21 lat po zatonięciu atomowego rosyjskiego okrętu podwodnego „Kurs” z załogą na pokładzie, emerytowany rosyjski generał Wiaczesław Popow, który wówczas odpowiadał za rosyjską Flotę Północną, stwierdził że okręt rosyjski zatonął po zderzeniu z niezidentyfikowanym okrętem podwodnym NATO.
W rozmowie z państwową agencją RIA Popow powiedział, że jest pewny „w 90 procentach” jaki to okręt NATO, ale odmówił podania szczegółów.
Popow stwierdził, że zachodni okręt również został uszkodzony w wyniku eksplozji i wysłał sygnał SOS.
Rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow odmówił skomentowania tych rewelacji i odesłał dziennikarzy do wyników oficjalnego dochodzenia, z którego wynika, że katastrofę spowodował wyciek substancji wybuchowej z uszkodzonej torpedy.
Do tragedii doszło 12 sierpnia 2000 roku na Morzu Barentsa. W wyniku dwóch eksplozji na rosyjskim okręcie większość ze 118 członków załogi zginęła na miejscu. Zniszczony okręt osiadł na dnie, na głębokości 108 metrów. 23 ocalałych bezskutecznie czekało na pomoc.
Oprac. MaH, washingtonpost.com, themoscowtimes.com
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!