonem więziennym (nazwa od premiera carskiego, który nakazał ich produkcję). Szczęśliwie w tym samym zakratowanym przedziale umieszczono i Mariana Dakowicza, poprzednika Kaczorowskiego na funkcji komendanta chorągwi Szarych Szeregów.
W więzieniu porozumiewali się stukanym telegrafem – jako harcerze doskonale znali alfabet Morse’a – teraz mogli uzgodnić fakty i ustalić wspólną linię obrony. Prezydent R. Kaczorowski kilkakrotnie opowiadał mi scenki z więzienia w Mińsku, potem z transportu na Kołymę, pobytu w łagrze. By nie powtarzać znanych i z innych relacji metod śledztwa oraz warunków panujących w celach, ograniczę się do wydarzeń rzeczywiście niezwykłych. Podczas aresztowaniu w Białymstoku druhowi Ryszardowi zabrano trzy ruble, za które pozwolono – co za porządek! – dokonać „wypiski” w kantynie więziennej. „Zastanawiałem się długo, nim wybrałem bochenek chleba i sto papierosów.
Więźniowie w celi z zazdrością patrzyli na te dobra, a byli chyba jeszcze bardziej zdziwieni, kiedy powiedziałem, że to wszystko jest do wspólnego podziału, przy czym z papierosów w ogóle rezygnuję [harcerz nie pali]. Ja z kolei byłem mile zaskoczony, kiedy w dniu urodzin [26 listopada] dostałem od współwięźniów prezent najcenniejszy z cennych – pajdkę czarnego chleba. Skończyłem wtedy 21 lat”. Niezapomnianym przeżyciem stała się Wigilia 1940 roku. „Zaoszczędziliśmy jedną poranną porcję chleba, by mógł on zastąpić opłatek. W życzeniach pamiętaliśmy o najbliższych i o walce z okupantem. Śpiewaniu kolęd towarzyszyło łomotanie strażników w drzwi cel. Po słowach: „Podnieś rękę Boże dziecię, błogosław ojczyznę miłą…” zapadła cisza, nikt nie miał ochoty na rozmowę. Wieczór wigilijny pomógł wielu więźniom w przezwyciężeniu kryzysu duchowego”. Śpiew było słychać i w innych celach, wytworzył się nastrój dodający mocy, nie słyszano natomiast szlochów. W celi siedziało około 30 więźniów, byli wśród nich i żołnierze z wojny 1920 r.”. Trzeba pamiętać, że sytuacja więźniów zmieniała się.
Najpierw musieli przeżyć szok z powodu wylądowania w miejscu piekielnym, poznać regulamin więzienny i zwyczaje ustanowione przez społeczność nieszczęśników. Dobrze, gdy zyskiwało się mądrego opiekuna, takim na przykład dla R. Kaczorowskiego okazał się kpt. Stefan Mańkowski, oficer wywiadu w DOK IX Brześć, przywieziony z Łotwy. Przykrywał on harcerza swym ciepłym płaszczem wojskowym, opowiadał o przedwojennym wojsku. S. Mańkowski został rozstrzelany w Mińsku, podobnie jak i inni oficerowie z wywiadu („dwójki”). Drugi etap, najcięższy, zaczynał się po rozpoczęciu śledztwa, co mogło łączyć się ze zmianą celi. To temat na odrębną opowieść. Wymyślne tortury, ale i bardziej misterna gra, by skłonić więźnia do przekazania pełnej relacji i na koniec do przyjęcia stawianych mu zarzutów. Wówczas też stawiano propozycję podjęcia współpracy.
Kaczorowski uniknął katowania, biciu poddano jego młodszego kolegę. Trzeci etap, to czekanie na wyrok i ewentualnie jego zmianę, a ostatni najczęściej oznaczał pobyt w celach ogólnych i kończył się wywózką do łagrów. Kaczorowski w takiej celi ogólnej siedział z około dwustu skazanymi. Czas dzielący ich od transportu starali się wykorzystać na różne sposoby. Potworzyły się grupy dyskusyjne, prowadzono nawet kurs samochodowy (teoria), wojskowi prognozowali rozwój działań wojennych i powracali do przyczyn klęski we wrześniu 1939 r. „Zaciekawienie wzbudzili Ukraińcy, członkowie byłej organizacji sierżantów. Planowali oni porwanie samolotu i ucieczkę z ZSRR. Jeden ze spiskowców wydał kolegów i sierżanci trafili pod sąd; bez wyroku rozstrzelano tylko zdrajcę, bo za długo zwlekał z donosem”. Na ogół dobrze układały się stosunki więźniów polskich z białoruskimi i nieźle z rosyjskimi (m.in. dezerterzy), gorzej zaś z Litwinami i Ukraińcami z województw wschodnich RP.
