-Zostawiła więc syna pod Uralem i wróciła do Gruzji. Dziadkowie Władimira stwierdzili wtedy: „Dość, nie można go tak przerzucać z miejsca na miejsce”. To miasto było pełne Putinów. Mieli też krewnych w Leningradzie, stare, bezdzietne małżeństwo. Ale ta kobieta, żona ich krewnego Putina, bardzo chciała mieć dziecko. I tak biedny Wowa, gdy miał 10 lat, znów, jak bagaż, został wysłany w nieznane. Tym razem do Leningradu – opowiada autorka książki biografii prezydenta Rosji Władimira Putina Krystyna Kurczab-Redlich w rozmowie z portalem Biełsat.
-Przysięgam, że to prawda. To, że prawdziwa matka Władimira Putina mieszka w Gruzji, wiadomo od dawna, już od jego pierwszych wyborów w 2000 roku. Przed wyborami nie dopuszczano plotek, mówiących, że nie mówi on prawdy o swojej biografii. Jednak informacje informacje te pojawiły się dzięki gruzińsko-czeczeńskim kontaktom. Pojechali tam wtedy gruzińscy (i nie tylko) dziennikarze, rozmawiali z tą kobietą. Potem pojechała tam holenderska dziennikarka, która nakręciła o niej film. Wszystko było znane, ale podczas jego pierwszych wyborów niebezpiecznie było o tym mówić. Artiom Borowik, który był głównym redaktorem pisma „Sowierszenno Siekrietno” („Ściśle Tajne”) i prowadził program telewizyjny pod tym samym tytułem, miał dostać zdjęcia malutkiego Władimira Putina. I co? Jego samolot rozbił się podczas startu. Został pierwszą ofiarą – mówiła Kurczab-Redlich. Więcej na ten temat tutaj.
Oprac. MaH, belsat.eu
fot. kremlin.ru
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!