Białoruskie siły bezpieczeństwa wykorzystują do walki z opozycją ….małe dzieci. Jeden z koordynatorów bojkotu wyborów parlamentarnych na Białorusi, sekretarz Białoruskiej Chrześcijańskiej Demokracji (BChD), Denis Sadowskij będzie musiał udowodnić, że jest w stanie zapewnić opiekę synowi i córeczce.
28 sierpnia mężczyzna został zatrzymany podczas rozklejania plakatów wzywających do bojkotu wyborów. Sąd w Mińsku skazał go na 10 dni więzienia z paragrafu o tzw. drobne chuligaństwo.
5 października do mieszkania, w którym jest zameldowany Sadowskij zapukała pani pedagog z mińskiego centrum socjalno – pedagogicznego, żeby sprawdzić warunki, w jakich mieszkają jego dzieci; trzyletni syn i pięciomiesięczna córeczka. Ponieważ urzędniczka nie zastała rodziny Denisa Sadowskiego w miejscu zameldowania, bardzo się zdenerwowała. Zagroziła, że teraz ustaleniem miejsca zamieszkania zajmie się milicja i obiecała, że po odszukaniu rodzina będzie miała duże kłopoty.
– Reżim postanowił w ten sposób zastraszyć mnie, wywrzeć na mnie presję, wywołać napięcia w rodzinie. Dla każdego jest to oczywiste, że zarówno moje aresztowanie jak i ta wizyta, odbyły się z przyczyn politycznych – skomentował najście pracownika socjalnego Denis Sadowskij.
Wiceprezes partii, Witalij Rymaszewskij stwierdził, że w tym wypadku działania władz są bardzo podobne do nacisków wywieranych na rodzinę byłego kandydata na prezydenta Andreja Sannikowa, kiedy siły bezpieczeństwa groziły odebraniem, a nawet zabiciem jego trzyletniego synka.
– To już nawet nie autorytarne metody. To metody hitlerowskiego gestapo, kiedy zagrożone jest bezpieczeństwo małych dzieci” – podkreślił Rymaszewskij
Kresy24.pl/charter97.org
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!