„Tu mieszka weteran Wielkiej Wojny Ojczyźnianej. Dziękujemy za zwycięstwo” – tabliczki z takim napisem pojawią się na ponad tysiącu drzwiach mieszkań i domów na Grodzieńszczyźnie.
Ale nie zostaną nimi wyróżnieni kombatanci Armii Krajowej, ZWZ, WiN lub innych organizacji niepodległościowych, walczących w latach wojny obronnej 1939 roku lub zaraz po niej. Weterani AK na Białorusi żyli i nadal żyją na swojej ojcowiźnie z piętnem „bandytów”. Dziś Stowarzyszenie Żołnierzy AK na Białorusi pod wodzą Pani Kapitan Weroniki Sebastianowicz nie jest legalną organizacją w świetle prawa białoruskiego. Polscy kombatanci AK na Białorusi nie są objęci świadczeniami kombatanckimi, a na troskę i szacunek oficjeli dawno przestali liczyć.
Stowarzyszenie Żołnierzy AK na Białorusi istnieje od lat 90-ch. Jego prezesem jest była łączniczka Armii Krajowej Weronika Sebastianowicz ps. „Różyczka”. Dzięki aktywności Pani Weroniki żyjący żołnierze AK z Białorusi są objęci stałą opieką i wsparciem z Polski przez partnerów Związku Polaków na Białorusi i Stowarzyszenia. AK-owcy spotykają się z polską młodzieżą, której przekazują wiedzę o przemilczanej w czasach sowieckich historii polskiego podziemia niepodległościowego na ziemiach obecnej Białorusi.
Jak powiedziała agencji Belta szefowa „Białoruskiej Fundacji Pokoju” Ałła Karniej, która organizuje akcję dla białoruskich kombatantów, w obwodzie grodzieńskim mieszka obecnie 1098 uczestników wojny. Wolontariusze dotrą do każdego z nich – obiecuje działaczka.
Pierwsza tabliczka pojawiła się na drzwiach 89- letniego Nikołaja Kisielewa, który jako czołgista walczył na 1 i 2- Froncie Bałtyckim, uczestniczył w zdobyciu Królewca, wkraczał z Armią Czerwoną do Warszawy.
Kresy24.pl/belta.by
14 komentarzy
alfa
2 lutego 2016 o 12:36To znaczę czekali jak się Warszawa wykrwawi wspaniali weteranie
historia doceni
2 lutego 2016 o 12:58W Polsce więźniowie dzieciństwa, którym przypadło ciężko pracować w Niemczech faszystowskich TEŻ NIE SĄ BRANI POD UWAGĘ i ich cierpienia, wysłanie do Niemiec nie są honorowane przez państwo polskie. Polski Urząd do spraw Kombatantów nie uznaje faktu ich przebywania i ciężkiej pracy w Niemczech na wygnaniu.
Wcale się nie dziwię, że Białoruś postępuje w podobny sposób z byłymi żołnierzami AK. Jak Kuba Bogu, tak Bóg Kubie.
ltp
2 lutego 2016 o 14:11Problemy z polska jenzyk, nieprawdaż
historia doceni
2 lutego 2016 o 22:59sraty-taty-kazematy
Michał Kalinowski
2 lutego 2016 o 13:28Niech ich znaczą, już za niedługo to się przyda, będzie ich łatwiej znaleźć żeby powiesić za służbę u wroga.
św.Patryk
2 lutego 2016 o 15:15Michale, czy jesteś idiotą?
black flag
2 lutego 2016 o 17:04,,,,, jezeli Polacy walczyli w obronie Polski to warszawa jest odpowiedzialna za tych ludzi a nie komuchy / kacapy z minska ,,,Polacy na Kresach to zloto ,,,, pomagac nie patrzyc na to co mowi kolchoznik lukaszenko ,,,, Kresy do Polski
izhora
2 lutego 2016 o 18:03Tysiące weteranów?… Żeby podpaść pod to miano należy spełnić co najmniej dwa warunki – 1) być w odpowiednim wieku (min. lat 71+ileś tam przysposobienia do życia) i 2) reanie walczyć, a nie tylko ganiać z gołą d..ą wiejskimi ścieżkami. Ile takich jest naprawdę? Większość publikowanych zdjęć pozostawia więcej wątpliwości co do autentyczności weteranizmu w naszych czasach.
historia doceni
3 lutego 2016 o 19:31To samo można powiedzieć i o niektórych weteranach AK w Grodnie.
izhora
4 lutego 2016 o 19:03Nie doganiam o co chodzi… Bo akurat AKowców nie liczy się na tysiące, tylko są to jednostki. Skromnie pomijam rolę UBecji i czeki w tej statystyce.
amur-49
2 lutego 2016 o 20:06W Polsce też wystawimy tablice: „Tu kradł i gwałcił weteran sowieckiej Wojny Ojczyźnianej”.
historia doceni
3 lutego 2016 o 19:32Porozmawiał ze strami Białorusinami, co powiedzą o tzw. żołnierzach AK i o Polakach.
historia doceni
3 lutego 2016 o 19:33„ze starymi”, rzecz jasna Białorusinami, przepraszam za palcówkę
grzego .
2 lutego 2016 o 21:42Kalinosiu, nie przecholowales Wasc.