„(…) Placówka Armii Krajowej w Juszkiewiczach liczyła 20 osób, a jej dowódcą był kapral Antoni Połojko. Ja miałem tam stopień szeregowego i posługiwałem się pseudonimem „Biały”. Od 1941 roku posiadaliśmy ukrytą broń palną, którą zbieraliśmy na pobojowiskach po Armii Czerwonej. (…) Po wkroczeniu na te tereny w lipcu 1944 r. władze sowieckie początkowo nie podejmowały żadnych działań represyjnych w stosunku do Polaków, w tym członków AK.
Zarząd NKWD w Baranowiczach jednak zbierał informacje o Polakach (…) – głównie poprzez konfidentów.” Dalej autor opisuje bierne zachowanie placówki AK w Juszkiewiczach, choć jesienią żołnierze uwolnili z rąk milicjantów dwóch swoich kolegów, nie czyniąc jakiejkolwiek zemsty. W grudniu 1944 NKWD dokonało napadu na Juszkiewicze, podczas którego aresztowano Pawła Gromadzkiego i Eugeniusza Pietraszkiewicza, których potem skazano na łagry.
„Trzeci raz do napadu NKWD z Baranowicz na naszą wieś doszło w dniu 5 kwietnia 1945 roku. Zdarzenie miało miejsce we wczesnych godzinach rannych. Koło naszej wsi w odległości ok. 1 km przebiegały tory kolejowe linii Warszawa-Mińsk-Moskwa. Funkcjonariusze NKWD przyjechali specjalnym pociągiem. Oni byli uzbrojeni w broń maszynową i piki. Ich oddział liczył co najmniej 100 osób.
Po opuszczeniu pociągu pieszo weszli do wsi, którą okrążyli i przystąpili do rewizji wszystkich domów. Oni mieli z sobą listy osób przeznaczonych do aresztowania. (…) Gdy rozpoczęli rewizję, część mieszkańców w panice zaczęła uciekać do pobliskiego lasu. Wtedy funkcjonariusze otworzyli do uciekających ogień z karabinów maszynowych. Podczas ucieczki został śmiertelnie postrzelony przez sowietów Wacław Klimaszewski s. Antoniego ur. w 1918 r. – miejscowy kowal. NKWDziści strzelali również do ludzi we wsi. Wybuchła panika, bo w tym czasie wieś dopiero budziła się.
Podczas tej akcji zastrzelono między innymi następujących mieszkańców wsi:
Stanisława Gładkiego ur. w 1910 r., rolnika,
Jana Hryszana ur. w 1912 r., rolnika,
Kazimierza Apanowicza zwanego „Cuprykiem” ur. w 1912 r., rolnika,
Jana Jakubowicza s. Władysława ur. w 1912 r., rolnika upośledzonego na słuchu,
Konstantego Niedzielko zwanego „Kitajcem” ur. w 1907 r., rolnika,
Antoniego Połojko ur. w 1906 r., rolnik,
Kazimierza Zawistowicza ur. w 1924 r.
Pozostali zamordowani mieszkańcy wsi Juszkiewicze byli ofiarami przypadkowymi.
W tym samym czasie funkcjonariusze NKWD aresztowali pod zarzutem przynależności do AK następujących mieszkańców Juszkiewicz:
Kazimierza Apanowicza zwanego „Kadykiem” ur. w 1921 r., rolnika,
Antoniego Burca s. Józefa ur. w 1923 r., rolnika,
Juliana Gromadzkiego s. Bolesława ur. w 1923 r., rolnika,
Jana Gromadzkiego s. Bolesława ur. w 1928 r.,
Edwarda Klimaszewskiego s. Antoniego ur. w 1924 r., rolnika,
Stanisława Pietruszkiewicza s.Wincentego ur. 1921 r., rolnika,
drugiego Stanisława Pietruszkiewicza s. kowala ur. w 1943 r.,
Wincentego Pietruszkiewicza s.Konstantego ur. w 1922 r.
Wszystkich osadzono w areszcie w Baranowiczach, gdzie w lipcu 1945 roku za uczestnictwo w AK skazano na długoletnie łagry 0 zaostrzonym rygorze. W związku z tym, że Jan Gromadzki był w tym czasie nieletnim, NKWD sfałszowała jego datę urodzenia. (…)”.
