Gdyby tak zrobili, mieliby idealny powód do wojny z Polską i wciągnięcia w nią białoruskiego reżimu.
Rosyjski wywiad wojskowy GRU szykował zamach na Aleksandra Łukaszenkę i zamierzał oskarżyć o to Polskę – twierdzi izraelski biznesmen rosyjskiego pochodzenia i znany komentator polityczny Leonid Newzlin, powołując się na „źródła w Polsce”. Według niego, przeszkolony do tego zadania agent GRU oddał się w ręce polskich służb, gdyż obawiał się, że zostanie zabity.
Niedawno do „biura jednej z polskich służb bezpieczeństwa” przyszedł obywatel Białorusi, który twierdził, że został zwerbowany przez GRU. Polecono mu jakoby przygotować zamach na Aleksandra Łukaszenkę w czasie wyborów prezydenckich w tym kraju w styczniu 2025 – twierdzi Newzlin.
W tym celu Białorusin przeszedł specjalne przeszkolenie w obozie GRU pod Rostowem. Następnie Rosjanie wysłali go do Polski. Chodziło o to, by przed zamachem wjechał na Białoruś właśnie z terytorium naszego kraju, aby uwiarygodnić informację o „polskim śladzie” i potem oskarżyć Polskę.
Niedoszły zamachowiec zaczął jednak podejrzewać – dość zasadnie, że w każdym przypadku czeka go śmierć, gdyż zostanie zlikwidowany przez własne rosyjskie służby. Dlatego poddał się służbom polskim, które „dokładnie go sprawdziły i całkowicie potwierdziły jego wersję” – twierdzi izraelski komentator.
Komentarz Kresy24.pl:
Więcej szczegółów w tej sprawie brak, spróbujmy więc przeanalizować całą sytuację używając tylko zwykłej logiki. Oczywiście przy podstawowym założeniu, którego nie jesteśmy w stanie zweryfikować, że jest to w ogóle prawda, a nie wymysł tego Białorusina lub Newzlina, ewentualnie czyjaś celowa dezinformacja.
Czy zorganizowanie zamachu lub dywersji „pod obcą flagą” jest możliwe? Oczywiście. To metoda stara jak świat, szczególnie chętnie stosowana kiedyś przez służby sowieckie. Obecnie służby Rosji i Białorusi również chętnie to robią, by dowieść, że kraje te są celem agresji Zachodu, Polski i Ukrainy.
Najbardziej spektakularnym i jednocześnie absurdalnym tego przykładem było oskarżenie przez Łukaszenkę polskich służb o zorganizowanie masowych protestów na Białorusi w 2020 roku. Również w różnych pomniejszych sprawach – zamachach i atakach dywersyjnych w Rosji, czy na Białorusi obowiązkowo pojawia się w wydaniu tamtejszych służb „zachodni ślad”.
Czy Rosja miała motyw? Tak – wywołanie ostrego konfliktu Białorusi z Polską, być może nawet zbrojnego, bo w końcu zamach na przywódcę kraju to nie przelewki. W takiej sytuacji Rosja „musiałaby” włączyć się do wojny w ramach „zobowiązań sojuszniczych” do obrony Białorusi.
Czy było to działanie wyłącznie służb rosyjskich, czy wspólne – rosyjskich i białoruskich, czy też może tylko białoruskich? Naszym zdaniem, obu tych służb. Dlaczego? Jest oczywiste, że przeprowadzenie przez jedną osobę udanego zamachu na Łukaszenkę jest praktycznie niemożliwe – dyktator jest paranoidalnie ostrożny, a jego liczne służby i ochrona maksymalnie czujne.
Prawdopodobnie więc zamachowiec miał zginąć na miejscu nieudanego zamachu, ew. zostać schwytany w jego trakcie lub na etapie przygotowań. Jednak gdyby wpadł w ręce służb białoruskich i zeznał, że wynajęli go Rosjanie, wywołałoby to ostry konflikt Łukaszenki z Putinem, a to Kremlowi obecnie jest najmniej potrzebne.
Rosjanie nie ryzykowaliby więc takich działań za plecami białoruskiego KGB. Gdyby naprawdę chcieli zlikwidować Łukaszenkę, mogliby to zrobić na sto innych, mniej dla nich ryzykownych sposobów, gdyż mają takie możliwości.
Wiele więc wskazuje, że była to wspólna „ustawka” GRU i KGB według scenariusza: „Bratnie” służby rosyjskie ostrzegają służby białoruskie przed zamachem organizowanym przez Polskę, zamachowiec ginie w czasie nieudanego zamachu, albo zostaje złapany. Potem oficjalnie pojawia się „polski ślad”, a niedoszły zabójca zezna w przesłuchaniu, że działał na zlecenie Polski, co wymusić nietrudno.
