Aleksander Łukaszenka przyznał się do stosowania terroru wobec swoich oponentów politycznych. Tych, którzy opuścili kraj, publicznie straszy represjami wobec bliskich pozostających wciąż na Białorusi.
Samozwańczy prezydent Białorusi Aleksander Łukaszenka przyznał publicznie, że białoruskie służby chcąc dotrzeć do ukrywających się za granicą przeciwników reżimu, wywierają presję i podejmują działania wymierzone w ich bliskich, pozostających na Białorusi. Po prostu biorą ich jako zakładników.
Taką wypowiedź Łukaszenki z posiedzenia Ogólnobiałoruskiego Zgromadzenia Ludowego przytoczyła państwowa agencja informacyjna BELTA.
Wspominając o „uciekinierach” (tak Łukaszenka nazywa migrantów politycznych) dyktator przestrzegał, aby „nie zapominali, że wyrządzają wielką krzywdę swoim bliskim”.
Nie zapominajcie, że macie tutaj jakiś majątek… Radzę wam zapomnieć o tym majątku, ale nie narażajcie swoich bliskich (…). Nie będę kontynuować tego tematu – wiecie, do czego to może doprowadzić – powiedział.
Tak, praktyka odbierania mienia, konfiskaty mieszkań, naciski na więźniów politycznych bądź migrantów poprzez represje wymierzone w ich rodziny, reżim Łukaszenki stosuje nagminnie. Nie od dziś.
We wtorek białoruskie media niezależne poinformowały o aresztowaniu 22 kwietnia córki jednego z uwięzionych liderów opozycji, chorego na raka Ryhora Kastusiowa. Od ponad roku za kratkami przebywa syn emigracyjnego polityka Anatolija Liabidźki. Podobnych przykładów są dziesiątki.
W tym tygodniu media poinformowały o sprzedaży na aukcji skonfiskowanych mieszkań uwięzionych działaczy Centrum Praw Człowieka „Wiasna”.
Przypomnijmy, że w styczniu br. na Białorusi donoszono o zmasowanej akcji zatrzymań krewnych więźniów politycznych i byłych więźniów politycznych.
ba na podst. nashaniva.com
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!