Chcemy udostępnić świadectwa osób, które ratowały Polaków w XX wieku. Na ich podstawie chcemy też zmieniać postrzeganie Polski przez społeczeństwa innych krajów – powiedziała Polskiej Agencji Prasowej wiceminister kultury i dziedzictwa narodowego Magdalena Gawin pytana o działalność powołanego przez Sejm w listopadzie Instytutu Solidarności i Męstwa.
Instytut ma być narzędziem popularyzowania wiedzy na temat polskiej historii, ma budować dobre relacje z sąsiadami. Jego podstawowym zadaniem jest uhonorowanie osób, które pomagały polskim obywatelom w XX wieku. Totalitaryzm sowiecki i niemiecki, czy zbrodnie z pobudek nacjonalistycznych stwarzały ekstremalne warunki. Na Wołyniu byli ludzie, którzy pomagali. W przypadku relacji z Ukrainą nie wystarczy potępienie skrajnych przejawów nacjonalizmu, musimy zaproponować drugiej stronie jakiś pozytywny wzorzec i przekaz. Byli ukraińscy patrioci, którzy wybrali inną drogę niż UPA. Narażali życie, żeby pomagać prześladowanym i zabijanym masowo Polakom. To wszystko zawiera się w nazwie instytucji – Solidarność i Męstwo – męstwo to inaczej virtus, po angielsku virtue, po łacinie virtus. W tym jednym terminie zawierają się inne pojęcia, takie jak: odwaga, cnota i wartości. Osoby ratujące innych mogły być lewicowe, prawicowe, postępowe albo bardziej tradycyjne, ale łączyło je głębokie zakorzenienie w wartościach, w poczuciu, że pewne działania musza zostać podjęte bez względu na skalę ryzyka. Że coś zrobić należy, a czegoś robić nie wolno. To bardzo ważne, żeby edukować młodzież w duchu pozytywnych wartości i w przekonaniu, że te wartości są nieprzemijające. Nietrudno zauważyć, że, na co dzień głównie poruszamy tematykę zbrodni. Zło jest wyraziste, narzucające się; wywołuje szok, niedowierzanie, traumę, natomiast dobro jest wtopione w tło, niewidoczne. Trzeba je odnaleźć, wyróżnić, wydobyć na światło dzienne. I tym się zajmie – ISiM
– podkreśla minister Gawin i przypomina, że Polska tego nie zrobiła w przeszłości, ponieważ nie była demokratycznym krajem:
Żyliśmy za żelazną kurtyną, z kneblem w ustach. Większość Polaków na własne życzenie wykasowało sobie dużo wspomnień. Temat zbrodni na Wołyniu poddany był cenzurze, zbrodnie sowieckie również. Bardzo dużo osób, które mogłyby przekazać swoje świadectwa, już nie żyje. Ale żyją ich bliscy, którzy nigdy nie usłyszeli od Państwa Polskiego słowa – dziękujemy. Te rodziny tego potrzebują. Ważne, żeby Ukraińcy nie mieli poczucia, że byli, jak w tytule jednej z książek „sprawiedliwymi zdrajcami” . Byli bohaterami co najmniej dwóch narodów. Jako państwo, powinniśmy znać okoliczności tej pomocy, warunki w jakich była udzielana, jakie czynniki oddziaływały na jej rzecz. Poznać otoczenie kulturowe. Nie mamy w ogóle tego rodzaju wiedzy. Chciałabym też podkreślić, że nagradzanie tych ludzi, będzie finalnym efektem działalności badawczej. Nie można nagradzać na podstawie opracowań czy artykułów, ponieważ liczą się źródła, potem ich weryfikacja. Słowem – cała siermięga historycznego badania.
(WIĘCEJ). Czytaj również: Sprawiedliwi na Kresach, czyli ukraińska pomoc Polakom podczas zbrodni UPA oraz:
Kresy24.pl/Dzieje.pl-PAP (HHG)
4 komentarzy
Enej bandyta
20 grudnia 2017 o 10:57Piękna idea, należy pokazywać nie tylko zło ale i dobro które jest w ludziach, cześć im za pomoc okazywaną Polakom w tych czasach ludobójstwa.
gegroza
20 grudnia 2017 o 19:01Bardzo dobra inicjatywa tym bardziej że postawi w niezręcznej sytuacji kłamców wołyńskich.
Wołyń1943
20 grudnia 2017 o 21:43Cóż to za brednie – „musimy zaproponować drugiej stronie jakiś pozytywny wzorzec i przekaz”? Czy po wojnie Żydzi potępiając Niemców za zbrodnię holokaustu też „musieli” zaproponować im jakiś „pozytywny przekaz”?
Od kiedy to ofiara ma obowiązek troszczyć się o dobre samopoczucie swego prześladowcy?
observer48
20 grudnia 2017 o 22:00Zło dobrem zwyciężaj!