Przez lata tzw. Mołdawska Naddniestrzańska Republika Ludowa miała złą sławę. Wracający z niej turyści opowiadali o wymuszeniach łapówki i przetrzymywaniu na granicy. Miał to być skansen Związku Sowieckiego i ostatni skrawek Barbarii w Europie. Niepostrzeżenie przejście graniczne stało się wyjątkowo bezproblemowe, tak samo jak pobyt w parapaństwie.
Blogi, pamiętniki i przewodniki obfitowały w opisy nieprzyjemnych doświadczeń w Naddniestrzu. Jednego znajomego przetrzymano kilka godzin na granicy, pogranicznik pocałował koleżankę i zabrał jej broszkę, od innych znajomych wymuszono łapówkę, jeszcze inni trafi li na długie przesłuchanie przez pracownika służb na granicy, przy okazji wykasowano im zdjęcia z aparatu. Mijał czas. Zła sława rosła, a wizyta w nieuznawanym pastwie była swoistym aktem odwagi.
Turyści odwiedzający Kiszyniów i Odessę zastanawiali się, czy przejechać się do Naddniestrza. Pokusa była duża, ale i obawy niemałe, czy wróci się stamtąd i w jakim stanie. Tematem przewodnim rozmów w hostelach w Kiszyniowie było Naddniestrze. Znudzeni turyści, szukający atrakcji, decydowali się na wyjazd do Tyraspolu. Dochodziło czasami do zachowań co najmniej zabawnych. Byłem kiedyś świadkiem, gdy młody Irlandczyk z satysfakcją opowiadał o przesłuchaniu, jakiemu został poddany na granicy. Studiował stosunki międzynarodowe i znał rosyjski. Jak opisał rozmowę na granicy? Było to dla niego fantastyczne doświadczenie i… najlepsze darmowe konwersacje. Poznał nowe słownictwo, z którym wcześniej się nie spotkał. Bardzo chciał, aby to przesłuchanie się nie kończyło.
Po czterech latach znowu zawitałem do Kiszyniowa i odkryłem, że nic się nie zmieniło. Turyści wieczorem rozmawiają o Tyraspolu, czy warto tam jechać. Właściwie nie bardzo interesuje ich Kiszyniów i Mołdawia. Chcą poczuć dreszcz emocji i przez chwilę pobyć w czarnym miejscu Europy, gdzie czas się zatrzymał, gdzie nie ma ambasad i wszystko może się zdarzyć (teoretycznie, bo praktycznie wiemy, że nic się nie wydarzy).
Wyjeżdżają więc, potem wracają trochę rozczarowani. Po powrocie mogą za to pochwalić się, że byli w państwie, którego nie ma. Pokazać zdjęcia Lenina, sierpy i młoty i inne posowieckie gadżety… W Naddniestrzu prawdopodobnie ktoś doszedł do wniosku, że tacy turyści przywożą ze sobą dewizy. Nie należy turystom przeszkadzać. Odprawa jest miła i krótka, brak zbędnych pytań. Trzeba podać datę wyjazdu i adres zamieszkania, a można tu zostać całych pięć dni. Aż nadto na Naddniestrze. Turyści przyjeżdżają, hostele organizują wyjazdy z Kiszyniowa, wszyscy są zadowoleni.
Parapaństwo nie jest tak atrakcyjne, jak sobie wyobrażali. Nie można wysłać kartki ze znaczkiem i ze stemplem Naddniestrza, bo te są mołdawskie. W paszporcie nie ma śladu w postaci wizy i pieczątki. Jest za to inny gadżet, który można wywieźć i jest on prawdziwą atrakcją. Ruble naddniestrzańskie występują w trzech postaciach: monet, banknotów i… żetonów. Są wykonane z tworzywa sztucznego, mają nadruk jak na banknocie i najbardziej przypominają… kostkę do gry na gitarze.
Turyści wracają ze zdjęciami Lenina w aparacie i żeto-monetami w kieszeni. Zazwyczaj obywa się bez dreszczyku emocji, ale za to po powrocie mają o czym opowiadać, o ile interlokutorzy będą wiedzieli co to Naddniestrze, bo większość zwykłych zjadaczy chleba nigdy o tym Naddniestrzu nie słyszała.
Wojciech Jankowski tekst i zdjęcia
Kurier galicyjski 30 września–13 października 2016 nr 18 (262)
Zachęcamy do komentowania materiału na naszym oficjalnym fanpage’u:https://www.facebook.com/semperkresy/
Kresy24.pl
3 komentarzy
andy
15 grudnia 2016 o 11:10odwiedzilismy Tiraspol podczas naszej rowerowej wedrowki po Moldawii w 2015 r. wjechalismy na 8 godzin (z Bender)
nie bylo problemow z przekraczaniem „granicy”
miasto jak miasto, nic specjalnego poza sierpami mlotami, ciekawy pomnik i cmentarz z walk z 1991 r., ladna plaza, zamek symboliczny, muzeum alkoholu pod Tiraspolem – wstep 25 doalrow, dla nas za drogo
apud
12 stycznia 2018 o 11:57Bylem w Naddniestrzu w 2011 roku. Zadnego przesluchania, aresztu czy tez wymuszenia lapowki nie bylo.
Marcin
25 marca 2018 o 00:43Ja ze znajomymi też bez problemów w 2017.