Na celowniku Kremla znalazła się Mołdawia i jej okupowany przez armię rosyjską separatystyczny region – Naddniestrze. Putin działa według klasycznego scenariusza: pierwsza faza to rozpętanie kolejnej patriotycznej histerii w całej Rosji by przygotować naród na nową wojnę, a także podsycenie napięcia w samym Naddniestrzu.
Po 23 latach względnego spokoju w Republice Naddniestrzańskiej propaganda Putina znowu zaczyna huczeć o rzekomym prześladowaniu tamtejszej rosyjskiej ludności, która jakoby „jest duszona i blokowana” z jednej strony przez Europę, z drugiej – przez Ukrainę. Padają wezwania, aby „spieszyć naszym rodakom na ratunek”.
Wicepremier Rogozin non-stop przeprowadza pokazowe „gorące linie” z separatystami w Tyraspolu, a szef MSZ Ławrow grozi „wprowadzeniem rosyjskich wojsk pokojowych” do Mołdawii. A wszystko za sprawą zerwania przez Kijów wojskowych porozumień z Rosją, co automatycznie zablokowało wojskowy tranzyt z Rosji do Naddniestrza przez Ukrainę.
Z kolei nowy gubernator ukraińskiego Obwodu Odesskiego Micheil Saakaszwili, były prezydent Gruzji, zapowiada, że wzmocni granicę z Naddniestrzem, żeby ukrócić płynącą stamtąd na Ukrainę kontrabandę, narkotyki i broń dla terrorystów.
Trudno więc mówić, że to 200-tysięczna rosyjska ludność „została zablokowana” (reszta z 550 tys. mieszkańców Naddniestrza już dawno wyjechała), gdyż w jej sytuacji w ogóle nic się nie zmieniło. Jeśli ktoś ją „zablokował” to sama Rosja, która z powodu kryzysu po raz pierwszy odmówiła w tym roku separatystycznemu „prezydentowi” Jewgienijowi Szewczukowi corocznej „działki” – 100 mln USD na utrzymanie kraju.
To co rzeczywiście zostało zablokowane to 2-tysięczny rosyjski garnizon, siedzący na ponad 20 tys. ton przeterminowanej amunicji i materiałów wybuchowych wycofanych niegdyś z całego byłego bloku wschodniego: NRD, Czechosłowacji, Węgier, zgromadzonych teraz w jednej miejscowości w Naddniestrzu. Zdaniem ekspertów, gdyby doszło do eksplozji tego składu, siła wybuchu byłaby większa niż bomby atomowej w Hiroszimie.
Zablokowani też zostali rosyjscy przestępcy, przemytnicy i dywersanci przerzucający całe to „dobro” przez granicę na Ukrainę. Adrenalinę na Kremlu podniosła także niedawna deportacja przez władze Mołdawii 100 rosyjskich żołnierzy, którzy chcieli wjechać przez Kiszyniów do Naddniestrza.
O tym, że w podpisanym jeszcze w 1999 r. w Stambule traktacie Rosja zobowiązała się wycofać swoje wojska z Naddniestrza do 2003 r. nikt już oczywiście nie pamięta. Nawet Europa przywykła chyba, że w całej swojej historii Rosja nie dotrzymała jeszcze żadnego z podpisanych przez siebie międzynarodowych zobowiązań – od lat UE nie naciska już na wycofanie rosyjskiego garnizonu.
Teraz Putin postanowił więc postraszyć Europę „odmrożeniem” naddniestrzańskiego konfliktu. Moskwa liczy na to, że Unia Europejska będzie niezadowolona, iż z powodu Ukrainy pojawił się kolejny militarny kłopot w Europie. A sama Ukraina będzie musiała bronić się na dwa fronty – od strony Donbasu i od strony rosyjskiego garnizonu w Naddniestrzu.
Ruszyła też rosyjska kampania propagandowa mająca nastraszyć mieszkańców Naddniestrza, że Ukraina i Rumunia postanowiły wspólnie zmusić ich poprzez blokadę do zrezygnowania z autonomii i ponownego włączenia się do Mołdawii. Zdaniem Ławrowa, w zamian Bukareszt miałby poprzeć ukraińską blokadę Donbasu.
Kiedy histeria wokół Naddniestrza osiągnie w Moskwie i Tyraspolu odpowiedni poziom wystarczy już tylko jeden wystrzał na granicy, żeby rozpocząć kolejną wojnę i dać Rosjanom pretekst do zbrojnej interwencji.
Jeśli nie wystrzeli jakiś nierozgarnięty ukraiński żołnierz, to same rosyjskie służby ostrzelają któryś z posterunków w Naddniestrzu. Potem i tak już nikt nie dojdzie kto zaczął, a propaganda zrobi swoje wbijając rosyjskim masom do głów, że „znowu zostaliśmy zaatakowani”.
Wszystko wskazuje więc, że Unia Europejska musi być przygotowana na kolejną wojnę – tym razem na samej jej granicy.
Kresy24.pl
7 komentarzy
gawazi
10 czerwca 2015 o 23:52Kacapia się kończy. Agonalne drgawki, trupi jad, trzeba zachować ostrożność przed zarazą.
