Łukaszenka może rozpętać konflikt by wciągnąć Rosję w wojnę z NATO. W odróżnieniu od Moskwy, czy Kijowa, dla których wojna to krok ostateczny, dla dyktatora byłoby to idealne wyjście z obecnej sytuacji wewnętrznej, ocenia politolog Michaił Szejtelman.
Politolog uważa, że eskalacja gróźb może prowadzić do wojny.
Jego zdaniem w tej sytuacji należy wziąć pod uwagę czterech graczy: Rosję, „zbiorowy Zachód” reprezentowany przez NATO oraz Stany Zjednoczone, Ukrainę i Białoruś.
– NATO nie chce walczyć w żadnych okolicznościach. Musi się wydarzyć coś niezwykłego, żeby ta postawa się zmieniła. Nawet atak na któryś kraj NATO nie wystarczy, aby sojusz przystąpił do walki, ponieważ większość państw Sojuszu nie jest gotowa do wojny. A Rosja i Ukraina są gotowe do walki. Nie jestem pewien, czy Rosjanie są gotowi do walki, ale gotowość władz można ocenić jako pewnik – mówi politolog.
Michaił Szejtelman przypomina, że niedawno na Ukrainie opublikowano obszerny sondaż, w którym zbadano, czy Ukraińcy są gotowi iść na front, jeśli wybuchnie wojna z Rosją. Badania wykazały, że 58% ukraińskich mężczyzn jest gotowych chwycić za broń i iść na front. Co ważniejsze, wyborcy Zełenskiego, których uważa się za umiarkowanych, również są gotowi do wojny. Politolog zwraca uwagę, że armia Ukrainy nie jest już taka sama jak w 2013 roku, ale jest dość dobrze wyposażona i przygotowana technologicznie.
Szejtelman uważa, że o ile dla Ukrainy i Rosji wojna jest jedną z możliwych opcji, jest też Białoruś, która właśnie w konflikcie może upatrywać możliwość wyjścia z kłopotów.
– I to jest chyba najstraszniejsze, bo dla Łukaszenki wojna jest idealnym rozwiązaniem. Jeśli przypomnimy sobie powiedzenie „Wojna wszystko unieważnia”, to chodzi o dzisiejszego Łukaszenkę i o jego władzę. W przeciwieństwie do Ukrainy i Rosji, dla których ewentualna wojna jest środkiem skrajnym, dla Białorusi jest to pożądana, pierwsza decyzja.
Czy białoruski dyktator ma wpływ na rozpętanie konfliktu zbrojnego i zaangażowanie najbliższych sąsiadów, a w przyszłości całego bloku NATO?
Według Michaiła Szejtelmana „Białoruś nie musi wszczynać konfliktu z Ukrainą, wystarczy zaangażować NATO i Rosję”:
– Rosja, według mechanizmów Organizacji Układu o Bezpieczeństwie Zbiorowym (OUBZ), powinna stanąć w obronie Białorusi. A Białoruś ma ogromną granicę z krajami NATO – Polską, Litwą, Łotwą. I całkiem spokojnie Łukaszenka może zorganizować na granicy jakąś prowokację, po której Rosja będzie po prostu zobowiązana do interwencji. Nie mówię o broni jądrowej, o której mówi Łukaszenka. Niemniej jednak to właśnie Łukaszenka może rozpętać poważny konflikt graniczny – konstatuje Szejtelman.
oprac. ba za charter97.org
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!