Sąd w Berlinie skazał na dożywocie 56-letniego obywatela Rosji Wadima Krasikowa vel Wadima Sokołowa za zabójstwo obywatela Gruzji czeczeńskiego pochodzenia, byłego powstańca czeczeńskiego i żołnierza armii Gruzji Zelimchana Changoszwilego. Do zabójstwa doszło w parku Tiergarten w Berlinie latem 2019 roku. Mężczyzna został schwytany przez niemiecką policję krótko po zabójstwie.
Podczas ogłaszania wyroku sąd przypomniał, że ofiara osierociła czworo dzieci.
Sąd w uzasadnieniu przyznał, że „niektóre media sugerują, że Rosja lub nawet Władimir Putin są tu sądzeni”, ale dodał, że podczas procesu nie rozstrzygano tych kwestii, dotyczył tylko bezpośredniego zamachowca.
Według prokuratury Krasikow był prawdopodobnie oficerem rosyjskiej bezpieki FSB, a Moskwa zleciła zabójstwo Changoszwilego za to, że był komendantem czeczeńskich buntowników pomiędzy 2000 a 2004 rokiem, także by zastraszyć innych czeczeńskich emigrantów.
Wcześniej prezydent Rosji Władimir Putin określił Changoszwilego mianem „bandyty” i „terrorysty”. Jednak Rosja zaprzecza, że ma cokolwiek wspólnego z zamachem.
Według strony niemieckiej Changoszwili nie był terrorystą i nie stwarzał zagrożenia, lecz był uchodźcą. W 2016 roku przyjechał do Niemiec i zgłosił podanie o azyl, gdyż jak twierdził już w Gruzji próbowano go zabić i groziła mu śmierć. Rzeczywiście, w latach 2015-16 dostawał anonimowe pogróżki i raz w Tbilisi nieznani sprawcy próbowali go zabić (został ranny).
Prokurator niemiecki Nikolaus Forschner oskarżył Rosję o pogardę prawa i pogwałcenie suwerenności Niemiec.
Do zabójstwa doszło w niedalekiej odległości od siedzib niemieckiego rządu i parlamentu.
Co ciekawe, podczas procesu adwokat powiedział w imieniu swojego klienta, że oskarżony powinien być uważany tylko za Wadima Sokołowa, 50-letniego inżyniera. Zaprzeczył, że nazywa się Krasikow.
O sprawie pisaliśmy obszernie od samego początku realacjonując ustalenia śledztwa i dziennikarzy śledczych z międzynarodowej grupy Bellingcat. Okazało się na przykład, że przed dokonaniem zabójstwa zamachowiec zatrzymał się w Warszawie, gdzie pojawiał się w różnych częściach miasta, a w hotelu zostawił swój telefon.
Oprac. MaH, rferl.org
fot. Pixabay License
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!