Wrocławskie Stowarzyszenie Odra-Niemen od czterech lat organizuje akcje wspierania polskich kombatantów, byłych łagierników oraz rodaków, zasłużonych dla przetrwania polskości na Kresach. Paczki z żywnością, gromadzone podczas zbiórek, ogłaszanych w Polsce z okazji świąt Wielkanocnych i Bożonarodzeniowych pod hasłem RODACY-BOHATEROM, trafiają do najbardziej potrzebujących rodzin polskich kombatantów i rodzin ich potomków.
W ramach ostatniej Bożonarodzeniowej akcji Stowarzyszeniu Odra-Niemen udało się zgromadzić i przekazać na Litwę, Białoruś, Ukrainę i do Mołdawii około 40 ton darów.
W miniony weekend delegacja działaczy Stowarzyszenia Odra-Niemen na czele z sekretarzem jej zarządu Eugeniuszem Gosiewskim odwiedzała z darami polskich bohaterów na Grodzieńszczyźnie.
Wraz z darczyńcami odwiedziliśmy w minioną sobotę, mieszkającego w podgrodzieńskiej wsi Hoża Edmunda Lebiedzia, byłego więźnia GUŁAG-u. Przy tej okazji porozmawialiśmy z Eugeniuszem Gosiewskim, który w Stowarzyszeniu Odra-Niemen prowadzi projekty związane z realizowanymi przez jego organizację zadaniami w obszarze ŻOŁNIERZE WYKLĘCI oraz RODACY-BOHATEROM.Kiedy i dlaczego zaczęliście pomagać kombatantom na Białorusi?
– To była inicjatywa pani Weroniki Sebastianowicz. W listopadzie 2009 roku spotkaliśmy się z nią w Iwieńcu, kiedy swoje 15-lecie obchodził zespół „Kresowianka” . Wówczas zapytaliśmy panią Weronikę o najbardziej palące potrzeby, jeśli chodzi o członków kierowanego przez nią Stowarzyszenia Żołnierzy Armii Krajowej na Białorusi. Okazało się, że wśród najpilniejszych jest potrzeba dostarczania paczek żywnościowych kombatantom i ich rodzinom, które często żyją w strasznej biedzie. Ustaliliśmy, że będziemy organizować taką pomoc regularnie – na święta Wielkiej Nocy i Bożego Narodzenia.
Jak się rozkręcało zbieranie darów?
– W pierwszej edycji udało nam się uzbierać po skromnym prezencie, właściwie po jednej reklamówce z żywnością, dla każdego kombatanta. Potrafiliśmy to wówczas dostarczyć na Białoruś jednym samochodem osobowym. W pierwszej edycji zbiórki darów pomagała nam tylko jedna szkoła, zaangażowanych w zbiórkę było zaledwie około 30-40 uczniów. Obecnie akcja niesienia pomocy kombatantom na Kresach, których postrzegamy jako bohaterów (stąd hasło RODACY-BOHATEROM) stała się tak popularna w Polsce , że na ostatnie Boże Narodzenie zebraliśmy 40 ton darów, których starczyło już na całe Kresy – Litwę, Białoruś, Ukrainę i Mołdawię.
W zbiórki darów udaje się wam angażować między innymi środowiska kibiców piłkarskich, które w społeczeństwie są postrzegane jako środowiska chuligańskie.
– Stereotyp, że kibic jest chuliganem, to wynik czarnej propagandy. Ale tak jak w każdym środowisku są różne grupy, środowiska kibiców też nie są jednolite. Z nami współpracują kibice, grupujący się wokół środowisk patriotycznych. Dla nich ważne są pewne wartości, w tym polska tradycja i polskie Kresy. Te patriotyczne grupy w środowiskach kibicowskich stają się coraz silniejsze i już potrafią narzucić ogółowi pewien sposób myślenia – myślenia w kategoriach polskiego patriotyzmu. Proszę zauważyć, iż w zbiórce darów dla rodaków na Kresach biorą udział kibice różnych klubów. Robią to ponad podziałami i sympatiami sportowymi. Ale nie tylko kibice chcą nieść pomoc Polakom na Wschodzie. Bardzo chętnie angażują się w to uczniowie szkół średnich, studenci, a więc generalnie – młodzież.
Podobne procesy zachodzą także w polskiej społeczności na Białorusi. Na przykład, w Lidzie, w środowisku kibiców klubu piłkarskiego FK Lida, powstała prężna grupa młodych polskich patriotów. Wzorem waszej i podobnych prowadzonych w Polsce akcji charytatywnych, na święta Bożego Narodzenia ta młodzież zorganizowała własną, oczywiście o wiele skromniejszą, zbiórkę darów dla polskich kombatantów na Grodzieńszczyźnie. Czyli, fenomen, polegający na rosnącej wśród młodzieży polskiej chęci niesienia pomocy potrzebującym rodakom, obserwujemy nie tylko w Polsce, lecz także na Białorusi. Skąd to się bierze? Dlaczego młodzież, często przecież krytykowana przez starsze pokolenie, chce się tym zajmować?
