Białoruski dyktator poinformował, że wagnerowcy zostaną na Białorusi. Dostaną od niego koszary.
Najemnicy z terrorystycznej Grupy Wagnera trafili na Białoruś w wyniku rzekomych negocjacji Alaksandra Łukaszenki z władzami Rosji i Jewgienijem Prigożynem, które 24 czerwca doprowadziły do powstrzymania marszu na Moskwę.
Na Białoruś przejechało ich kilka tysięcy. Zostali ulokowani w opuszczonej jednostce wojskowej we wsi Cel pod Ospiowiczami.
„Grupa Wagnera żyła, żyje i będzie żyć na Białorusi, nieważne, jak bardzo by się to komuś nie podobało. Prigożyn i ja zbudowaliśmy już system lokalizacji Grupy Wagnera w naszym kraju. I te zdjęcia z kosmosu, że coś demontujemy Usuwamy zbędne namioty bo tyle ich nie potrzeba. Rdzeń [formacji tu zostało, ktoś pojechał na przepustkę, ktoś postanowił żyć na uboczu, ale telefony, adresy, hasła i ankiety w tym rdzeniu są znane. Za kilka dni będą tu wszyscy, aż 10 tysięcy osób. Teraz nie ma potrzeby ich tutaj trzymać. Przybędą tu w określonych partiach na szkolenie. Jeśli Rosja chce zabrać stąd ludzi do rotacji do Afryki, proszę, nie mamy nic przeciwko, niech ci ludzie tu będą. Pomagamy im i wspieramy, aby nigdzie nie uciekali. Tak długo jak będziemy potrzebować tej formacji, będą z nami mieszkać i pracować. Dotrzymamy słowa, oni znają warunki”
– powiedział białoruski przywódca.
Podkreślił w wywiadzie dla państwowej agencji informacyjnej BiełTA, że członkowie Grupy Wagnera “za wszystko płacą, za namioty i wodę”. Poinformował, że Białoruś remontuje obecnie dla nich koszary, gdyż takie były ustalenia z Prigożynem.
„W namiotach nie chcieli mieszkać. Zawsze mieszkali w ziemiankach. Mówię: „Proszę, chłopaki. Jeśli chcecie, pomożemy wam wykopać. Ale dlaczego? Można żyć w cywilizowany sposób. I zgodzili się. Białoruś to nie Afryka czy Ukraina, gdzie byli na froncie”
– dodał dyktator.
Aleksandr Łukaszenka przekazał dziennikarzom agencji BiełTA, że według jego oceny białoruskie resorty siłowe chętnie skorzystają z doświadczenia bojowego wagnerowców, zwłaszcza jeśli chodzi o żołnierzy wojsk wewnętrznych MSW i jednostek specjalnych.
„Nie odrzucają ich, co mnie zdziwiło. Nasi wojskowi nie przewracają oczami. Wszystko się może zdarzyć, dlatego wszystko chłoną. Obawiałem się tego, bo czytałem wasze artykuły że to skazańcy tacy i owacy Słuchajcie, oni babcię przeprowadzą przez ulicę, nie biorą reszty w sklepie. Niesamowici ludzie. Żelazna dyscyplina. Jeśli boisz się wilków, nie idź do lasu. Nie trzymamy ich tu dla przyjemności, ale dla dobra. I system został zbudowany w taki sposób, że wszystko było pod kontrolą”
– ogłosił.
Pytany przez białoruskich dziennikarzy, Łukaszenka zaprzeczył, że po katastrofie samolotu Jewgienija Prigożyna na lotnisku wojskowym Moczuliszcze pod Mińskie wylądował rosyjski samolot transportowy o czym pisały niezależne białoruskie media. Podkreślił:
„Taka prośba rzeczywiście była, ale jak dotąd nikt nie poleciał na Białoruś. Wagnerowcy poprosili nas o lądowanie na naszych lotniskach, by zabrać żołnierzy umundurowanie i jakiś sprzęt na rotacją. Myślę, że do Afryki. Proszę bardzo, lądujcie, zabierajcie. Tak im obiecałem, gwarantowałem. To po pierwsze. Po drugie, żadnych samolotów nie było, ale zapytanie o nie było, przyszło 21 sierpnia”.
RTR na podst. Telegram
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!