Arcyciekawa opowieść autorstwa Barbary Anny Hajjar na temat polskich Misjonarzy w Syrii nie dobiegła końca! W niniejszym odcinku bliskowschodnich podróży gorąco zachęcamy Państwa do podjęcia tego niedocieczonego wątku.
Tych, których ominęła pierwsza część materiału, gorąco namawiamy do odwiedzenia strony, gdzie można się z nią zapoznać: https://kresy24.pl/polskimi-sladami-po-ziemi-syryjskiej-polscy-misjonarze-w-syrii/
Wracając do polskich misjonarek prowadzących apostolską działalność w Syrii, należy wspomnieć o Siostrze TERESIE WISZNIEWSKIEJ, Salezjance, która pracowała (kiedyś?) w Szpitalu Włoskim w Damaszku jako pielęgniarka sal operacyjnych. Pochodzi z Mazur, z Suwałk. Urodziła się w roku 1960. Poznałam ją „telefonicznie”. Opowiadała o swojej pracy w szpitalu, o przyjaznych, serdecznych (kiedyś?) kontaktach z damasceńczykami… Była ogromnie zainteresowana jakże bogatą historią i kulturą Syrii, kraju w którym dane Jej było żyć i pracować. Tryskała po prostu zapałem i energią…
Siostrę noszącą piękne, biblijne imię Eliasza Opatrzność zaprowadziła do pracy apostolskiej w Syrii w wielce interesujące, historyczne strony. Do osady chrześcijańskiej, wioski leżącej u stop Gór Kallamunu, niedaleko Damaszku.
Chrześcijańska wioska MARUNA, a w niej klasztor, prawie, że sąsiaduje, w niewielkiej odległości, u stóp urokliwego historycznego Sanktuarium Wielkiego Proroka Eliasza w Marret Saidnaya – Deir Mar Lies, łączącego czasy biblijne z chrześcijańskimi. Wysokie, groźne, spalone ostrym słońcem Góry Kallamonu, trudno kiedyś dostępne, były szczególnie łaskawe dla pierwszych wiernych Chrystusowi. Chronią opiekuńczo liczne starożytne, wspaniale monastyry, kościoły, sanktuaria, niezliczone groty, jaskinie eremitów. Piękna to okolica…
Od wioski gdzie pracuje (?) nasza p o l s k a misjonarka niedaleko tez do słynnego monastyru Saidnaya – Deir Saidnaya, wspaniałego centrum kultu Maryi w Syrii jak i całego Bliskiego Wschodu.
Siostra ELIASZA GOGOL pochodząca z Gór Świętokrzyskich od kilku lat jest (?) misjonarką w Syrii z ramienia Patriarchatu grecko-Katolickiego, reprezentuje relacje grecko-katolickie. Prowadzi (?) katechezę oraz prace pastorską wśród chrześcijan osady Maruna i okolicy.
Góry Kallamunu w czasie długotrwałej wojny były świadkiem ostrych walk, napaści hord dżihadystów na chrześcijańskie miejsca święte, oazy życia duchowego, Do naszych dni grasują jeszcze w górach niedobitki terrorystów, a szczególnie snajperów… Zewsząd czyha niebezpieczeństwo… Tak zresztą jest w całej Syrii.
Najwięcej słów wdzięczności, podziękowań i miłych wspomnień pragnę poświęcić byłemu duszpasterzowi naszej Polonii – „Naszemu Księdzu” – Ojcu Zygmuntowi Kwiatkowskiemu SJ, który był misjonarzem na tej ziemi przez 30 lat, od roku 1982.
Urodził się w 1945 w Bydgoszczy. Do zakonu wstąpił w roku 1969 po ukończeniu prawa na Uniwersytecie im. Mikołaja Kopernika w Toruniu. Studia teologiczne odbywał w Polsce i we Włoszech. W latach 1970-1982 pracował jako duszpasterz akademicki w Lublinie (KUL).
Ojciec Zygmunt prowadził pracę misjonarską w Syrii, Libanie i Egipcie.