Śledztwo, wyrok
Harcerze białostoccy okazali się trudnymi przeciwnikami dla NKWD. R. Kaczorowski twierdził, że ich działalność w latach pokoju wzmacniała ducha i sprawność fizyczną, czyniła druhów bardziej odpornymi. Ponadto potrafili się zmobilizować, by odpowiadając śledczym (milczących bito bez litości) nie podając istotnych faktów. Nawet wspomniany kurier, od którego zaczęły się aresztowania białostockich członków Szarych Szeregów, nie ujawnił wszystkich kontaktów.
W efekcie postawiono zarzuty tylko sześciu oskarżonym, w tym trzem członkom Szarych Szeregów (L. Dakowicz, R. Kaczorowski, Wojciech Ruszkowski), a ponadto dwóm młodszym harcerzom (Jan Godkowski, Marian Łukasiewicz) i jednemu byłemu harcerzowi, należącemu do konspiracyjnej organizacji wojskowej (Zygmunt Śmigielski z „Legionu Śmierci”). Akt oskarżenia był gotów w końcu listopada 1940 r. Według informacji przesłanych w 1994 r. przez Prokuraturę Republiki Białoruś: „… Kaczorowski R. W. [Ryszard Wacławowicz] został uznany winny tego, że w listopadzie 1939 roku wstąpił do polskiej kontrrewolucyjnej powstańczej organizacji „Szare Szeregi”, działającej na terenie m. Białegostoku, która postawiła sobie za cel obalenie w drodze zbrojnej sowieckiej władzy na zachodnich terenach Białorusi. Będąc uczestnikiem wymienionej organizacji Kaczorowski zajmował się czynnie werbowaniem nowych jej członków, którzy według wskazówek Kaczorowskiego R. W. obowiązani byli wciągać do niej drugie osoby i wyjaśniać jej cele i zadania. W tej organizacji Kaczorowski pozostawał aż do jej likwidacji”.
Nie ustalono więc funkcji druha Ryszarda i konkretnych jego działań. Rozprawę poprzedziło wyjątkowe zdarzenie.
29 stycznia 1941 r. powieziono Kaczorowskiego do centrum Mińska. Miał na sobie tylko koszulę, spodnie do kolan i szczątki pantofli, a temperatura na dworze spadła do – 40 stopni Celsjusza. Wprowadzono go do ogromnego gabinetu z tabliczką na drzwiach: Minister spraw wewnętrznych Białoruskiej SSR. Więźnia cieszyło przede wszystkim ciepło w lokalu i to, że mógł usiąść. Padło wiele pytań, najważniejsze brzmiało: dlaczego oskarżeni twierdzą, że wkrótce wybuchnie wojna sowiecko-niemiecka. Pytany uzasadnił, minister w złości powtórzył oficjalną tezę o wiecznej przyjaźni obu państw.
Ryszard Kaczorowski zapamiętał, że jeden z konwojujących go żołnierzy miał dziurawe buty. Rozprawa odbyła się 31 stycznia 1941 r. w sądzie. Przybył nawet adwokat wyznaczony z urzędu. Prokurator zażądał kary śmieci dla najstarszych: Dakowicza, Kaczorowskiego i Śmigielskiego, natomiast obrońca poprosił o karę 10 lat łagrów dla każdego z oskarżonych, jako ofiar systemu, w którym się wychowywali. Wyrok ogłoszono następnego dnia dodając do skazanych na karę śmierci jeszcze W. Ruszkowskiego. Odrzucili oni propozycję podpisania prośby do Stalina o okazanie łaski, natomiast podpisali wniosek do Sądu Najwyższego ZSSR o rewizję procesu. Sto dni czekali w celi śmierci na wykonanie wyroków, po czym poinformowano ich o zamianie dokonanej w Moskwie, w dniu 26 kwietnia kary śmierci na 10 lat pracy w łagrach, a potem jeszcze na 5 lat pobytu na zesłaniu i przepadek mienia. W nocy z 27 na 28 maja zawieziono Ryszarda Kaczorowskiego wraz z licznymi więzieniami na bocznicę kolejową.
tekst: Adam Czesław Dobroński/ Magazyn Polski na uchodźstwie Nr 3/2021
Więzienie, w którym przetrzymywany był późniejszy prezydent Polski na uchodźstwie Ryszard Kaczorowski to „Wołodarka” usytuowane jest w centrum Mińska. Do tej pory wykonywane są w nim egzekucje skazanych na karę śmierci. Wyrok odbywał tam min. Józef Piłsudski, wcześniej powstańcy listopadowi i styczniowi, a po kampanii wrześniowej przeszli przez nie polscy oficerowie, zamordowani później przez NKWD. W marcu 2021 roku osadzono w nich polskich patriotów z Białorusi; kierownictwo Związku Polaków na Białorusi z prezes Andżeliką Borys włącznie. Oskarżeni zostali o „rozniecanie waśni na tle narodowościowym” i „rehabilitację nazizmu”.
1 komentarz
Karol
28 kwietnia 2021 o 19:39Wszyscy wiedzą. Kula 9mm w potylice, witamy w sowieckiej republice dyktatora