Działacz polonijny i korespondent „Gazety Wyborczej” Andrzej Poczobut uważa, że sytuacja na Białorusi zmienia się na gorsze. Jego zdaniem „śruba jest przykręcona tak mocno”, że kilka gestów niczego nie zmieni, a niektóre posunięcia władz świadczą o rosnącej paranoi.
W rozmowie z PAP, zwolniony kilka dni temu z obowiązku odbywania kary pozbawienia wolności za zniesławienie Aleksandra Łukaszenki Andrzej Poczobut ocenił, że sytuacja na Białorusi zmienia się na gorsze i zawiedzie się ten, kto liczy, że w kraju tym jest możliwa pieriestrojka. – Jeśli porównać sytuację powiedzmy sprzed 2010 r., wtedy było więcej luzu, w 2005 czy 2006 jeszcze więcej, a w latach 90. w ogóle było bardzo dużo niezależnych tytułów (prasowych). Łukaszenka wybrał opcję przykręcania śruby. Na Białorusi ta śruba została przykręcona już tak mocno, że można spokojnie dwa, trzy obroty wykonać w drugą stronę i to w żaden sposób nie wpłynie na sytuację wewnątrz kraju – ocenił dziennikarz.
Jak zaznaczył, sytuacja ta wpływa także na dziennikarstwo. – Jeśli obejrzymy dzisiaj niezależne tytuły, to widzimy, że są bardzo ostrożne. Portale najbardziej krytyczne wobec reżimu Łukaszenki mają redakcje poza granicami Białorusi – zauważył.
Przypomniał też m.in. o lekarzu Iharze Pastnowie z Witebska, który za materiały zamieszczane na YouTubie, w których krytykował politykę rządu oraz system opieki zdrowotnej w Witebsku, został zamknięty w psychuszce. – To świadczy o rosnącej paranoi białoruskich władz – ocenił Poczobut.
Kresy24.pl/pap/IAR
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!