(Relacja rozmowy z p. Marią Chilicką z dnia 12.01.2008 r.)
17 września 1939 roku, jak weszli „Ruskie” skończyła się polska szkoła w Nalibokach. Okupanci zorganizowali szkołę białoruską. Tak jak w innych miejscowościach, uznano, że nauka w polskiej szkole była na niższym poziomie niż w ZSRR, i wszystkie klasy obniżono o jeden rok. Zamiast w siódmej klasie, znalazłam się ponownie w szóstej. W naszej polskiej szkole siedzieliśmy w ławkach po dwoje, w trzech rzędach w klasie. Teraz , każdy siadał gdzie chciał. Ja usiadłam w przedostatniej ławce, a za mną Szymka Poźniak, która była starsza ode mnie o cztery lata. Języka polskiego już nie uczono, a tylko rosyjski i białoruski. Szymka orientowała się w nauce lepiej ode mnie. Czasami pytałam ją jak się pisze litery „szypiaszczyje” i „zwuczaszczyje”, ale była zajęta robieniem swetra na drutach pod ławką. Robiła go z kupowanej waty ? Do szkoły poszło dużo młodzieży żydowskiej, takiej, która już kilka lat nigdzie się nie uczyła. Na Nowy Rok – 1939/40 w szkole zorganizowano uroczystą akademię tzw. „Jołoczki”, wtedy z uroczystym i okolicznościowym przemówieniem wystąpiła Szymka Poźniak. Powiedziała, że „teraz dopiero ona będzie wielką uczoną”.
Nowe władze usunęły ze szkoły polskich nauczycieli, został tylko Farbotko, który uczył się jeszcze „za cara” w rosyjskich szkołach i znał bardzo dobrze język rosyjski. Dyrektorem szkoły został Karaga / Karaha /,który był oficerem, i raz chodził po cywilnemu, a innym razem w mundurze. Był żonaty, i zamieszkał w Nalibokach z żoną. Języka rosyjskiego uczyła Portałowa – była już starszą kobietą. Białoruskiego młoda kobieta o imieniu Olga, ale nazwiska nie pamiętam. Stołowała się u nas – przychodziła na obiady. Wychowania fizycznego, fiz. – kultury, uczył młody i „wysoki jak bocian” Rosjanin. W szkole uczył jeszcze drugi mieszkaniec Nalibok Wajner, który był narodowości żydowskiej. Nauka zakończyła się w czerwcu 1941 r., jak Niemcy uderzyli na ZSRR. „Za Niemców” w Nalibokach szkoła była dalej, ale ja już nie chodziłam. Wiem tylko, że uczyli w niej dwaj młodzi nauczyciele z za Niemna, prawdopodobnie gdzieś z okolic Szczorse – Korelicze. W dniu 8 maja 1943 r., w czasie pacyfikacji przez partyzantów sowieckich, obaj zostali przez nich zastrzeleni, i widziałam jak leżeli na podwórzu u Stasiukiewiczów. Nazwisk tych nauczycieli nie znam, widziałam ich leżących w momencie jak rodzina przyjechala po odbiór ciał. Nasza szkoła „za Polski” znajdowała się przy ul.Traugutta w kierunku na Stołpce, ale my mówiliśmy ulica Szkolna !
Stanisław Karlik
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!