„Martwe ziemie” otwarte dla turystów

Fot: kommersant

Strefa wykluczenia albo jak kto woli – wysiedlenia – w białoruskiej części obszaru skażonego w wyniku katastrofy w elektrowni jądrowej w Czarnobylu, jest teraz dostępna dla turystów, poinformowała telewizja ONT. Czy to bezpieczne? Według ekspertów, dawka promieniowania, jaką otrzymujemy podczas jednego lotu samolotem jest większa niż ta, którą przyjmie nasz organizm po jednym dniu w strefie.

Białoruskie władze doszły do wniosku, że otwarcie na turystów nie oznacza tysięcy szpiegów, ale przede wszystkim większe wpływy do państwowego budżetu, a w perspektywie rozwój kraju. I postawiły na turystykę. Po zachętach typu: zniesienie wiz pobytowych na krótki okres, czy wydłużeniu czasu, w którym możemy przebywać na Białorusi bez konieczności rejestracji, Białoruś wabi nas coraz to nowymi atrakcjami. Kolejną z nich są wycieczki  do tzw. „zony”, która zostanie otwarta dla zwiedzających.

Jak informuje wicedyrektor Poleskiego Państwowego Rezerwatu Radiacyjno-Ekologicznego Maksim Kudzin, wytyczane są już trasy. Koszt wycieczki do białoruskiej części obszaru, w którym 33 lata temu doszło do największej tragedii w dziejach energetyki jądrowej, ma wynosić równowartość ok. 170 USD dla grupy od 3 do 5 osób.

Zapewnił przy tym, że chociaż w strefie tej od dawna nie mieszkają ludzie, to podczas pobytu w niej otrzymana dawka promieniowania będzie mniejsza niż w np. czasie przelotu samolotem. Przestrzega jednak, że jeśli komuś przyjdzie do głowy zboczenie z trasy, wskaxniki na dozymetrze znacznie wzrosną, a przebywanie w takim miejscu jest oczywiście bardzo niebezpieczne.

W przeciwieństwie do ukraińskiej części strefy, w której znajdują się miasta Prypeć i Czarnobyl, na Białorusi nie ma martwych miast. Po białoruskiej stronie wioski zostały wysiedlone zaraz po katastrofie, jest ich 95. Są też wieże strażackie, z których widoczne jest terytorium elektrowni czarnobylskiej, ale nie wolno się na nie wspinać.

oprac.ba

Podziel się tym z innymi. Udostępnij na: