
Collage za Charter97
Brak wolności nie wzbudził ostatnio tyle gniewu ludu na Białorusi, co brak kartofli.
Poziom wściekłości z powodu braku ziemniaków i innych warzyw na białoruskim rynku narasta z każdym dniem. Oliwy do ognia dolał sam Łukaszenka, który oświadczył, że “kartofli nie ma, gdyż w Rosji są droższe”. Innymi słowy przyznał, że sklepy i bazary są puste, gdyż wcześniej Rosjanie wykupili całą białoruską produkcję rolną, a on temu nie zapobiegł.
Jeśli sądzić po tysiącach komentarzy na białoruskich forach, których reżim nie kontroluje, kwestia ziemniaków już dawno przebiła wszystkie pozostałe tematy razem wzięte: wojnę na Ukrainie i możliwość jej zakończenia, represje polityczne w kraju i wszelkie inne tematy krajowe i międzynarodowe.
A to dlatego, że dla Białorusinów kartofle to coś więcej, niż tylko jeszcze jedno warzywo. To od pokoleń niemal symbol, a dla wielu – główny składnik diety. Pewnie brak chleba nie spowodowałby takiego oburzenia jak brak ziemniaków. To tak, jakby w Indiach zabrakło ryżu, we Włoszech spaghetti, a w Polsce schabowych i pierogów, a może i gorzej.
Wystarczy przytoczyć garść komentarzy:
“Dobijcie nas już do końca i jeszcze bardziej podnieście ceny. Nasze kartofle wyjechały do Rosji i wkrótce Białorusini sami będą musieli tam jechać, żeby je kupić”;
“Nie mogę bez kartofli! Byłem na rynku, a tam tylko zgniłe. Cebuli też już nie ma, a jak się pojawi to cena wariacka”;
“Na Ukrainie wojna, a ziemniaki na rynku trzy razy tańsze, niż u nas. Rosja ciągnie nas za sobą w czarną d…”;
“Teraz już rozumiem, kto to jest wróg ludu. To ten, kto odebrał nam ziemniaki”;
“Łukaszenka nazaciągał długów w Rosji, a teraz musi oddawać w kartoflach. Sprzedał Putinowi nasz kraj”;
“Mam w d… Rosję! Chcę jeść! Oddajcie kartofle!”;
“To masowe kartoflobójstwo na narodzie białoruskim”;
“Łukaszenka doprowadzi do tego, że wszyscy będziemy żreć pokrzywy i lebiodę. Tanio i zdrowo”;
“Nie bójcie się. Łukaszenka już wiezie nam 150 tysięcy Pakistańczyków i oni nam obsadzą ziemniakami cały kraj”;
“Całe życie ciężko harowałam, a na stare lata muszę jeść jakąś zgniliznę. Nie ma kartofli. Nie ma marchwi. Nie ma buraków. Rosja temu winna”.
“Zanim upadł ZSRR był taki wierszyk: ‘Nie chcę mięsa, mleka masła. Byle gwiazdka na Kremlu nigdy nie zagasła’. I znowu mamy to samo”;
“Oto do czego prowadzi wspólne Państwo Związkowe z Moskowią. W Białorusi zaczyna się głód, a moskale obżerają się naszymi ziemniakami”;
“Niech sobie Rosjanie sami sadzą swoje kartofle. A jak nie umieją, to niech żrą makaron, albo chłepcą kapuśniak z łapci. A nasze niech oddają”.
Czytaj więcej o ziemniaczanym kryzysie za naszą wschodnią granicą: Ta klęska nie mogła spaść na Białoruś. I właśnie spadła! “Zżarli nam wszystko”.
Zobacz także: Zbrojeniówka w Rosji sparaliżowana! Brak kluczowego surowca.
KAS
1 komentarz
validator
13 maja 2025 o 19:28Oczy otwierają się dopiero wtedy, gdy głód w upsko zajrzy.