Docierał co miesiąc do naszej Polonii Wybrzeża (Tartous, Banias, Jebleh, Latakia) mimo wielu zajęć i prac w różnych wspólnotach i organizacjach chrześcijańskich. Odwiedzał także najdalej położone ze swych „parafie”, jako to: w dalekiej Al-Hasakeh czy Al-Rakka. Zawsze starał się „przywieźć” nam dobre słowo, dobrą radę, a czasem nawet potrzebne pocieszenie…Co miesiąc Polki z Wybrzeża, nasz młodzież i dzieci, wszyscy uczestniczyliśmy w odprawianej przez Naszego Księdza Zygmunta Mszy Św. w Latakii (w czasach greckich Laodycea) w klasztorze Sióstr Karmelitanek.
Dzięki Niemu mieliśmy zapewnioną tak potrzebną nam na tej ziemi p o l s k a modlitwę, Msze Św., Spowiedź, Komunię Św., polską pieść religijną, kolęde…
Sama obecność Naszego Polskiego Księdza była dla nas bardzo ważna. Doskonale wiedzieliśmy, ze można zawsze było skontaktować się z Księdzem telefonicznie, poradzić, popytać, ponarzekać, wyżalić się i obarczyć Go jak najbardziej świeckimi problemami… albo po prostu porozmawiać w języku ojczystym… Pomagał nam zachować naszą tożsamość, bo przecież Bliski Wschód pozostanie zawsze Bliskim Wschodem, nic tu nie zmienimy… Istnieje natomiast wielka szansa, aby tej rzeczywistości się ciągle uczyć… Poznając zaś – nabierać coraz większego szacunku a nawet podziwu dla tej odmienności…
Były to wspaniale dni naszych spotkań, dni spokoju i bezpieczeństwa w Syrii… o których mimo upływu czasu nie można zapomnieć i nie trzeba zapominać…
Dobra i miłe wspomnienia należy pielęgnować w pamięci… Istniało wśród ludu syryjskiego jakieś serdeczne zatroskanie o cudzoziemca, obcego przybysza takie wprost ewangeliczne…natychmiastowy gest niesienia serdecznej pomocy, wprost biblijna gościnność, jakże wspaniała w swojej prostocie, czy to w domu muzułmańskim, chrześcijańskim, druzyjskim, kurdyjskim, czy w namiocie beduińskim.
Wraz z wybuchem wojny domowej (dziś już międzynarodowej)… Ojciec Zygmunt Kwiatkowski SJ został zmuszony, ze względu na względy bezpieczeństwa do opuszczenia miejsca swojej wieloletniej pracy – 5 maja 2013 roku.
Ojciec Zygmunt, jak sam twierdził, „przyjeżdżając do Polski uważał się za przedstawiciela Kościoła Wschodu. Wracając z kolei do Syrii czuł się przedstawicielem Kościoła Zachodniego. Tak tez uważam!
Przebywając obecnie w Polsce pozostał wierny Bliskiemu Wschodowi, w całej Jego działalności duszpasterskiej przebija głębokie przywiązanie do Syrii… odczuwalna jest wielka tęsknota za Syrią… Zawsze pamięta o swoich pozostawionych syryjskich parafianach, byłych podopiecznych. Służy im duchowa pomocą, na przykład prowadząc rekolekcje internetowe dla syryjskich Syrii w czasie których posługuje się językiem arabskim. Odprawia również Msze Święte w tym jęyku.
Jest też autorem wielu książek o tematyce bliskowschodniej.
Od kilku lat organizuje spotkania modlitewne, konferencje, rekolekcje w wielu parafiach Polski ze współczesną mistyczką syryjską Myrną Nazzur pochodząca z Damaszku ze słynnego już dziś Soufanijeh. Mistyczka Myrna jest częstym gościem w Polsce, a Ojciec Zygmunt Jej niezastąpionym tłumaczem.
Ojciec Zygmunt przybliża w szczególnie dostępny, nacechowany wrażliwością sposób polskiemu chrześcijaństwu Bliski Wschód, a przede wszystkim Syrię, za którą, jak wyczuwamy, bardzo tęskni…
Mamy nadzieje, ze Ojciec Zygmunt jeszcze do nas do Syrii zawita…
BARBARA ANNA HAJJAR
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!