Zakwestionować wartość „Nadberezyńców” Czarnyszewicza to jak zakwestionować „Nad Niemnem” albo „Chłopów”. Tylko się człowiek ośmieszy. To przecież swoista Biblia dawnych Kresów i to nie tych przedwojennych, ale tych najdalszych, tragicznych, które po Traktacie Ryskim znalazły się, niestety, po stronie sowieckiej i powrotu do wolnej Polski nie doczekały.
Dzieło Czarnyszewicza z 1942 roku nie ustępuje wspomnianym powieściom Orzeszkowej i Reymonta i pod wieloma względami je przypomina. To szeroka panorama polskiej wsi (szlacheckiej) na dawnych wschodnich rubieżach Rzeczypospolitej w początku XX wieku, z wiernie odtworzonymi realiami obyczajowymi i historycznymi. Potężna dawka autentycznego polskiego patriotyzmu. To tragiczne losy Polaków, rozpaczliwie walczących o swoją tożsamość, najpierw z caratem, a potem z sowietami i płacących za to najwyższą cenę. To także oskarżenie bolszewizmu, bezwzględnie niszczącego cywilizowane wartości. Jak nietrudno zgadnąć, taka książka przebić się przez PRL-owską cenzurę nie mogła i dopiero teraz odkrywamy to zapomniane arcydzieło. Jest nim bez wątpienia także dzięki wartkiej akcji, znacznie żywszej i bardziej awanturniczej niż w „Chłopach” czy „Nad Niemnem” bo i realia i czasy były wtedy nad Berezyną znaczniej mniej spokojne. Do tego barwnie zarysowane sylwetki bohaterów, nawet tych drugoplanowych. No i piękny kresowy język – takiego nie znajdziecie już nigdzie, nawet u Pani Elizy.
Nie ma czytelnika, którego „Nadberezyńcy” nie wzruszą do łez. A jednak… powieść jest tak obszerna, że niektórzy miłośnicy krótszych form mogą mieć problemy z dobrnięciem do końca. Ja miałem. Akcja jest, jak na mój gust, trochę nierówna. Raz po raz wciąga, żeby za chwilę spowolnić i utknąć w panoramicznych opisach. Ale taka już uroda epopei narodowych, to nie Piasecki, ani Ludlum, a Czarnyszewicz pisanie traktował jako hobby.
Tak czy siak, „Nadberezyńców” nie ma prawa nie przeczytać nikt, kto chce wypowiadać się na temat polskiego narodu, a już tym bardziej go reprezentować. Stąd uważamy powieść Czarnyszewicza za lekturę obowiązkową dla polskich polityków i dziennikarzy, szczególnie tych, którzy odpowiadają za naszą politykę wschodnią. Może dzięki temu parę rzeczy do nich w końcu dotrze…
Czytelnik Kresowy
„Nadberezyńcy. Powieść w 3 tomach osnuta na tle prawdziwych wydarzeń”
Florian Czarnyszewicz
wyd. Arcana (Kraków, 2011)
4 komentarzy
eustachy
18 lipca 2015 o 18:46beznadziejnie autorytatywna recenzja
Tadeusz
7 września 2015 o 08:40Przeczytałem, pokochałem, będę wracał do tej książki. Wartka akcja powoduje, ze piękne opisy przyrody, budzenie się wiosny, integralność i życie puszczy, zwalniają tempo. Ale to jest tak piękne, wymowne, dla mnie porównywalne z opisami u Józefa Mackiewicza, że trzeba to przeczytać już na spokojnie. To kolejny obok A. Bobkowskiego, S. Piaseckiego i oczywiście J. Mackiewicza mój wielki polski pisarz.
Wacek Brasek
8 września 2015 o 03:35Czy te ksiazki mozna sciagnac?
Pozdrawiam
Wacek B
Maria5107
6 sierpnia 2018 o 18:55Naprawdę? Nigdy nie postrzegałam tego typu problemów w tych kategoriach.
http://dajeszojciec.pl/