– Młodzież szuka prawdziwych autorytetów. Po latach kreowania w społeczeństwie pseudo autorytetów oraz wątpliwych z punktu widzenia patriotyzmu postaw, młodzież znalazła te autorytety między innymi w żołnierzach Armii Krajowej, nazywanych też Żołnierzami Wyklętymi, ale również w szerzej pojętych obrońcach Kresów, obrońcach Grodna, czy Orlętach Lwowskich. Możliwa w ostatnich latach promocja tych właśnie autorytetów i postaw patriotycznych sprawiła, że patriotyzm zrobił się modny. Bóg, Honor, Ojczyzna – okazały się atrakcyjnym systemem wartości dla młodzieży. Te idee szerzą się coraz bardziej, przenikają do młodzieżowych subkultur i pop-kultury. Nie jest obciachem odwoływanie się do wartości patriotycznych ani w muzyce rockowej, ani, na przykład, w hip-hopie. Coraz więcej młodych ludzi chce się więc identyfikować z wartościami patriotycznymi poprzez udział w akcjach, którym przyświeca pamięć o prawdziwych bohaterach, jak chociażby Żołnierzach Wyklętych, których złożona na ołtarzu Ojczyzny ofiara była skutkiem autentycznego patriotyzmu, wierności tradycji, opartej na prawdziwej, a nie zakłamanej historii. Potrzeba identyfikowania się z prawdziwymi autorytetami i budowania własnej tożsamości na ich przykładzie sprawia, że w Polsce organizowanych jest tak wiele akcji, dotyczących Kresów. W moim więc odczuciu fenomen, polegający na zwracaniu się środowisk młodzieżowych do wartości patriotycznych, bierze się z potrzeby szukania prawdziwych autorytetów, których młodzi ludzie bardzo często odnajdują tu, na Kresach, najczęściej w środowiskach kombatanckich.
Czy można powiedzieć, że w społeczeństwie zaszła zmiana mentalna, bo przecież wiedza o żołnierzach Armii Krajowej, czyli Żołnierzach Wyklętych, o ich losach i bohaterstwie nie była szeroko dostępna przez dziesięciolecia?
– Tak. Wśród młodzieży ta zmiana mentalna jest zauważalna. Już mniej się mówi, że ważna jest kariera i pieniądze. Częściej od młodego człowieka można usłyszeć, że ważna jest Ojczyzna i zasady. Oczywiście, zmienił się też dostęp do wiedzy. Otym, co było przemilczane – na szczęście, w tej chwili można się dowiedzieć z mediów, na koncertach rockowych, a nawet na stadionach…
Jak rozpowszechniacie wiedzę o polskich kombatantach i Polakach na Kresach po powrocie do Polski?
– Przyjeżdżamy tu z bardzo wielu różnych środowisk. Na tym wyjeździe są ze mną koledzy z Poznania, Głogowa i Wrocławia. Każdy w swoim środowisku z pewnością opowie o tym, co tu na Białorusi zobaczył, kogo poznał. Każdy z nas przygotowuje fotorelację z wyjazdu. Zostaną one zresztą opublikowane w Internecie. My, jako organizatorzy akcji, staramy się dbać o to, żeby podczas każdego takiego wyjazdu w składzie delegacji byli ludzie z różnych miast i środowisk. Czasem są to kibice, innym razem – przedstawiciele innych środowisk. Po powrocie każdy z nas opowiada w swoim środowisku o wyjeździe. Przecież ci, którzy pracują i zbierają te paczki, muszą mieć potwierdzenie, że one dotarły do kombatantów. Muszą przekazać darczyńcom wzruszenia i emocję, które towarzyszą każdemu spotkaniu z żywą historią. Dzięki takim sprawozdaniom, w każdej kolejnej akcji z większym zapałem zbieramy i pakujemy paczki.
Czy dla kombatanta na Kresach ważniejsza jest pomoc materialna, którą niesiecie, czy bezpośredni kontakt z ludźmi z Polski?
– Myślę, że ważniejsza jest pamięć. Mniej w tym wszystkim chodzi o sprawy materialne. Dostarczona kombatantowi paczka jest potwierdzeniem tego, że nie został zapomniany. Do każdej paczki wkładamy pocztówkę świąteczną, podpisaną przez środowisko, od którego pochodzi. Gdy odwiedzamy kombatantów w ich domach, zdarza się, że widzimy zawieszoną na ścianie pocztówkę z paczki, doręczonej w poprzednich edycjach akcji. Jest to niezwykle wzruszające, bo świadczy o tym, że kombatanci doceniają, iż tak dużo młodych i nie tylko młodych ludzi w Polsce pamięta o nich, o tym, że oni tu na Kresach mieszkają. Staramy się więc robić tak, żeby odwiedzani przez nas bohaterowie mieli świadomość, iż nie tylko pamiętamy o nich, lecz – jesteśmy im wdzięczni. A to, że odwiedzamy ich z paczką – jest wyrazem ogromnego szacunku dla nich. Przecież dzięki tym, mieszkającym tu bohaterom, my cieszymy się wolnością!
Rozmawiał Andrzej Pisalnik
Kresy24.pl za znadniemna.pl
1 komentarz
józef III
1 lutego 2014 o 00:46brawo, brawo, brawo !