Można też sobie wyobrazić, że taką prowokację zaplanowały samodzielnie służby białoruskie, za wiedzą i zgodą samego Łukaszenki. Po co? Żeby wysłać sygnał Polsce i Zachodowi: zobaczcie, Rosjanie na mnie polują, zapomnijmy, co było wcześniej, teraz jestem po waszej stronie, ratujcie.
Oznaczałoby to, że żaden zamach w ogóle nie był planowany, a Białorusin może zwyczajnie kłamać i tylko po to został do Polski wysłany, w nadziei, że w ten sposób uda się zwiększyć przychylność polskich władz do reżimu w Mińsku.
Oczywiście – jak to często w służbach bywa – równie dobrze może to być także część jakiejś zupełnie innej operacji, mającej kompletnie odmienne cele. Tego nie wiemy i za mało jest informacji, by to zweryfikować, a snuć bezpodstawnych hipotez nie ma sensu.
Zastanawia nas tylko, jak to możliwe, że „izraelski biznesmen rosyjskiego pochodzenia” zna takie tajne szczegóły z pracy polskich służb. Ale – jak wiadomo – niezbadane są powody i ścieżki, którymi informacja krąży między służbami różnych państw i tego również tu nie rozstrzygniemy. O ile – podkreślmy to jeszcze raz – to wszystko jest prawdą.
Zobacz także: Kreml zamilkł z przerażenia! Kadyrow grzmotnął w sam szczyt władzy: „Allah was ukarze”.
KAS
1 komentarz
Martin
6 grudnia 2024 o 16:28Wygląda to na nieźle zaplanowaną prowokacje ze strony kacapów (GRU i FSB) z pomocą Białoruskiego KGB. Od wielu lat wiadome jest ze Łukaszenka nie ma przyjaciół w białoruskim KGB, ponieważ tam od podstaw władzę mają Rosjanie (FSB). Łukaszenka co jakiś czas stara się tam przeforsować kilkom fotelami, ale podobno on sam jest świadomy ze nie ma zbyt wiele wyborów, wszyscy byli szkoleni w Moskwie. Fakt, że chciał spieprzać przez Polskę w 2022 roku, ale zgodnie z tym co pisało Bellingcat, ani CIA, ani żaden zachodni wywiad nie był zainteresowany, aby mu w tym pomoc, ale ten fakt świadczy o tym ze on tam nikomu nie wierzy. On sam podobno według założonego profilu przez FBI (widome ze nie całość była opublikowana, ale tylko kilka głównych cech jego charakteru), które zresztą były, potwierdzona przez byłą główną redaktor BBC w Moskwie Sarah Rainsford. Łukaszenka jest człowiekiem bardzo prymitywnym, jego inteligencja jest ogromnie ograniczona, dlatego on tam wszystkim rządzi za pomocą siły, jego kultura osobista jest wyuczona i na tym punkcie miał kiedyś kompleksy, a to podobno było widać na każdym spotkaniu, w którym ona brała udział, ale jest dość bystry, na wszystko ma odpowiedz, kłamie bardzo umiejętnie, nawet podejrzewają, że ma jakąś formę schizofrenii, ponieważ tak umiejętnie to robi. Jest bezwzględny, ale ostrożny jeśli chodzi o jego własne bezpieczeństwo. Dlatego nie myślę ze on jest w stanie wymyślić, ten plan swojego zabójstwa, to za wysoki poziom jak na jego możliwości, tym bardziej że na zachodzie olewają go dość konkretnie i już dawno postawiono krzyżyk na nim. Jestem też pewien ze Łukaszenka od dawna nie wierzy kacapom, zabrał Kole ze szkoły w Moskwie jeszcze przed inwazją na Ukrainę i teraz trzyma go na Białorusi (chociaż są przecieki że może studiować w Austrii, ale jak by tak było, to Rosjanie tez mają do niego dostęp, Zgodnie z przeciekami z MI6 (byłych pracowników FSB/KGB w Anglii) Władimira Makieja zamordowało FSB, jedynego pro zachodniego człowieka Łukaszenki i sam Łukaszenka tez to wie. Odnośnie Leonida Nevzlina, myślę, że jest używany przez Polski wywiad (z pomocą CIA), aby nagłośnić tę sprawę, (może są przygotowywane jakieś rozmowy z Lubaszenką i trzeba złagodzić jego punkt myślenia). A Nevzlin jest bardzo dobrym kandydatem jeśli chodzi o wiarygodność tej informacji, w przeszłości pomagał i dalej pomaga Rosyjskiej i Białoruskiej opozycji w Polsce, w sprawach legalnych. sponsorował pomoc prawna w Polsce dla uchodźców politycznych, ta informacja była świadomie sprzedana Nevzlinowi.