Groby pomordowanych mieszkańców wsi Juszkiewicze znajdują się na tamtejszym cmentarzu i są troskliwie pielęgnowane przez członków pozostałych rodzin. Znaczna ilość mieszkańców wsi Juszkiewicze rozproszyła się po Polsce i świecie. Niektórzy z nich są w stałym kontakcie z Redakcją „Ech Polesia”. S. Hutorowicz w dalszej części zeznania informował o tragicznych losach tamtejszego proboszcza ks. Bolesława Rudkowskiego, który był również członkiem AK i w czerwcu 1943 r. został aresztowany przez Gestapo za nielegalne posiadanie radioodbiornika na plebanii. Został zadenuncjowany przez Rosjanina Jana Cwietkę i prawdopodobnie w Baranowiczach zamordowany przez Gestapo.
Dalej autor opisuje losy mieszkańców Juszkiewicz, którzy nie podporządkowali się kolektywizacji, a którym odebrano ziemię do sąsiednich kołchozów, zaś opornych deportowano do Kazachstanu bądź repatriowano do Polski. W latach 90-tych XX wieku pozostałym mieszkańcom Juszkiewicz oddano zdewastowany kościół, który został odnowiony i służy kultowi religijnemu.
Redakcja „Ech Polesia” odwiedziła w 2005 roku również Juszkiewicze, których obecna rzeczywistość wstrząsa do głębi każdego Polaka; wszak tu, jak i w innych podobnych miejscowościach Kresów wschodnich, od pokoleń trwała bohaterska walka o polskość, wiarę katolicką, język, kulturę… Dzisiaj Juszkiewicze, jak i te inne miejscowości są jakby zapomniane przez wszystkich, opuszczone w swej historycznej agonii, dalekie od tras turystycznych z garstką samotnych oraz umęczonych staruszek i starców, do których przyjeżdżają z Mińska ich krewni, aby jeszcze co nieco uszczknąć dla siebie.
Chaty zbudowane dawniej z pięknych beli drewnianych są obrośnięte dookoła chwastami i dzikimi krzewami, przykryte wypadającymi płatami trującego azbestu, spod których wyłania się piękna przeszłość w postaci drewnianych dachów gontowych, a droga wiejska wyłożona w latach 30-tych „kocimi łbami” do dziś swym urokiem fascynuje przybysza. Władza sowiecka łaskawie pozwoliła mieszkańcom uprawiać maleńkie poletka przy domach, aby ich właściciele z głodu nie pomarli.
A ileż u tych ludzi spotkać można wszelakiego bogactwa duchowego, wspomnień, wiedzy o historii Polski, miłości do Macierzy, tęsknoty za dawnym dobrem, szlachetnością, kulturą, tradycją, więzami rodzinnymi i sąsiedzkimi. A to wszystko tylko przeszłość, sen i marzenie…
Zebrał: Józef Adamski
Relację o zbrodni NKWD na ludności polskiej z 5 kwietnia 1945 roku we wsi Juszkiewicze k/Baranowicz przedstawił nam świadek ówczesnej tragedii pan Stanisław Hutorowicz, zamieszkały obecnie w Gorzowie Wielkopolskim. Opis zbrodni został włączony do Oddziałowej Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu w Warszawie, Oddział w Gorzowie Wlkp. pod sygnaturą S73/01/Zk „w sprawie zbrodni dokonanych na terenie województwa nowogródzkiego: żołnierzach Armii Krajowej i osobach cywilnych współpracujących z AK, polegających na zabójstwach, znęcaniu się fizycznym i moralnym, bezprawnym pozbawianiu wolności połączonym ze szczególnym udręczeniem i oddaniem we władztwo obcego państwa (deportacjach)”.
Pan S. Hutorowicz pisze, że spełnił „swój obowiązek wobec tych, którzy dali daninę najwyższą i tych, którzy tam pozostali wierni, nie tylko się nie załamali, lecz stawiali opór do końca, bo wiara praojców dawała im siłę. Za czasów carskich nie przyjęli prawosławia, mimo dwóch ofiar śmiertelnych i nieustannych szykan”. Z tych też powodów publikujemy niżej fragmenty „Protokołu przesłuchania świadka” Stanisława Hutorowicza z dnia 14.08.2003 r.
polesie.org
1 komentarz
Michał
23 września 2015 o 09:01Chwała Bohaterom! Cześć ich Pamięci!