Gandalf
11 czerwca 2015 o 01:18Ruscy to jednak wyjątkowe ścierwa. Nie potrafią spokojnie w zgodzie z innymi narodami współistnieć, tylko patrzą ,gdzie na kogo napaść, komu co zrabować. To nie jest normalny naród, to naród świrów, niewolników, ślepo wykonujących rozkazy zwyrodnialców z Moskwy. Oby dostali od losu to, na co od wieków zasługują.
ktośtam
11 czerwca 2015 o 13:23To pewnie efekt tego, że miesiąc temu (21 maja) Ukraina wypowiedziała Rosjanom umowę, na podstawie której zaopatrywali oni Naddniestrze przez tereny Ukrainy. Dobrze, że wypowiedziała, dziwne że tak późno, ale zmuszają w ten sposób Rosjan do reakcji. Inaczej 2000 rosyjskich żołnierzy musiałoby się chyba oddać do ukraińskiej lub mołdawskiej niewoli, albo przebywać w Naddniestrzu do końca życia.
http://kresy24.pl/68362/ukraina-zablokowala-tranzyt-z-rosji-do-naddniestrza-rosyjski-garnizon-w-potrzasku/
JURIJ RUSKI BANDYTA
11 czerwca 2015 o 16:06Rosja to kraj w stanie upadłości – znamy prawdziwe dane na temat gospodarki państwa Putina.
W Rosji doszło do sytuacji bezprecedensowej – znany i ceniony uczony postanowił zerwać z szerzeniem kremlowskiej propagandy władz na temat sytuacji ekonomicznej tego kraju i ogłosić prawdę: Rosja jest bankrutem. I państwem na granicy upadku.
Tym człowiekiem jest Wasilij Simczera, szef państwowego Naukowo-Badawczego Instytutu Statystyki Rosji. To on ujawnił prawdę na temat rzeczywistego stanu Rosji.
Faktyczny wzrost PKB jest o 1/3 niższy od oficjalnego, podobnie jak udział inwestycji w PKB. Z kolei realna średnioroczna inflacja jest trzykrotnie wyższa od oficjalnej i wynosi 18%. Dzieje się tak na skutek przemilczanej przez władze tzw. socjalnej inflacji, która dotyka najbiedniejsze warstwy społeczeństwa, których dochody nie są w stanie dogonić coraz szybciej rosnących cen towarów i usług. Oficjalne bezrobocie wynosi w Rosji 2-3%, realne – 10-12%.
Wiadomo, że Rosja jest państwem potężnych dysproporcji. Dane Simczery to potwierdzają.
Według oficjalnych danych, różnica między dochodami 10% najbogatszych i 10% najbiedniejszych Rosjan jest 16-krotna. To nieprawda – mówi Simczera – w rzeczywistości jest ona nawet 36-krotna! Jest to poziom niespotykany nigdzie indziej na świecie, przy czym należy pamiętać, że zdaniem uczonych, już nawet 10-krotna różnica w dochodach niesie ryzyko wybuchu społecznego.
Sytuacja Rosjan także jest tragiczna.
Według oficjalnych danych, zdeklasowanych społecznie jest tylko 1,5% Rosjan, według Simczery – 45%. W 140-milionowej Rosji jest 12 mln alkoholików, 4,5 mln narkomanów i 1 mln bezdomnych dzieci.
Co więcej tylko 25 proc. ciąż w kraju nie kończy się aborcją.
W fatalnym stanie jest też gospodarka przedsiębiorstw. Władza Putina chwali się faktem obniżenia podatków. Niewiele to pomogło – 40 proc. przedsiębiorstw jest całkowicie nierentownych, zaś 80 proc Rosjan nie płaci nawet obniżonych podatków i ukrywa dochody. W fatalnym stanie jest też infrastruktura przemysłowa. 75 proc. przemysłu znajduje się w stanie ruiny – to oznacza, że poza nieobrobionym surowcem Rosja nie jest w stanie eksportować i sprzedawać jakichkolwiek wartościowych produktów.
Stopień zużycia infrastruktury przemysłowej – oficjalnie 48% – w rzeczywistości wynosi ponad 75%. W wyniku tego rosyjska gospodarka – poza surowcami – nie jest w stanie produkować i eksportować praktycznie żadnych atrakcyjnych towarów. Wydatki na modernizację – oficjalnie 750 mld rubli, faktycznie wynoszą 30 mld, przy czym realna efektywność tej modernizacji jest 10-krotnie niższa od oficjalnej – zaledwie 2,5%. Większość środków jest po prostu rozkradana. W wyniku tego realne efekty modernizacji są faktycznie 250 razy niższe niż oficjalne.
Czy jesteśmy tymi danymi zaskoczeni? Ani trochę.
Radek
15 października 2016 o 12:31No właśnie, żeby tylko to nie spowodowało konfliktu na skalę europejską wywołanego przez Rosję. Pamiętajmy, że jedną z przyczyn II wojny światowej można by tez uznać wielki ekonomiczny kryzys światowy lat 30 – tych.
Aisha
15 czerwca 2015 o 20:29To bardzo żle wróży sąsiednim krajom, m.in. nam, gdyż rosjanie wyruszą z biedy na podbój kolejnych krajów.
pinokio
23 maja 2016 o 19:47jeszcze wCCCP oficjalne dane to ze 80% produkcji,albo zbiorów rozkradną pracownicy