Dziś przypada 75 rocznica pacyfikacji wsi Naliboki dokonanej przez sowiecką partyzantkę 8 maja 1943 roku. Na Białorusi fakt ten nie jest znany, a o ofiarach mordu na Polakach pamiętają jedynie nasi rodacy zza wschodniej granicy. Dziś w Kościele Wniebowzięcia Najświętszej Marii Panny odbyła się msza w intencji 128 ofiar, wśród których byli żołnierze AK, kobiety i dzieci. Po mszy działacze Związku Polaków na Białorusi z Grodna, Mińska i Iwieńca złożyli wieńce i zapalili znicze przy pomniku ku czci poległych.
8 maja 1943 roku partyzanci sowieccy rozstrzelali w Nalibokach 128 osób, była to ludność cywilna. W radzieckiej historiografii operacja ta nazywana jest „zniszczenie niemieckiego garnizonu”.
Wacław Nowicki, urodzony w Nalibokach, był świadkiem podwójnej tragedii tutejszej ludności w 1943 roku. Był harcerzem, AK-owcem, więźniem Buchenwaldu i Bergen-Belsen. Obecnie mieszka w Polsce i jest autorem książki wspomnieniowej „Żywe echa”. „Boże, dopomóż mi pisać prawdę i wyłącznie prawdę, nie tylko w każdym zdaniu, ale i w słowie, a ból, od którego papier blednie, zamienia się w wiór – jak mówią poeci – już tylko Tobie zostanie” – tak rozpoczyna autor swoją książkę.
Wacław Nowicki pisze, że pierwsza tragedia rozpoczęła się 8 maja 1943 roku o godzinie piątej nad ranem. Na Naliboki zdradziecko napadli partyzanci sowieccy. Wśród nich był Tewje Bielski (albo Szolem Zorin) z oddziałem żydowskim, partyzancki oddział pod dowództwem Pawła Gulewicza z Brygady im. Stalina oraz oddział pod dowództwem Rafała Wasilewicza. W ciągu dwóch godzin oprawcy zamordowali 128 mieszkańców – Polaków, cywilów – przeważnie mężczyzn, ale także dzieci i kobiety, których niby to podejrzewali o przynależność do samoobrony lub do Armii Krajowej. Zginął również jeden białoruski policjant.
Atak na Naliboki był karą dla miejscowych mieszkańców za brak lojalności wobec partyzantów sowieckich oraz za ich niechęć do współpracy z bolszewicką władzą. Stał się również wspaniałą okazją do doszczętnego zrabowania wioski.
Wcześniej w Nalibokach powołano niewielki oddział samoobrony pod dowództwem Eugeniusza Klimowicza, ale tej nocy nie było go we wsi. W tym czasie Niemców we wsi nie było także. Nocował jedynie u swoich krewnych jeden policjant białoruski z samoobrony, który przyjechał z Iwieńca. Partyzanci sowieccy spalili kościół, szkołę, pocztę, remizę, część domów mieszkalnych i budynków gospodarczych, były przypadki, że razem z ludźmi. Grabili mienie, ukradli ze wsi około 100 krów i 70 koni.
Kolejna tragedia odbyła się rankiem 8 sierpnia 1943 roku. Tym razem to Niemcy przeprowadzili w Nalibokach pacyfikację w ramach antypartyzanckiej akcji pod kryptonimem „Herman”. Rozstrzelali trzech księży, spalili domy i budynki gospodarcze. Części mieszkańców Nalibok pacyfikatorzy powiedzieli, że zostaną przesiedleni na inny teren, gdzie nie ma lasów i partyzantów, ale wywieźli ich wgłąb Rzeszy na roboty przymusowe. Ileż wycierpieli mieszkańcy Nalibok od dwóch totalitaryzmów i ich oprawców!
Oddziały AK na terenach Puszczy Nalibockiej bardzo stanowczo zareagowały na te zbrodnie. Mając dosyć sowieckiego i niemieckiego terroru przeciwko miejscowej ludności legendarny porucznik Jan Piwnik ps. „Ponury”, dowódca batalionu Armii Krajowej wchodzącego w skład 77 Lidzkiego Pułku Piechoty AK wydał rozkaz: „Zameldować się u mnie wraz z uzbrojeniem (…) do polskich oddziałów partyzanckich, by razem bronić tutejszych mieszkańców przed grabieżcami tak niemieckimi, jak i żydowsko-bolszewickimi”.
Na Białorusi nie jest dziś znany fakt, że 8 maja 1943 roku w Nalibokach odbył się mord na Polakach, którego dokonały oddziały partyzantki sowieckiej. Zbrodnie w Nalibokach kwalifikowane są przez międzynarodowe instytucje jako zbrodnie komunistyczne, będące jednocześnie zbrodniami przeciwko ludzkości, których karalność nie ulega przedawnieniu. Obecnie możemy spojrzeć z większym spokojem i obiektywizmem na pewne sprawy, minęło sporo czasu od tragicznych wydarzeń. Ale prawdę powiedzieć trzeba!
Zdjęcia opublikowali na swoich profilach na Facebooku Andżelika Borys i Andrzej Poczobut.
Kresy24.pl/ba
2 komentarzy
Tomek
8 maja 2018 o 22:57I właśnie o zbrodni w Nalibokach i zbrodniarzach typu Tewje Bielski powinien był głośno mówić premier Morawiecki prowokacyjnie zapytany na konferencji prasowej przez oszusta Bergmana o „polskich sprawców Zagłady”.
desay
10 maja 2018 o 01:02czy za zbrodnię w Nalibokach nie odpowiadają bracia Bielscy z narodu handlowego ?