Karina Malinowska została zaatakowana i zatrzymana przez milicję w Grodnie 11 sierpnia, gdy siedziała we własnym samochodzie pod własnym domem i rozmawiała przez telefon z matką.
Kobieta została zabrana na komisariat. – Zaprowadzili mnie do gabinetu, gdzie było wielu milicjantów. Przyszło jeszcze dwóch, w kominiarkach. Drugi w cywilnym ubraniu, i uderzył mnie w szyję tak, że prawie upadłam na podłogę – opowiada w rozmowie z niezależną gazetą „Narodnaja Wolia”.
В Гродно лукашенковский каратель ударил беременную в живот, и она потеряла ребенка
Сейчас с девушки требуют еще и штраф:https://t.co/yFqNcm3Y7H pic.twitter.com/XJ8PIuDbMi
— charter97.org (@charter_97) September 25, 2020
Malinowska powiedziała, że zmuszali ją do podpisania zeznań, grożąc że jeśli tego nie zrobi, zabiorą jej dziecko i aresztują jej mamę, która stała pod siedzibą milicji. Jeżeli zaś podpisze protokół, to obiecywali że „po prostu” odwiozą ją do aresztu, osądzą, a potem wypuszczą.
W pewnym momencie ktoś niespodziewanie uderzył Karinę Malinowską w brzuch. – Krzyknęłam, że jestem w ciąży, potem zamknęli mnie w celi. Po trzech godzinach zaczął mocno boleć mnie brzuch. Prosiłam, by wezwali karetkę, kolejny raz powiedziałam im, że jestem w ciąży – powiedziała.
Wtedy przyszły do niej dwie osoby, mężczyzna i kobieta, ale nie udzielili pomocy medycznej, lecz dalej maltretowali psychicznie. Grozili jej, mówili, że jeśli kłamie i nie jest w ciąży, to odwiozą ją do hali sportowej, gdzie, jak powiedzieli, szczególnie mocno bici są zatrzymani.
Ostatecznie kobietę obejrzała lekarka milicyjna i powiedziała, że jest pewna, że nie jest w ciąży. – Wtedy powiedziałam im, że jeśli coś się ze mną stanie, będą za to odpowiadać. Widocznie, moje słowa ich przekonały, bo w końcu wezwali pogotowie – powiedziała Karina Malinowska.
Została odwieziona do szpitala, obejrzał ją lekarz i powiedział, że ma torbiel i konieczna jest niezbędna, natychmiastowa hospitalizacja. Kobieta przekazała słowa lekarza milicjantce, która ją pilnowała. Ta odpowiedziała, że jeśli Karina Malinowska zostanie w szpitalu, przykują ją kajdankami do łóżka, a potem i tak przewiozą do więzienia. I powiedziała, że szybciej będzie jeśli najpierw odwiozą ją do izby zatrzymań i tam poczeka na rozprawę, a po decyzji sądu będzie mogła być hospitalizowana.
Karina zgodziła się na drugi wariant i całą drogę prosiła milicjantów, żeby już jej nie bili. – W areszcie zobaczyłam jak biją mężczyzn. Mnie też chcieli bić, ale ktoś krzyknął, że jestem w ciąży. Odwracałam głowę, żeby nie widzieć bicia, ale jeden milicjant cały przytrzymywał ją tak, żebym widziała, co się dzieje. To przypominało kadry z filmów: gestapo na czarno bije zupełnie niewinnych ludzki, mocno, bez litości – powiedziała dziennikarzom młoda kobieta, która zdecydowała się opowiedzieć dziennikarozom, co ją spotkało.
Zrobiło się jej niedobrze. Znowu wezwali karetkę i zawieziono ją do szpitala. Tam lekarze stwierdzili pęknięcie torbieli i natychmiast skierowali ją na operację. – Potem dowiedziałam się, że poroniłam – powiedziała Malinowska.
Spędziła w szpitalu jeszcze kilka dni, nie przychodził nikt z milicji. Dopiero gdy wróciła do domu, służby znowu się odezwały. – Nie przedstawili się, powiedzieli tylko, żebym przyszła na milicję, podpisała protokół i przyjęła mandat za to, że jakoby niecenzuralnie wyrażałam się koło swojego domu, że krzyczałam i rzucałam się na ludzi – opowiedziała kobieta.
Na miejscu zauważyła, że do zeznania dopisano jeszcze, że handlowała petardami. Rzeczywiście, gdy zatrzymali ją 11 sierpnia, pod groźbą zabrania dziecka kazali jej skłamać przed kamerą, że handluje petardami, a potem to nagranie pokazano w telewizji państwowej.
Ostatecznie, kobieta nie zgodziła się na podpisanie protokołu. Oskarżono ją więc o udział a nielegalnym zgromadzeniu. Karina jednak z powodu choroby dziecka nie mogła przyjść na rozprawę. Ale i tak sąd ukarał ją grzywną 270 rubli białoruskich (równowartość ok. 400 zł.). Kobieta zamierza się odwoływać, a także podać do sądu telewizję państwową.
Oprac. MaH, charter97.org
fot. Carolina Polyakova, Biełsat
5 komentarzy
Stary Olsa
26 września 2020 o 01:09szkoda słów,mam nadzieję że to OMONskie bydło o mentalności sowietów zostanie ukarane
Andrew
26 września 2020 o 06:03Dziwne że nie strzeliła sobie sama w plecy.. (SIC)
krogulec
26 września 2020 o 07:19Rejestrować oprawców a po upadku reżimu rozliczyć.
czerep
26 września 2020 o 11:22Trzeba przyznać, że sądy na Białorusi nie ustepują tym polskim wywodzącym się z komuny i POstkomuny
lidowa
27 września 2020 o 14:40Z tej całej historii wynika, że reżim bandyty łukaszenki, za przykładem reżimu faszysty putina, w szybkim tempie przeobraził się już w reżim nazistowsko-faszystowski. I nic nie może tego zmienić. Państwa świata powinny skasować całkowicie swoje kontakty z Białorusią jeszcze łukaszenki, oraz mocno ograniczyć wszelkie kontakty z reżimem putina w Moskwie. A ropa powinna kosztować 5% za baryłkę.