„Bardzo dziękujemy Europie, cały czas usilnie zmuszającej Kijów do „przestrzegania warunków rozejmu”, chociaż wiemy już, że „rozejm” to stałe ostrzeliwanie przez bojówkarzy i Rosjan wojsk ukraińskich i terenów Donbasu” – pisze w analizie datowanej na 8 listopada szef grupy „Informacyjny opór” Dmytro Tymczuk.
„Od rozpoczęcia tzw. „rozejmu” mieliśmy już prawie 2,5 tys. ostrzałów naszych stanowisk, wskutek czego poszerza się terytorium, kontrolowane przez terrorystów. Z naszej strony mamy już ponad 100 ofiar. Jesteśmy pewni, że planom przeciwnika, dotyczącym natarcia, można się przeciwstawić jedynie pokazując siłę z naszej strony” – czytamy w analizie Tymczuka.
„Kijów może nie być gotowy do szturmu z powodów politycznych, w tym także z obawy przed otwartą agresją FR i nie chcąc konfliktu z nastawioną pokojowo Unią Europejską. W tej sytuacji należy zdecydowanie wzmacniać linię obrony i odpowiadać na ostrzeliwania, przeciwstawić się próbom natarcia i „wymiatania” naszych wojsk z zajmowanych przez nie stanowisk. Trzeba też prowadzić działania uprzedzające skupienie się żołnierzy i techniki przeciwnika w pobliżu stanowisk naszej armii” – pisze Tymczuk.
„Należy wreszcie zrozumieć, że „rozmowy pokojowe” – to zasłona dymna, która pozwala wojskom rosyjsko-terrorystycznym, korzystającym z pasywności sił ATO, coraz bardziej „rozpełzać się” po terytorium regionu. Jeśli ktoś chce się bawić w „pokój”, nie ma sprawy, można rozmawiać nawet codziennie. W praktyce jednak nie powinno to przeszkadzać wojskom ukraińskim w podejmowaniu odpowiednich i symetrycznych działań wobec przeciwnika. Oczywiście, zadziała to tylko wtedy, jeżeli nie mamy zamiaru wyjść na spotkanie okupantów z kwiatami i pieśniami o „wielkiej przyjaźni bratnich narodów” – ironizuje szef grupy „Informacyjny opór”.
„Rada Bezpieczeństwa Narodowego i Obrony Ukrainy mówi, że „O otwartym natarciu bojówkarzy na razie nie ma mowy. Jest zrozumiałe, że wojsk, znajdujących się na terenie Ukrainy, jest za mało do urzeczywistnienia natarcia na wielką skalę. Wedle zasad sztuki wojskowej, napadający ma posiadać czterokrotnie lub nawet pięciokrotnie większą armię, niż ci, którzy się bronią. Terroryści takiej przewagi nie mają. Przewaga siły jest po stronie żołnierzy ukraińskich” –ocenia Tymczuk i dodaje:
„Nie możemy się sprzeczać z RBNiO (poza tym, że na poziomie „złotego środka” stosunek liczebności armii broniącej się do atakującej stanowi 1:3, na poziomie strategicznym jest to 1:2, może być także mniejszy). Nie będziemy się sprzeczali, tylko popatrzmy na mapy, sporządzone przez RBNiO w dniach 5 września i 6 listopada” – proponuje Tymczuk.
„Rozumiem, że struktury państwowe nie chcą wzniecać paniki. Jest to odpowiednie działanie. Wypada jednak, byśmy właściwie oceniali sytuację i wyciągali stosowne wnioski – mając nadzieję na lepsze, szykując się do gorszego” – puentuje autor codziennych sytuacji w strefie ATO.
Kresy24.pl/sprotyv.info/Solidarni z Ukrainą
2 komentarzy
Róbta co chceta
11 listopada 2014 o 01:37Ciekawe jak Ukraina będzie wyglądać za 25 lat.
wom
12 listopada 2014 o 13:22Wypędzić bandziorów ukraińskich do Lwowa