Przebywający na leczeniu w berlińskiej klinice po otruciu bronią chemiczną z grupy „Nowiczok” lider rosyjskiej opozycji Aleksiej Nawalny zamieścił (prawdopodobnie z pomocą swojej rodziny lub współpracowników) wpis na portalu społecznościowym, w którym opisał, jak się czuł i jak się teraz czuje.
„Chodźcie, opowiem wam jaki jest mój stan. To już prosta droga, choć i niebliska. Teraz problemy w tym, że telefon w moich rękach jest bezużyteczny jak kamień, a nalanie sobie wody – to zamienia się w całą szaloną zabawę” – czytamy we wpisie.
„Całkiem niedawno temu nie poznawałem ludzi i nie wiedziałem jak rozmawiać. Każdego ranka przychodziło do mnie lekarz i mówił: Aleksiej, przyniosłem tabliczkę, chodź, pomyślimy, jakie na niej napisać słowo. To prowadziło mnie do rozpaczy, bo chociaż już zupełnie rozumiałem, czego chce lekarz, ale nie wiedziałem, skąd brać słowa. W jakim miejscu głowy znikają? Gdzie znaleźć słowa i jak zrobić tak, żeby coś znaczyły? To wszystko było zupełnie niepojęte. Zresztą, jak wyrazić swoją rozpacz, tego też nie wiedziałem i dlatego po prostu milczałem. A opisuję późny etap, który sam pamiętam” – napisał Nawalny.
„Teraz jestem facetem, któremu drżą nogi, gdy idzie po schodach, ale za to myśli: „o, schody! Po nich się wchodzi. Może trzeba poszukać windy”. A wcześniej bym po prostu tępo stał i patrzył” – czytamy dalej w wyznaniach Nawalnego.
„Tak więc, jeszcze wiele problemów będzie trzeba rozwiązać, ale niesamowici lekarze uniwersyteckiej kliniki w Berlinie „Charite” zrobili najważniejszą rzecz. Przekształcili mnie z „technicznie żywego człowieka” w takiego, który ma wielkie szanse, by znowu stać się Wyższą Formą Istnienia Współczesnego Społeczeństwa – człowiekiem, który umie szybko pisać na istagramie i bez rozmyślania wie, gdzie stawiać lajki” – dodał Nawalny.
Oprac. MaH, instagram.com
fot. instagram.com/navalny
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!